Po życiu (19.12.2016)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wykończy go ten cholerny Kusokawa.

Życie mu zniszczy na absolutnie wszystkich płaszczyznach. 

x

Hajime próbował usunąć grymas z twarzy, jednakże zmartwienie wykwitło na jego twarzy właśnie w ten niemiły dla oka sposób.

Troski nie odchodził, toteż i wyraz twarzy pozostawał, na nieszczęście, niezmieniony. 

Podziękował kolegom z roku za propozycję wspólnego wyjścia. Odmówił wszelkim propozycjom poczęstunku, jakie tego dnia miał okazję usłyszeć, mimo że żołądek miał pusty. Szybko wypluł gumę do żucia, za którą zabrał się w drodze do domu; czuł się tak źle, czuł takie mdłości. 

Obskubał rękaw bluzy, zanim wreszcie dotarł do domu.

- Kusokawa, żyjesz? - rzucił od progu i zdążył jeszcze zabrać się za drugi rękaw. - Kusokawa, pytam o coś! Kusokawa, odezwij się, do czorta...

W kilku błyskawicznych krokach znalazł się u progu sypialni. 

- Śpisz, Shittykawa? - zapytał.

- Już nie. - Tooru zerknął na niego spod oka. Z wahaniem oblizał spierzchnięte wargi, wyraźnie zbierając się do czegoś trudnego. 

Niebezpiecznego - konkretniej.

- Tak, zrobię ci herbatę - wyprzedził go litościwie Iwaizumi. - Jeny, żołądek mnie boli...

x

- Nie jesteś chory, Iwa-chan? Nie zaraziłem cię?

- Nie zdziwiłbym się. Ty mnie wykończysz. - Brunet wzruszył ramionami, rozglądając się za termometrem.

Tooru przybrał przygnębiony wyraz twarzy, a że choroba starła mu z twarzy wszelkie kolory i ogólnie wyglądał żałośnie, Hajime poczuł wyrzuty sumienia. 

Oraz zobowiązanie do wymuszenia uśmiechu.

- Raczej nic mi nie jest. Żadnej temperatury. 

- Iwa-chan?

- No?

- Jadłeś coś?

- Nie. I nie mam za bardzo ochoty.

- A ty się przypadkiem nie martwisz? - Oikawa uniósł się nieco, oparłszy na łokciu. 

- O ciebie? W ż y c i u. 

Ale może być, że Crappykawa już dawno go wykończył, zakatował, zabił. 

Bo może i się martwił? 

Trochę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro