Uwaga, pirat (28.12.2016)
- Iwa-chan?
- Co? - rzucił Hajime. Niespecjalnie rozeźlony; jeszcze, ale dzień się przecie dopiero zaczynał.
Próbował skupić swą niepodzielną uwagę na ruchu ulicznym, a dłonie miał zamiar trzymać na kierownicy, czego by Kusokawa nie wymyślił.
Przerastała go przy tym rozbudowana komunikacja, w miarę możliwości korzystał z półsłówek. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że jeszcze trochę czasu po otrzymaniu prawa jazdy musi minąć, zanim poczuje się swobodnie.
- Ty już wiesz co.
- Ale i tak mi powiesz - wysilił się, mimowolnie zwalniając samochód, jakoby fatum jakie miało wychwycić chwilę nieuwagi i przypieczętować ich los.
- Ty już dobrze wiesz.
- Nie... rozpraszaj.
- Ale wiesz.
- Co?
- Iwa-chan?
- Co? - Jakkolwiek wykrztuszona sylaba zabrzmiała nawet spokojnie, Iwaizumi wziął najbliższy zakręt z gorszą niż ostatnimi czasy jakością wykonania manewru.
- Kocham cię, Iwa-chan.
Hajime zjechał gwałtownie na pobocze; lepiej mieć wolne ręce, gdyby trzeba było kogoś zamordować.
- Przecież wiem. Musisz mi zawracać głowę?
- Mówiłem, że wiesz.
- Kusokawa, wiesz co?
- Też mnie kochasz.
- Nie.
- To ja chyba nie chcę wiedzieć.
- Ja cię zabiję - mruknął Iwaizumi, miłym głosem, kontrastującym z tym, jak źle mu w owej sekundzie z oczu patrzyło. - Jak nie na trzeźwo i z zimną krwią, to w afekcie.
- To jednak wiedziałem, Iwa-chan...
x
- Iwa-chan? - odezwał się Tooru po chwili.
- Czego znowu?
- Spartoliłeś tamtą chwilę. Mogło być tak romantycznie. Nie, nie, Iwa-chan... trzymaj dłonie na kierownicy! Iwa-chan!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro