Ferie dzień 6 - popołudnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Hinata
Gdy już się od siebie odkleiliśmy, ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie, postanowiliśmy pójść na spacer.

Szliśmy powolnym powolnym krokiem trzymając się za ręce i obserwując wolno opadające śnieżynki.

Rozglądaliśmy się patrząc na pokryte śniegiem alejki, drzewa, na których nie było już liści i puste ławki. Mimo całego tego braku ludzi i czegokolwiek było ładnie. Spacerowaliśmy w zupełnej ciszy, ale nie przeszkadzało nam to.

Nagle podbiegła do nas grupka dzieci.
- Hej! Hinata i Kageyama, prawda? Ci z Karasuno!!? - spytało najstarsze z nich.
- Tak...? - odpowiedziałem.
- Możemy prosić o Wasze autografy? - wszyscy zrobili słodkie oczka.
- Jasne! - zgodziłem się patrząc na Kageyamę, który nie był zbytnio przekonany. - Gdzie mamy się podpisać? - dostaliśmy do podpisania piłkę do siatkówki i jeszcze jakieś życzenia zdrowotne dla jakiejś koleżanki. Oczywiście złożyliśmy na kich nasze podpisy.
- Dziękujemy! - dzieci były wniebowzięte.
- Pozdrówcie od nas chorą koleżankę! - pomachałem im na pożegnanie.

Gdy znaleźliśmy się na bezpieczną odległość od nich spojrzałem się na Kageyamę.
- Musisz się przyzwyczaić... - stwierdziłem. - Im dalej zajdziemy, tym więcej się takich znajdzie...
- Masz rację, ale wciąż... Że podchodzi do mnie ktoś obcy i o coś prosi... To trochę niezręczne... - poklepałem go po plecach.
- Może i tak... Najwyżej zawsze będę z Tobą wszędzie łazić, żeby Ci otuchy dodawać... - zaśmiałem się.
- Fajnie by było... - spojrzałem się na Kageyamę uśmiechnięty i pocałowałem go.

Po spacerze poszliśmy na obiad, a gdy skończyliśmy jeść było już dość późno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro