(02.01.2017)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nikt go nie znał. Cichy, niezbyt rozmowny typ. Włosy w barwie kiru. Nosił wiecznie przydużą bluzę, w której niezbyt dobrze, raczej śmiesznie wyglądał. (No, uniwersyteckie dziewczęta oponowałyby, że taki jak on może nosić wszystko, bo niezależnie od konfekcji wygląda zabójczo.) Na ramieniu sportowa torba.

Zdystansowany, na ogół nie zwracał na siebie zbyt dużej uwagi.

W ogóle może nie byłby jej nie zwrócił, gdyby nie gość, którego onegdaj zdarzyło mu się przyjąć pod budynkiem uczelni.

Osobnik wyższy, na oko w podobnym wieku, głośny jak całe przedszkole.

- Keiji! - ryknął ów, cały w skowronkach. A cała społeczność uniwersytecka poznała tożsamość małomównego ciemnowłosego.

Gdyby jednak ktoś nie dosłyszał (jakby to było możliwe), przybysz rozdarł się jeszcze kilka razy.

Dopadłszy do studenta, za którym wolał, umilkł nareszcie. W każdym razie dla szerszej publiczności. Ciszej już, przeznaczając to dla uszu Akaashiego wyłącznie, dalej trejkotał:

- Jak się cieszę, że cię widzę. Tęskniłem, wiesz? A ty? Wiem, wiem, że też tęskniłeś. Och, nosisz tę bluzę ode mnie! - Milisekundowa przerwa na oddech. - Mówiłem już, że cię kocham?

- W tej godzinie jeszcze nie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro