999 żurawi do szczęścia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Zostało ci dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć żurawi do szczęścia.

Może słyszałeś kiedyś o mocy skrytej w origami, w którą rzekomo wierzą Japończycy. Ja nie słyszałam, dowiedziałam się dopiero od niego i wydało mi się to niemożliwie praktyczne.

— To twój żuraw, proszę — oświadczył chwilę wcześniej, podając mi średnio estetycznie złożoną kartkę papieru. — Zostało ci dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć żurawi do szczęścia.

— Do szczęścia?

— Do szczęścia. Podobno człowiek, który złoży tysiąc żurawi, będzie szczęśliwy. To twój żuraw, dałem ci go, więc teraz zostało ci tylko dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć.

Dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć, jakże mnie to zachwyciło. Nie dlatego, że nagle uwierzyłam w moc papieru, bogowie, nie jestem aż tak naiwna – ale czy naprawdę się dało nie dostrzec tego matematycznego uroku w odliczaniu? Tysiąc żurawi minus jeden. Zostało mi dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć. Liczba czterocyfrowa przemieniła się w trzycyfrową, tak niewiele zostało.

— Jakże to pięknie by było, móc tak odmierzyć, ile w rzeczywistości człowieka dzieli od szczęścia.

— Może to kwestia wiary.

Uśmiechnęłam się kwaśno.

Może to kwestia wiary. Może kwestią wiary jest to, ile osób zginęło dziś z głodu, a ile potrąconych przez samochody. Może to kwestia wiary, a nie tych małych, białych tabletek, które trzymasz w szafce nocnej i których wstydzisz się jak trądu, a które czekają zawsze na swoją kolej w milczeniu, choć czasami w nocy, gdy mimo ich towarzystwa nie śpisz, zdają się wrzeszczeć, błagać "weź nas". Tak samo krzyczą wielkie oczy zwierząt za kratami schroniska. Kły są białe i obnażone, ale oczy zawsze pozostają tak samo bezdennie czarne, wyzbyte zaufania do ludzi, bo to ludzie sprawili im krzywdę.

Krzywdę.

Dwa piętra pod tym twoim nieszczęsnym łóżkiem, w którym właśnie się przewracasz, stoi inne, podobne, na którym sąsiad nie gwałci żony, bo paręnaście lat wcześniej z własnej woli założyła pierścionek. Ona też chce – to kwestia wiary – w końcu chyba kocha, skoro jeszcze nie uciekła. Lubisz tego sąsiada, bo nie puszcza głośnej muzyki (w przeciwieństwie do tego obok), zawsze mówi zwięzłe "dzień dobry" i sprząta ulotki z klatki.

Może to kwestia wiary.

Ledwo klęcząca na powykręcanych ze starości nogach babcia, błaga Boga o zbawienie. Gdy wyjdzie z kościoła i zobaczy parę gejów, zażyczy im śmierci, a później pośle ich do piekła. A ty będziesz im współczuł, a nią gardził i tą jej całą wiarą, jak gdybyś nie wiedział, że to ciasnych umysłów należy żałować.

Z całego tego zdenerwowania nad okropnością Wszechświata zacząłeś znowu palić. Miałeś opory, bo za gówniarza, mówili ci, że to złe, a później, jak byłeś starszy, zacząłeś to robić, bo chciałeś nie czuć ograniczeń związanych ze swoim życiem. Jednak nie pomyślisz, że trafiająca pod twojego buta resztka tytoniu jest kolejną z miliarda podobnych, którą ludzie rzucają o ziemię, jak gdyby w symbolicznym geście deptania problemów. W ten sposób wciąż chadzamy ulicami zbudowanymi z żalu, bólu i straty. Ach, te nasze szare chodniki.

Idziesz dalej, zostawiasz za sobą dom, kościół, mniejszości ukryte w cieniu wierzby. Ulica. Na tej ulicy za siedem godzin potrącona zostanie matka dziesięciomiesięcznego dziecka, bo spiesząc się do ryczącego w mieszkaniu bachora, wyskoczy na przejście w ostatnim ułamku sekundy, w którym palić się będzie zielone światło. Kierowca prowadzący samochód będzie znerwicowany swoim życiem, pracą, z której prawdopodobnie go zwolnią, podobnie jak ty będzie ściskał w opartej o framugę okna dłoni papierosa i klął na świat. Nogę będzie trzymał na gazie, zamiast dłoń na pulsie, i będzie zdawał się spieszyć, choć w domu nic na niego nie czeka. Jedynie blady śmiech ścian, cisza i poczucie porażki.

Bo przecież jest porażką, w końcu to kwestia wiary.

Może to wszystko faktycznie kwestia wiary. Może to naprawdę kwestia tych dziewięciuset dziewięćdziesięciu dziewięciu żurawi.

— Dziękuję — odpowiadam, przyglądając się mojemu pierwszemu żurawiowi.

Zostało mi jeszcze dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć żurawi do szczęścia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro