dzień 8 - poranek

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Obudziłem się. Popatrzyłem się na miejsce, w którym się znajduję. Był to namiot. Leżałem na kimś. Tym kimś był oczywiście Kageyama. Spał. Zerknąłrm na niego. Wyglądał tak uroczo, ale... Co ja robiłem wczoraj wieczorem? Przytuliłem czarnowłosego, bo jedyne co pamiętałem z tamtego czasu to to, że poszliśmy oglądać zachód słońca. Chyba go tym obudziłem.
- Hej Hinata... - mruknął, na wpół przytomny i przetarł oczy.
- Cześć... Kageyama? - postanowiłem się go spytać.
- No? - odpowiedział.
- Co robiliśmy wczoraj wieczorem, bo nie mogę sobie nic przypomnieć...
- Co?
- Pamiętam, że tu przyszliśmy, pamiętam każdy dzień odkąd razem zamieszkaliśmy, ale tego jednego wieczoru nie jestem w stanie sobie przypomnieć...
- Naprawdę?
- Tak...
- W takim razie Ci opowiem. W tym momencie wszystko co usłyszysz jest prawdą, ok?
- Wierzę Ci. - oparłem się o rozgrywającego.
- Więc przyszliśmy tutaj, bo nudziło nam się w domu i postanowiłeś mi pokazać pewne miejsce. Okazała się nim piękna skarpa. Usiedliśmy na niej i czekaliśmy na zachód. Zaczęliśmy rozmawiać i powiedziałem Ci, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu... Opowiedziałem Ci też dlaczego. Ty natomiast stwierdziłeś, że traktujesz mnie jak rodzinę. W między czasie zobaczyliśmy ten zachód i pocałowaliśmy się. Potem słońce już całkowicie zaszło, a my wyznaliśmy sobie miłość, pocałowaliśmy się i poszliśmy spać.
- Naprawdę? - niedowierzałem trochę.
- Przecież powiedziałem, że nie ma w tej opowieści ani grama kłamstwa. - spojrzałem się na niego lśniącymi oczami i mocno przytuliłem. On tylko się uśmiechnął i pocałował mnie. W tym momencie wspomnienia wróciły. Oddałem pocałunek.
- Dziwne... Wspomnienia wróciły! - cicho krzyknąłem uradowany.
- Cieszę się!
- W takim razie czas na śniadanie kochany! - Wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia z namiotu, aby koniec końców przygotować coś do jedzenia, bo szczerze mówiąc naprawdę byliśmy głodni, zresztą jak zawsze rano. Naprawdę szkoda, że musimy dziś stąd iść... Jest tu taka magiczna atmosfera, czy coś w tym stylu... Po prostu nie chce się opuszczać tego miejsca! W każdym razie jednak zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy powoli się pakować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro