6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Oślepiło mnie jasne światło.  Pierwsza moja myśl: umarłam. Rozumiecie ten fame po tym, jakby wszyscy dowiedzieli się o tym, że umarłaś skacząc z bungee? Niesamowite byłoby opowiadać to dzieciom na chmurce jak zmarłam. Byłabym tematem numer 1 przez przynajmniej tydzień tam na chmurkach. Jak się okazało na razie rozmów na chmurce nie będzie, ponieważ leżałam na jakimś łóżku w szpitalu pod kroplówką. Obok siedziała Emma i moi rodzice.

-Co się stało? - zapytałam słabym głosem.

-Jezu, Laura tak się bałam - podskoczyła Emma  i mocno mnie przytuliła.

-Tak się o ciebie baliśmy - powiedzieli rodzice i przytulili mnie kiedy wreszcie Emma się ode mnie oderwała.

-Ktoś mi powie wreszcie co się stało? - spytałam kiedy już wszyscy się ode mnie odlepili.

-Skakałaś z bungee, i nagle zemdlałaś. Mówili, że niektórzy tak reagują na nagłą zmianę ciśnienia, ale ty nie chciałaś się wybudzić przez dziesięć minut, więc się zdenerwowałam i zadzwoniłam po karetkę. - wytłumaczyła ze szczegółami Emma.

Czyli jednak niektóre marzenia nie mają dobrych skutków. Trzeba będzie się następnym razem bardziej pilnować szczegółów. Po chwili przyszedł lekarz i powiedział że wszystko jest dobrze, i zaraz dostanę wypis. Wreszcie, jestem tu od może dwóch godzin, w tym może od piętnastu minut na chodzie i już mi się tu nie podoba. Słabe miejsce, moja ocena 2/10.

-Patrick o ciebie pytał - wypaplała Emma, za co chciałam ją udusić, ponieważ obok siedzieli moi rodzice. Za 3, 2,1...

-Jaki Patrick? - zaciekawiła się moja mama. Teraz już jest pewny krótki żywot mojej przyjaciółki.

-Żaden, instruował mnie jak skakać z bungee, tyle.- odpowiedziałam, chociaż widziałam że ta odpowiedź nie satysfakcjonowała mojej mamy, w przeciwieństwie do taty.

-Zbieramy się? - zapytał tata, na co ja tylko żywiołowo pomachałam głową i szybko wstałam z łóżka.

-Powoli, dopiero się obudziłaś - powiedziała opiekuńczo Emma i poszłyśmy w stronę drzwi.

Pożegnałam się z personelem szpitalu i wyszłam na dwór. Nie wiedziałam gdzie jest parking, więc musiałam poczekać na rodziców. 

-Jeśli chcesz mogę u ciebie dzisiaj nocować - zaproponowała Emma - Pytałam się już twoich rodziców, nie mają nic przeciwko.

-Chętnie, nie chcę mi się siedzieć samej w domu - odpowiedziałam szczerze, na co tylko moja kochana przyjaciółka się szybko uśmiechnęła - Co knujesz?

-Nic, nic, Chodź, twoi rodzice już wyszli - powiedziała i pobiegła w ich stronę.

Czasami naprawdę nie rozumiem dziewczyn chociaż sama nią jestem. Wiem że właśnie zabrzmiałam jak połowa żeńskiej populacji, ale taka jest prawda. I nie, nie wyjadę teraz z tekstem że nie obchodzi mnie mój wygląd i zakupy, i że od ciuchów wolę wymieniać olej w samochodzie. Może zacznijmy od tego, że ja w ogóle nie mam auta więc nie mam w nim co wymieniać, ale gdybym miała, to i tak całą robotę by odwalał za mnie tata. Znając moje szczęście wlałabym jakiś zły płyn już pierwszego dnia, takie jest już moje szczęście. Zawsze chciałam mieć auto po to, żeby jeździć nim po mieście jak jakaś królowa. Nie ważne, że więcej niż połowa ludzi w ty mieście miała auto, ja to ja. Ja ledwo na rowerze jeździłam, a co dopiero autem. Rozbiłabym się pierwszego dnia. Chociaż może nie byłoby tak źle? Powoli dojechaliśmy do domu.

-Jesteśmy - powiedział odruchowo tata i zaczął wysiadać z samochodu.

-Chodź - zaciągnęła mnie w stronę drzwi wejściowych Emma, przez co się trochę zdziwiłam. Weszłam przez próg i zobaczyłam trzy dziewczyny.

-Niespodzianka! - krzyknęła Emma, Olivia i Elena.

-Co wy tu robicie? - spytałam zmieszana.

-Zgadnij - powiedziała Olivia ironicznie.

Chciałam zgadnąć, ale w sumie nie wiedziałam. Na początku mnie olewają i udają że mnie nie ma, a potem pojawiają się w moim domu jak gdyby nigdy nic. Od zawsze ich nie rozumiałam, ale teraz kompletnie się już pogubiłam. Udawały  że od tygodnia nie istnieję, aż nagle wyskakują jak jakiś zajączek wielkanocny w ogródku dla dzieci

-Wszystko planowałyśmy od tygodnia, a ty nie wyglądasz na zbytnio zadowoloną - wymruczała Olivia, na co ja się uśmiechnęłam.

-Co planowałyście? - zapytałam, ponieważ na prawdę nie wiedziałam o co im chodzi, co w sumie nowością nie jest.

-Powiedzmy że trochę poczytałam w twoim pamiętniczku sekretniczku - zaczęła Emma.

-Notatniku - skorygowałam, przez co dziewczyna przewróciła oczami.

-Jezu, co za różnica. Wracając, jedziesz z nami na wakacje na Malediwy - powiedziała, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. 

-Jakie znowu Malediwy? - spytałam unosząc brwi - Przecież my nawet zwykłe zakupy ciuchowe nie mamy, a co dopiero na jakieś Malediwy - powiedziałam pesymistycznie, przez co Olivia dostała dla niej typowego tiku nerwowego, czyli zaczęła ruszać nosem.  

-Jakie znowu Malediwy - zaczęła się ze mną droczyć Emma - A ile rodzajów Malediw znasz? No właśnie, więc powtarzam ostatni raz, lecimy na Malediwy - powiedziała już spokojniej.

Stałam oszołomiona ponieważ dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zorganizowały dla mnie taką niespodziankę. Nawet nie wiem w którym momencie otworzyły mi się usta, a ja przytuliłam się do dziewczyn. Czy ja zasługiwałam na tak wspaniałe przyjaciółki? Czy ktokolwiek zasługiwał na takich przyjaciół jakich ja mam? 

-Kocham was dziewczyny - powiedziałam kiedy wreszcie się od siebie oderwałyśmy. Mama stała w drzwiach i podpierała się o futrynę.

-Ty też o wszystkim wiedziałaś? - spytałam, na co tylko z uśmiechem potwierdziła kiwnięciem głowy.

Myślałam że straciłam przyjaciółki, a chyba właśnie zacznie się moja przygoda życia.

~~~~

W poniedziałek tydzień później o godzinie dziewiątej dwadzieścia stałam przed domem i czekałam na mojego tatę, który miał mnie odwieźć na lotnisko. Ekscytacja sięgała niemalże sufitu chociaż stałam pod gołym niebem. Rozmyślałam co by było gdybyśmy wylądowali na morzu. Utopilibyśmy się debilko, mózgu też nie spakowałaś? Zaczęłam się zastanawiać co mogłam w życiu zrobić inaczej, ale i tak moje rozmyślania skończyły się na jedzonku. Niestety, ale z krainy hamburgerków wyrwał mnie mój tata który kazał mi wejść do auta. Przygodę czas zacząć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro