66.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

IMAGIN Z MICHAELEM
War_Eternal

- Kochanie, dlaczego nie mogę ci pomóc z tym tortem? Babeczki są nudne - Odparł Mike, a ja się zaśmiałam.
- Nie dowiesz się jaki kolor ma krem, cwaniaku. Musisz poczekać do przyjęcia - Powiedziałam, a chłopak przewrócił oczami.
- No dobrze, więc co mam dalej robić? - Zapytał, a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Wymieszaj dobrze tę masę z ubitymi białkami i ułóż w foremki - Wskazałam na odpowiednie składniki, a chłopak wziął się do pracy.

Lubiłam takie dni, kiedy robiliśmy różne rzeczy razem. Tym razem przystało nam zrobienie jedzenia na nasze babyshower. Nasza rodzina wraz z Mike'm, mieli się dzisiaj dowiedzieć o płci dziecka. Postanowiłam zrobić masę kremową o odpowiednim kolorze. Zielony - chłopiec, Fioletowy - dziewczynka. Jednak mój mąż jest bardzo niecierpliwy i ciągle chce podglądać co robię i co dodaję do tortu.

- Mike, nie masz nawet co podglądać, bo krem jest już dodany - Zaśmiałam się z jego wygibasów.
- Ale ja nie wiem o czym ty mówisz - Podniósł ręce w geście obronnym i zrobił minę szczeniaczka.

Odwróciłam się, aby go pocałować na pocieszenie, ale zamiast buziaka, dostałam ciastem w twarz. Pisnęłam zaskoczona i odsunęłam się od niego jak opatrzona.

- Mike! Pogrzało cię? - Zapytałam, kiedy wytarłam rękami oczy.
- No co? To tylko trochę ciasta - Wzruszył rozbawiony ramionami.

Pokręciłam głową i sięgnęłam po bitą śmietanę. Nałożyłam jej sobie trochę na dłoń i umazałam nią twarz męża.

- Bitwa? - Zapytał, a ja przytaknęłam.
- Bitwa.

Oboje siegnęliśmy po jakieś jedzenie i zaczęliśmy się nim rzucać. Ja dostałam jajkiem we włosy, a Mike śmietaną w oko. Śmialiśmy się jak małe dzieci, robiąc mnóstwo bałaganu, ale nie myśleliśmy o późniejszym bałaganie. Liczyło się tylko to, aby rzucić w swojego przeciwnika jak największą ilością jedzenia. Kilkakrotnie o mało się nie poślizgnęliśmy się, co wywołało podwójną dawkę śmiechu, choć tak naprawdę śmieszne nie było. Daliśmy się ponieść, ale czasem trzeba, prawda? Zamarliśmy w miejscu, kiedy chłopak uderzył łokciem w przygotowany na przyjęcie tort. Serce zabiło mi szybciej, ponieważ było widać kolor kremu. Zielone wnętrze słodkości rozlało się na kuchenny blat, a ja instynktownie zaczęłam zasłaniać tort. Kiedy zaczęłam wycierać brudny blat, Mike objął mnie w talii i delikatnie obrócił. Kiedy patrzyliśmy sobie w oczy, chłopak zmniejszył między wami odległość, łącząc wasze usta. Oddałaś pocałunek,  a nawet go pogłębiłaś.

- Będziemy mieli syna - Szepnął, uśmiechnięty.
- Yhym - Pokiwałaś radośnie głową.
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy - Ponownie cię pocałował, na co się uśmiechnęłaś.
- Ja też się bardzo cieszę, Mike. Będziesz wspaniałym tatą - Powiedziałam, przytulając się do niego.
- A ty wspaniałą mamą, Amando Clifford - Wyszeptał mnie do ucha.

Moje serce wypełniło się przyjemnym ciepłem, a serce lekko przyspieszyło. Uwielbiałam, kiedy tak mówił. Wasz synek będzie miał cudownych rodziców, wiedziałaś to.

// Skopałam to, przepraszam 😢

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro