Trois

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/ Anna /

Gdy była godzina 17.00 byłam już przy boisku nad rzeką. Stałam i patrzyłam się na Raimon jak trenują. Eh.. I oni są w niebezpieczeństwie.. Nie wiem jak ja to zrobię, ale będę ich chronić mimo wszystko.. Te 365 dni zmieni znacznie moje życie.. Czy na dobre lub złe? Tego już nie wiem. Ale wszystko jest możliwe. Zobaczymy co przyniesie ten czas. Po chwili Evans pomachał do mnie, no i ja co mogłam innego zrobić? Również pomachałam mu i zeszłam na boisko. Mark podszedł do mnie od razu gdy znalazłam się na boisku.

— Chcesz z nami zagrać?

— W sumie, ok

Poszłam z nim na boisko. Evans chciał abym mu postrzelała. No dobra. Niech tak będzie. Tylko nie wiem czy używać technik czy też nie może na razie nie.

— Dajesz!

Po prostu kopnęłam piłkę z całej siły. Evans był zaskoczony, ale chciał obronić bez techniki, ale coś mu nie wyszło i piłka wpadła do bramki. Wszyscy byli zaskoczeni tym. Ha. Ma się tą siłę.

— To było niesamowite! Ile ty masz siły!

— To nic takiego

— Nic takiego? Dziewczyno! Ty bez żadnej techniki strzeliłaś Markowi! — powiedział różowowłosy

— Serio, to nic takiego

— To nie jest nic takiego — powiedział białowłosy

— To prawda — powiedział pelerynka

— Chcesz do nas dołączyć? — spytał Evans

— Ja? — Trochę mnie to zaskoczyło

Ja w ich drużynie? No w sumie.. Czemu nie. Co mi szkodzi. Przynajmniej będę miała ich na oku i to wszystkich. No i co ja mogłam zrobić innego? Po prostu zgodziłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro