dzień 4 - poranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Tym razem to ja obudziłem się pierwszy. Powoli wstałem i poszedłem się ogarnąć. Było coś koło piątej, więc na spokojnie zrobiłem też śniadanie, po czym obudziłem Kageyamę zanosząc mu pierwszy posiłek do łóżka. Na mojej twarzy w dalszym ciągu widać było ślady wczorajszego niewyspania i zmęczenia, chociaż cienie pod oczami praktycznie już zeszły.
- Hinata... Jesteś taki kochany! - słysząc to, odwróciłem głowę w bok. Rozgrywający niesamowicie się zmienił! Jeszcze tydzień temu nawet by mi nie powiedział, że mnie nie nienawidzi, a teraz to on mówi takie rzeczy? To tak bardzo nie w jego stylu, ale czemu mi się to podoba? Cóż, nie mam zielonego pojęcia...
- PFFFFFF... Jedz, bo się spóźnimy. - powiedziałem, po czym poszedłem nas spakować. Oczywiście lekcje nas nie obchodzą i nie robimy pracy domowej, bo po co? Siatkówka najważniejsza, więc nie mamy czasu na lekcje. No chyba, że w jakiś magiczny sposób Suga nas zmusi, albo dziwnym trafem jakaś lekcja będzie wolna i naprawdę będzie się nam nudziło. Oczywiście nie zawalamy szkoły na tyle, aby nasze mamy były wzywane, czy żebyśmy byli zagrożeni, ale po prostu nie jesteśmy też najlepsi. Lepiej jest poświęcić czas na coś przydatniejszego i bardziej użytecznego w życiu, jak na przykład gotowanie! Bo po co nam wiedzieć kiedy urodził się jakiś tam monarcha, czy kiedy zbudowano Wielki Mur Chiński? Albo po co mamy się uczyć o tym, że Japonia zaatakowała Amerykę pierwsza!!? Wystarczyłoby chyba tylko wiedzieć, że tak się kiedyś stało! Myślę, że wiele uczniów popiera moje zdanie! Co innego mieliby w sumie zrobić? Chcieć uczyć się nudnych dat i imion z przydomkami? W życiu! Chyba bym zwymiotował, gdybym dowiedział się, że gdzieś w jakimś innym uniwersum uczę się tego bez przymusu!

Kiedy już naprawdę musieliśmy, wyszliśmy z naszego domu i na rowerach pojechaliśmy do szkoły (jak zawsze), gdzie jak się okazało czekał nas dziwny dzień pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro