Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- A teraz nas wytłumacz, bo chyba Valdez wymyśla dla nas tortury - odparł Travis patrząc na mnie błagalnie, na co pokiwałam lekko głową szukając wzrokiem Leona.

- Hood! Coś ty jej zrobił? - zapytał zdenerwowany chłopak, a ja ugryzłam się w wewnętrzną stronę policzka, żeby nie zacząć się z niego śmiać. Słodkie, że się martwi, ale przeżyję jak kilka godzin przy mnie nie będzie, nie?

- Nic - mrukneli razem, a Connor nadal mnie obejmował. Cóż... Przyjemne uczucie, bo od dawna nikt mnie nie przytulał bez powodu.

- Potwierdzam. Nic mi nie zrobili. Najgorszym ich haniebnym czynem było dotknięcie mojego policzka i przytulenie mnie - odezwałam się, oddając przytulasa młodszemu Hoodowi.

- Maddie, uciekaj od ich towarzystwa najdalej jak się da - jęknął loczek, na co dwójka moich nowych znajomych spiorunowała go wzrokiem.

- Czemu? Nie są tacy źli - stwierdziłam i wyciągnęłam rękę, żeby potargać brązowe włosy tego co się do mnie przykleił. Zaznaczam, że musiałam stanąć na palcach.

- Lepiej mi zaufaj i się do nich nie zbliżaj - odrzekł Valdez, a ja przewróciłam oczami na jego słowa. Zachowuje się jakby był zazdrosny...

- No weź Leooooo... Oni mnie pocieszyli gdy płakałam. Dzięki nim znowu się uśmiecham - powiedziałam, a udowadniając to wykrzywiłam usta w uśmiechu.

- Złota rączka daj jej spokój. Może gadać z kim chce, a ty raczej nie jesteś jej prywatną niańką. Przy okazji Connor jej chyba ci tak prędko nie odda - zauważył starszy z nich, a drugi syn Hermesa mocniej mnie do siebie przyciągnął. Wyrwał mi się cichy chichot na widok miny brązowookiego, który pokręcił bezradnie głową.

- Leoś nie będziesz na mnie zły, prawda?? - zadałam pytanie przygryzając wargę i robiąc słodkie oczka, na co on westchnął zrezygnowany.

- Nie będę, bo nie mam o co. Ale żeby potem nie było, że nie ostrzegałem chica - wymamrotał puszczając mi oczko i z troszkę nieszczerym uśmiechem ruszył do Jasona.

- Wiesz, że możesz mnie puścić, co nie? - poinformowałam młodszego Hooda, który nie ruszył się ani na centymetr.

- Wiem, ale nie mam się do kogo przytulać. Korzystam puki mogę, bo pewnie Valdez i reszta Wielkiej Siódemki nie będzie dobrze nastawiona do tego, żebyśmy się przyjaźnili - mruknął niebieskooki chowając twarz w moje włosy co spowodowało u mnie delikatny rumieniec.

- Nie żebym narzekał, ale ja nadal tu jestem - prychnął rozbawiony Travis patrząc niepewnie na brata.

- Też rzadko kiedy mam okazję, żeby kogoś przytulać - wyszeptałam, smutno się uśmiechając.

- Skoro tak, to nie puszczę cię już do końca dzisiejszego dnia, księżniczko - stwierdził szczerząc się do mnie. Zaśmiałam się cicho, ale zgodziłam się na to. Drugi syn Hermesa pokręcił głową gdy wskoczyłam jego bratu na plecy.

- To gdzie idziemy? - zapytałam oplatając go nogami w pasie, a rękoma objęłam jego szyję, kładąc głowę na brązowych włosach.

- Jeju ale stąd wysoko - mruknęłam mając oczy na tym samym poziomie co Travis, który się do mnie uśmiechnął.

- Może nad jeziorko? - zaproponował Connor chwytając mnie pod kolanami, żebym nie spadła.

Dobra, po krótkiej drodze na pomost stwierdzam, że Connor Hood jest bardzo wygodnym środkiem transportu. Dużo osób przyglądało się naszej trójce, a ja dość często słyszałam szepty typu: "To ona? Córka Zeusa?!?" albo "Ona jeszcze nie wie w co się pakuje, spędzając czas w towarzystwie Hoodów" na co reagowałam przewracaniem oczami, a chłopcy im machali przez co większość herosów nagle milkła wbijając wzrok w podłogę. Właśnie, większość....

- Hejka Maddie! Widzę, że poznałaś już naszych obozowych błaznów - przywitała się Piper podchodząc do nas na pomost.

- Cześć! Taaaak... Jak widzisz jeden się nawet do mnie przykleił - odpowiedziałam, gdy niebieskooki zdjął mnie z pleców i wrócił do przytulania.

- Awwww... Wyglądacie słodko, ale myślałam, że ty coś ten tego z Valdezem po tym jak wrócił uśmiechnięty po waszej rozmowie - skomentowała to, a ja cicho westchnęłam robiąc się czerwona. Już nawet zwykłe poznawanie ludzi zostaje odebrane jako coś więcej?!? Dziewczyna coś jeszcze mówiła, ale ja zaczęłam wzrokiem szukać osoby, która od jakiegoś czasu wbija we mnie wzrok. Niestety napotkałam tylko spojrzenie Leo, do którego szeroko się uśmiechnęłam, co odwzajemnił.

- Maddie.. Madison! - z zamyślenia wyrwał mnie głos brunetki, więc od razu spojrzałam na nią przepraszająco.

- Sorki, że nie słuchałam ale mam wrażenie, że ktoś się ciągle na mnie gapi - wymamrotałam przyglądając się chłopakowi, który mnie obejmował.



























Więc witam w kolejnym rozdziale znowu dedykowanym mojej znajomej z watt samowystarczalnosc.
Także ten, co tam u Was?
Bo ja przed chwilą przeżyłam pierwszą lekcję angielskiego przez komputer, a wczoraj prawie zeszłam na zawał, bo wysłałam pani od Polaka złe zadanie xddd
Do następnego,
~ autorka

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro