Poważny z przymusu (29.11.2016)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tobio?

Tobio bez dwóch zdań był utalentowany. I dobra; szkoda tylko, że zupełnie, absolutnie nie do życia. 

Tooru mógł być egoistyczny - znowu - ale nie sądził, ażeby brunet ucierpiał po nabyciu garstki praktycznych umiejętności. 

Jak budzenie się na dźwięk budzika. Albo chociaż godzinę lub dwie po nim, a nie o zupełnie przypadkowej porze, w stanie całkowitego oderwania od rzeczywistości. Jasnym przy tym było, że gdyby chodziło o siatkówkę, wstawanie nie stanowiłoby żadnego problemu. 

Jak wiązanie krawatu. To Kageyamie nie raz już pokazywał, a i tak wciąż musiał chłopaka wyręczać, czy to dlatego, że ów sam kapitulował, czy też dlatego, że sam Oikawa tracił cierpliwość, patrząc na nieporadną szamotaninę. 

Jak odpowiednie obchodzenie się ze swoimi rzeczami - lecz nie. To Tooru musiał ściągać marynarkę Tobia, rzuconą na wierzch wolno stojącego wieszaka, na warstwy kurtek i bluz, potem zawieszać ją w szafie, razem zresztą ze spodniami garniturowymi, które nie spotkały się z lepszym traktowaniem. Takoż półbuty, porzucone beztrosko na drodze od drzwi wejściowych do salonu. 

Brunet zawsze zapominał o takich rzeczach, nie najmniej istotnych dla zachowania dobrego stanu odzieży, a więc i dobrej prezencji. Tak przynajmniej twierdził. A kiedy Oikawa miał największą ochotę go zganić, okazywało się, że bumelant drzemie w pokoju dziennym.

Oikawa kapitulował i był już tylko zdeterminowany zagonić swojego chłopaka do wyprasowania koszuli na jutro. 

Cóż, przynajmniej Kageyama czuł się przy nim, pod jednym dachem, swobodnie. 

Miło. 

Chyba. 

Jakkolwiek nie znaczyło to, że dla odmiany to Oikawa nie mógł mieć kogoś dość.


A/N

Szczyt lenistwa. Napisać ff rano. Nie móc się zebrać na wstawienie aż do teraz. Bo to takie długie, nie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro