(16.01.2017)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To nie był pierwszy raz, kiedy siedzieli razem, z całą pewnością też nie ostatni. Mimo to wyjątkowy i nawet czuli, jak gdyby chwila jak ta miała się już nie powtórzyć. 

x

Bokuto siedział jak dotąd, dłuższą już chwilę, lekko pochylony do przodu. Wreszcie nachylił się jeszcze bardziej.

Skłaniał się coraz bliżej, nasilając u Akaashiego gwałtowne uczucie zniecierpliwienia i nienasycenia, źródło chmary sprzecznych impulsów oraz ciepła obejmującego całe ciała, kumulującego się na policzkach, w klatce piersiowej, na wysokości żołądka. 

Aż nie zadzwonił telefon z kieszeni starszego chłopaka - wtedy Koutarou się speszył, a brunet poczuł poważnie ukłucie irytacji. 

Telefon został uciszony. Kapitan musiał oddalić się z przestrzeni osobistej Keijiego, by dokonać tego rytualnego wyłączania. Pierwsza przymiarka do pocałunku spełzła na niczym.

Tym niemniej - jak się zdawało - bez ryzyka, że dzwoniący ze złym wyczuciem czasu będzie się dalej naprzykrzał, znów siedzieli blisko, znów Akaashi mógł poczuć ciepło ciała Bokuto tuż-tuż; tak niewiele brakowało, by poczuł już nie tylko temperaturę, a również upragniony dotyk.

Tak. W tym momencie zdradził go własny telefon, niewyciszony. 

Wobec całokształtu - rozgrywający zdumiał się faktem, że wydzwania do niego Kuroo i nawet ważył się odebrać. Czego później żałował.

x

- Nie wiesz, co się dzieje z Bokuto? Nie mogę się z nim skontaktować.

x

Ach, może to i dobrze, że obejdzie się bez powtórki. Niech następnym razem uda się bez przeszkód, jeżeli to tylko możliwe.

Bo wprawdzie Akaashi w końcu puścił wodzę fantazji, przyciągając Koutarou gwałtownie ku sobie i wpijając się w jego usta, ale ile się musiał przedtem nacierpieć...

A/N

Ja się jeszcze nauczę w romantyzm, zobaczycie. ;w; W jakieś lovey-dovey. Na razie uczucia to dla mnie czarna magia pod każdym względem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro