2. Wszystko Się Zmienia cz.II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


NA. Cóż Prolog wyszedł dłuższy niż myślałam... A i tak jest w wersji poprawionej, skróconej :P

Zapraszam do czytania

*************************

- Syriusz – powiedział z ulgą James uchylając drzwi sypialni. Nadal trzymał przed sobą różdżkę jednak, gdy ujrzał przyjaciela opuścił ją.

- Co się stało? – dopytywał się Black. Nadal nie wierząc temu, co widzi. Gdy aportowali się z oddziałem przed dom i ujrzeli wyłamane drzwi wejściowe, myślał, że się spóźnili, że będzie musiał oglądać ciała przyjaciół. Ale oni żyją, Harry tylko płacze, ale to chyba dobry znak, znaczy, że żyje.

- Nie jestem pewny, ale On tu był Syriusz – stwierdził ponuro Potter.

- Ale jak? – nie wiedział, co robić. Voldemort tu był!

- To Harry – powiedziała Lily wychodząc z sypialni z chłopcem na rękach, najwyraźniej malec zmęczył się płaczem i ponownie zasnął – Uratował nas.

- Co? Jak?

- Czułam, że coś się stanie wzięłam go do naszego łóżka i położyłam między nami – wyjaśniła Lily – Vol... Voldemort chciał go zabić – wzięła głęboki wdech, nadal nie mogła w to uwierzyć, jej syn omal nie zginął, wszyscy omal nie zginęli – Chyba Dumbledore miał racje. W Harrym drzemie wielka moc.

- Dobrze zostawmy to na później – odparł Syriusz – Musimy was stąd zabrać.

Wielu Śmierciożerców zostało schwytanych. Rodzina Potterów została odeskortowana do Hogwartu gdzie Dumbledore zwołał pierwsze ściśle tajne zebranie Zakonu Feniksa. Odbyło się ono w gabinecie dyrektora. Wszystkie obrazy w biurze zostały opuszczone przez swych mieszkańców na wyraźną prośbę dyrektora tak, więc spotkali się wyłącznie w zaufanym gronie.

Do Zakonu jak na razie należeli: założyciel Albus Dumbledore – ówczesny dyrektor szkoły Hogwart, jego brat Aberforth Dumbledore, Elfias Doge – prawnik Ministerstwa Magii i przyjaciel Albusa Dumbledore'a, Edgar Bones, Dedalus Diggle, Arabella Figg — charłaczka, informatorka Zakonu, Mundungus „Dung" Fletcher – drobny złodziejaszek, jednak lojalny członek Zakonu, Alastor „Szalonooki" Moody – jeden z najlepszych Aurorów, Kingsley Shacklebolt – Auror, Andromeda Tonks, Artur i Molly Weasley, Gideon i Fabian Prewett – bracia Molly, Alicja i Frank Longbottom, Syriusz i Dorcas Black, James i Lily Potter oraz gajowy Hogwartu Rubeus Hagrid. Do Zakonu należą również wszyscy nauczyciele Hogwartu oraz szkolna pielęgniarka Poppy Pomfrey.

Stawili się prawie wszyscy, brakowało tylko Longbottomów. Prawdę powiedziawszy nikt nie miał od nich żadnych wiadomości już od paru dni, nawet Szalonooki nie wiedział, co się z nimi dzieje, a przecież był ich przełożonym.

- Mam złe wieści – przemówił w końcu Dumbledore – Znaleziono Alicję i Franka Longbottomów. Byli torturowani przez Bellatriks, Rabastana i Rudolfa Lestrangeów oraz młodego Bartemiusza Croucha.

Po tych słowach zapadła grobowa cisza. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Alicja i Frank byli jednymi z najlepszych Aurorów.

- Nie, to nie może być przypadek – odezwał się w końcu Moody – Napaść na Potterów, sam Voldemort próbował ich zabić. Teraz wieść o tym, że Longbottomowie byli torturowani. To nie może być przypadek.

-I z pewnością nie jest – odparł spokojnie Dumbledore siadając za swoim biurkiem.

- Ale złapali ich? Lestrangeów i Croucha? – dopytywał się Aberforth.

- Tak złapali. Już ich eskortują do Askabanu – odezwał się Kingsley – Longbottomowie zostali już przetransportowani do Świętego Munga.

- Co z nimi? – zapytała w końcu Dorcas, trzymała w ramionach syna – Brandon, miał zaledwie rok, był oczkiem w głowie rodziców. Pani Black nie mogła sobie nawet wyobrazić, co teraz przeżywa jej przyjaciółka, zaledwie kilka godzin temu Potterowie omal nie zginęli.

- Niestety nie jest dobrze – podjął Dumbledore – Na skutek tortur, zapewne zaklęciem Cruciatus, stracili kontakt z rzeczywistością, prawdopodobnie nigdy już nie dojdą do siebie.

Na te wieści po raz kolejny tego wieczoru w gabinecie dyrektora zapadło milczenie. To straszne, potworne, to... Merlinie! Co z ich synem? Przecież mieli syna był chyba w wieku Harrego i Brana.

- A co z ich synem? – zadała w końcu to pytanie Lily.

- Mały Nevill jest teraz pod opieką babci, Augusty Longbottom – odpowiedział Dumbledore – To bardzo miła kobieta, ale nadopiekuńcza, a przy tym i bardzo surowa.

Zebranie trwało jeszcze kilka godzin po czym członkowie Zakonu rozeszli się do swoich domów. Wieść, że Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać stracił prawie całą moc przy próbie zabicia małego chłopca obiegła już cały magiczny świat.


- Nad czym tak rozmyślasz? – zagaił przyjaciela Syriusz. Szukał Jamesa przez chwilę, znalazł go na balkonie w północnej wierzy.

- Tak myślę... Jak my się tu w ogóle znaleźliśmy? – odparł Potter nie odrywając wzroku od księżyca.

- Przylecieliśmy świstoklikiem przecież – stwierdził Black, choć wiedział, że nie o to chodziło jego przyjacielowi.

- Wiesz, że nie o tym mówię – powiedział powoli James – Peter okazał się zdrajcą, a ja powierzyłem mu moje życie, życie Lily i Harrego.

- Nikt z nas go nie podejrzewał – stwierdził Syriusz – Taki mały szczurek miałby być śmierciorzercą? Już prędzej podejrzewałbym wilkołaka.

- Właśnie, przecież go podejrzewaliśmy, podejrzewaliśmy wilkołaka, naszego przyjaciela, który zawsze nas krył w szkole, nie zdradził nas nawet, gdy uczyliśmy się nielegalnie Animagii – James zaczął podnosić głos, chciał krzyczeć, jednak jak dotąd się powstrzymywał, patrzył tylko wyzywająco na przyjaciela.

- Wiem Rogaczu, wiem! – próbował uspokoić przyjaciela Black – Zraniliśmy go i to bardzo, ale tego nie da się naprawić. Nawet Dumbledore nie wie gdzie on mógł się podziać.

- Lunatyk był naszym przyjacielem, a my go zdradziliśmy, byliśmy jego jedynymi przyjaciółmi i go odtrąciliśmy tylko, dlatego, że ma mały futerkowy problem – powiedział już spokojnie Potter i znów spojrzał na księżyc – Spójrz Łapo, dziś pełnia.

Całej tej rozmowie, stojąc przy wejściu na balkon,przysłuchiwały się Lily i Dorcas. Obie miały łzy w oczach. One również podejrzewały Remusa Lupina o to, że jest śmierciorzercą, a przecież on był ich przyjacielem. W pierwszym starciu z siłami Mrocznego Pana zginęła Anna jego ukochana, z nich wszystkich Lunatyk miał najwięcej powodów do szczerej nienawiści Lorda Voldemorta. A jednak to właśnie na nim scedowały się wszystkie ich podejrzenia, gdy dowiedziano się, że w szeregach Zakonu Feniksa jest szpieg Voldemorta. Może nikt nie powiedział mu tego, wprost, ale wszyscy dawali mu do zrozumienia, co o nim myślą, w końcu nie wytrzymał, poddał się i zniknął z ich życia. Teraz nawet nie wiedzą czy żyje.    

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro