•,° 4: Kirishima Eijirō

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten rozdział jest dla mnie drugim najtrudniejszym rozdziale w tej książce, a jestem z niego całkiem dumnx, więc mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu :3

~^~

Obiecał sobie, że wyzna prawdę Eijirō, jednak już następnego dnia zmienił swoje plany. Zawsze coś mu nie pasowało i znajdywał sobie wymówkę. "Dzisiaj Kirishima wydaje się nie w humorze", "Źle się dzisiaj czuje, nie mam na to siły", "Zrobię to po lekcjach. Obiecuję, Mina". Jednak tak naprawdę się bał. Nie chciał mówić ukochanemu prawdy gdyż obawiał się odrzucenia. Szczerze kochał czerwonowłosego licealistę i nie chciał, aby ich związek zakończył się w tym miejscu, a wiedział że jest to możliwe. Nigdy nie rozmawiał z czerwonookim na takie tematy i nie znał jego zdania. Choć wydawało się, że młodszy jest bardzo tolerancyjny, to nie wiedział tego na sto procent. Ponadto, nawet jeśli nie przeszkadzałoby mu to u kogoś innego, to jak mógłby być pewny, że będzie to dla niego okej, u tak bliskiej osoby, jaką był dla Kirishimy Bakugou. Wszystko wydaję się prostsze gdy nie dotyczy ciebie, prawda?

Każdy jednak zaczął zauważać, że coś jest nie tak, gdyż Kasumi nieświadomie odtrącał Eijirō. Zbywał go kolejnymi, głupimi wymówkami w stylu "Muszę się pouczyć", "Nie zrobiłam jeszcze zadania z angielskiego", choć po prawdzie żadnego nie było. Wyższy zaczynał się martwić. Może jego chłopak miał ciężki charakter, to nigdy nie zlewał go przez jakieś durne wymówki, które nie miały żadnego sensu. To nie było w stylu blondyna, dlatego czerwonowłosy zaczął się niebywale martwić.

Unikanie nie mogło jednak trwać wiecznie. Czerwonooki blondyn dobrze o tym wiedział jednak za wszelką cenę chciał przedłużyć to w czasie. Nawet Sero i Denki w pewnym momencie zaczęli go przekonywać, aby w końcu wyznał prawdę.

— I tak od tego nie uciekniesz, a odwlekając to w czasie tylko wszystko pogarszasz. Nie widzisz tego? — mówili, ale to nic nie dawało. Kasumi był nieugięty. Do czasu.

W pewien ciepły popołudniowy wtorek, tuż po lekcjach, siedemnastolatek wracał szybko do swojego pokoju, aby zaszyć się w nim i zacząć swoje codziennie ćwiczenia. Chciał jak najszybciej uciec od Kirishimy, który tak bardzo pragnął z nim porozmawiać. Pragnienie kontaktu było jednak większe i już chwilę przed akademikiem, blondyn poczuł dużą dłoń na swoim ramieniu. Zastygł w bezruchu gdy usłyszał spokojny głos ukochanego.

— Nie uciekaj mi.

— Eijirō. — Chłopak zaśmiał się nerwowo. — Wiesz jestem trochę zaję-.

— Skończ, proszę cię. — Przerwał mu partner. — Kochanie, czemu uciekasz? Zrobiłem coś nie tak? A może coś się stało? Masz mnie dość? Nie kochasz mnie już? Jeśli tak, to to w porządku, nie chce cię trzymać na siłę. A może ostatnio źle się czujesz? Jesteś chora? Co się dzieje, Kasumi? Martwię się.

Fala pytań sprawiła iż Bakugou poczuł się źle. Przez ostatnie kilka dni nie zważał kompletnie na to jak może czuć się jego chłopak. Priorytetem była ucieczka od prawdy, która tak naprawdę deptała mu cały czas po piętach. Westchnął patrząc na zmartwioną minę czerwonowłosego. Kiwnął głową w stronę akademika i ruszył tam, a wyższy zaraz za nim. Weszli do środka, a jako iż drzwi do pokoju Eijirō były bliżej, weszli do pomieszczenia. Agresywny chłopak usiadł na łóżku wybranka, a tamten zasiadł zaraz obok. Cisza trwała tylko kilka sekund, a potem czerwone oczy spotkały się ze sobą – jedne niepewne, drugie poważne.

— Możesz się mną brzydzić — zaczął Kasumi, jednak nie dane było mu dokończyć.

— Czemu w ogóle tak pomyślałaś! Nigdy bym się tobą nie brzydził! Jesteś piękna, mądra, wręcz idealna. To ja się dziwie, że chcesz być z takim zwyczajnym chłopakiem jak ja. Jestem nie-.

— Daj mi kurwa mać skończyć! — Głos blondyna był wściekły. Szczerze nienawidził gdy mu się przerywa, a dzisiaj czerwonooki zrobi to już drugi raz.

— Wybacz — mruknął zakłopotany młodszy.

Kasumi wziął głęboki oddech spoglądając w okno. Choć pewność z niego uleciała, to wiedział, że nie ma odwrotu. Po chwili znów spojrzał w czerwone oczy licealisty zaczynając swój monolog.

— Możesz się mną brzydzić. Nie ukrywam, że boję się trochę tego co mam ci powiedzieć. Nie jestem dobry w te rzeczy i nie wiem jak zareagujesz, bo nigdy nie rozmawialiśmy na tak poważne tematy. Mam nadzieję, że mnie nie skreślisz i, że wciąż będę się liczył. Może to dla ciebie obrzydliwe i niepokojące, ale w końcu muszę to powiedzieć: jestem transseksualny. Jestem mężczyzną. Dla mnie to też coś nowego, dość dziwnego, jednak Mina pomogła mi to zrozumieć. Wiem, że wielu ludzi brzydzi się tym, bo w końcu mamy przypisywaną płeć przy porodzie. Są jednak osoby, właśnie takie jak ja, które się z nią nie identyfikują. Jest to naprawdę ciężkie dla nas dlatego proszę cię o zrozumienie. Jeśli ci to nie pasuje to po prostu ze mną zerwij, ale nie obrażaj mnie. Może jestem silny, ale nie dałbym rady z ostrymi słowami krytyki z twojej strony, bo kocham cię jak nikogo innego na tym świecie. Dlatego też było to takie ciężkie dla mnie. Boję się odrzucenia z twojej strony. Boję się, że nie będziesz już mnie chciał tylko dlatego, że mam inną płeć niż na to wygląda. Chyba sam do końca jeszcze nie zaakceptowałem siebie i może to głupie, że proszę o to ciebie, ale nie chce już tego ukrywać. I ty, i ja, i wszyscy inni byli tym już po prostu zmęczeni. Na razie wiedzą tylko kosmitka, taśma oraz Pikachu, bo sam muszę to wszystko zrozumieć. Więc wszystko o co proszę to to, abyś teraz był przy mnie i mi pomagał. Nie wiem czy to dużo czy to mało, ale potrzebuję tego teraz, jak jeszcze nigdy w życiu. Dlatego proszę, kochaj mnie dalej za to kim jestem, a nie za to jaką mam płeć, czy co mam w spodniach. Nie opuszczaj mnie, to wszystko o co proszę. Nie skreślaj mnie, bo niczego więcej nie pragnę, jak być u twego boku.

Eijirō nie wiedział co zrobić. Po usłyszeniu słowa "transseksualny" przeraził się lekko, jednak dalsze słowa Kasumi, zmiękczyły jego serce. To wszystko było dla niego dziwne i niespotykane. Owszem, wiedział, że takie osoby istnieją, jednak nie spodziewał się, że jedna z nich jest tuż obok niego. Patrzył w czerwone oczy drugiej połówki lekko speszony i w pewien sposób przerażony. Nie wiedział jak poskładać myśli, nie rozumiał co czuję.

— Jestem zaskoczony. — Wydusił w końcu po długiej ciszy. — Ja... nie do końca to rozumiem i nie do końca wiem jak to działa.

Serce Bakugou zabiło mocniej. Przełknął głośno ślinę obawiając się prawdy jaka miała zaraz nastąpić. Zaakceptuje czy nie? − myślał zmartwiony.

— Jesteś facetem i chcesz abym zwracał się do ciebie zaimkami męskimi, co nie? — "Tak to działa" chciał odpowiedzieć szorstko blondyn, jednak wiedział iż nie było to na miejscu, więc postanowił tylko skinąć głową. — To może być trudne do przyzwyczajenia. Ponadto... umawianie się z chłopakiem chyba jest dość dziwne, prawda? Mam na myśli... dwóch chłopaków? To nie tak, że mam coś do gejów, ale sam nigdy nie przypuszczałem, że nim jestem.

— Jest wiele innych orientacji seksualnych. Możesz być bi. — Serce starszego zabiło mocniej. Słowa Kirishimy były praktycznie jak odmowa, czyli coś czego obawiał się najbardziej.

— Więc jak mam ci mówić.

— Kasumi, póki co. Nie wymyśliłem jeszcze imienia męskiego.

Nastała nieprzyjemna cisza. Po pomieszczeniu roznosił się tylko dźwięk przesuwanych  wskazówek zegara. Niższemu wydawało się, że słychać również bicie jego serca. Jego oddech był niespokojny. Czuł, że najmniejsze negatywne słowo teraz, mogłoby doprowadzić go do płaczu. Pierwszy raz czuł się tak bezsilny. Nigdy się tak nie bał jak teraz. Był to dla niego najważniejszy moment w całym jego życiu.

— Jesteś moja, znaczy się mój, prawda? Pokochałem cię za to kim jesteś, więc będę kochał cię dalej. Gdybym teraz cię zostawił sam czułbym pustkę, bo jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Jest to dla mnie coś dziwnego, i potrzebuję trochę czasu aby się przyzwyczaić. Nie zostawię cię, przez coś takiego, w szczególności gdy wiem, że czujesz się dobrze sam ze sobą. Czasami mogę się jednak jeszcze mylić i musisz mi to wybaczyć, ale jestem tu dla ciebie i masz moje wsparcie. Jesteś moj-. Hej, Kasumi. Czy ty płaczesz?

Transseksualny mężczyzna patrzył na swojego chłopaka z uśmiechem, a po policzkach spływały mu łzy. Był taki szczęśliwy, ze nie potrafił tego zatrzymać. Czerwonowłosy przytulił go i zaczął głaskać jego blond czuprynę. Starszy szepnął ciche podziękowanie, a Eijirō ucałował delikatnie czubek jego głowy z uśmiechem na ustach. Nie był pewny tego wszystkiego, jednak widząc na ustach swojej miłości uśmiech, wiedział, że będzie dobrze.

Bo szczęście Bakugou było dla niego najważniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro