Absolutyzm (05.12.2016)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Uwaga, uwaga, dzisiaj nikogo nie zabijam. Tak, mnie też z tym nieswojo. ]

Nie lubił wielkich słów.

Zawsze.

Nigdy.

Za każdym razem.

Całość.

Wszystko albo nic.

Na zawsze.

Po raz ostatni.

Miały wartość przysięgi; nawet jeśli nieświadomej, to tak czy siak dość dużej, trudnej do dotrzymania. Jak dla Oikawy przynajmniej.

Iwa podobnych wyrażeń - jak zauważał Tooru - z kolei bezpardonowo nadużywał. Bez wyraźnej potrzeby.

Bo czy Oikawa naprawdę zawsze był irytujący? Sam podmiot uważał, że to przesada.

Straszna.

Czy doprawdy nigdy nie słuchał? Cóż, chyba nie mogło być tak źle, skoro narzekający brunet jeszcze nie dał nogi.

Za każdym razem Oikawa był bardziej irytujący?

No, może troszkę...

Randka? Nic z tego, Shittykawa. A szli i tak. I często - nie zawsze - robili cokolwiek, na co Tooru miał ochotę, nawet gdy Hajime mówił, że wszystko tylko nie to.

W ten sposób słowa z jakimś poważnym wydźwiękiem były zwyczajnie deprecjonowane, aż żal.

Choć gdy Iwa-chan powiedział, że chce z nim spędzić całe życie, że nigdy nie przestanie kochać, że zawsze będą razem, Oikawa poleciał na to jak... szkoda słów.

Tak, to się zdarzyło.

Ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Hajime zresztą nie bardzo nawet chciał się przyznawać, że z jego ust kiedykolwiek padły takie słowa.

Taki ich sekret, oby na wieki. 

I oby dotrzymali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro