2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

♡ dzień meczu ♡

Po dwóch tygodniach ciężkich treningów uważam, że nawet bez pomocy w postaci Boskiej Wody bylibyśmy w stanie wygrać. Mecz zagramy na naszym stadionie. Bardzo się cieszę i jednocześnie stresuję, bo wszystkie bilety się wyprzedały.

Bylem właśnie w drodze na boisko

Kocham widok naszych kibiców, ale gdy przypominam sobie, że oszukujemy... No już nie jest mi tak wesoło. Mam straszne wyrzuty sumienia...

Rozmyślałbym dłużej, ale ktoś na mnie wpadł. Tym kimś okazał się być niezwykle piękny chłopak.

- Przepraszam! - krzyknął błękitnooki.

- Nie szkodzi - powiedziałem uśmiechając się.

- Paolo Bianchi - chlopak wyciągnął do mnie rękę po czym się uśmiechnął.

- Byron Love - uścisnąłem mu dłoń i zacząłem rozmowę.

- Gdzie się tak śpieszysz? - spytałem nowo poznanego chłopaka.

- Za pół godziny gram mecz z jakimś liceum Zeusa. Podobno są świetni! Z drużyną mamy zamiar ich pokonać - powiedział.

- Też gram mecz za pół godziny z jakimś Orfeuszem - co za zbieg okoliczności? - Jestem kapitanem Zeusa - ostatnie zdanie wypowiedziałem z lekką dumą.

- Też jestem kapitanem! Znaczy go zastępuję... Bardzo chciałbym być kapitanem na stałe, ale obecny jest lepszy odemnie - Powiedział lekko się smucąc.

- Chodźmy na ten mecz, bo się spóźnimy - Paolo wstał i zaczął iść w stronę boiska.

Poszedłem za nim I patrzyłem na jego przepiękną urodę. W przyjemnej ciszy doszliśmy do celu.

- Powodzenia - rzucił

Wam przyda się bardziej...

- Powodzenia - odpowiedziałem i poszliśmy do różnych szatni. Ja do szatni Zeusa, a on do szatni Orfeusza.

Szybko przebrałem się w strój i wziąłem kilka głębokich oddechów.

Po chwili udałem się na boisko. Pewnym krokiem wszedłem na murawę i usłyszałem komentatora.

- Jest nasza gwiazda! Love zjawił się w ostatniej chwili!

Uśmiechnąłem się pewnie i Podszedłem do drużyny. Dostałem swoją porcję Boskiej Wody. Niechętnie Wypiłem całą zawartość szklanki i odstawiłem kielich na tacę.

♡♡♡

Za każdym razem, gdy miałem piłkę pozwoliłem ją sobie odbierać. Nie mogłem się skupić na grze i nie mogłem przestać myśleć o Paolo...
Poznałem go godzinę temu, a cały czas o nim myślę!

Drużyna mi zaufała i cały czas podawali do mnie czekając aż strzelę Boską Wiedzą. Nie wykorzystałem żadnej okazji...

♡ przerwa ♡

- Co się z tobą dzieje? Dlaczego nie strzelasz? Macie to wygrać! - Nasz trener pierwszy raz od dawna na mnie krzyknął.

- Nie mogę... - odpowiedziałem cicho.

- Nie możesz? Nie możesz?! A to niby dlaczego?! - Ray Dark pociągnął mnie na korytarz, żeby nikt nie usłyszał jego krzyków.

- Nie mogę... Nie czuję tego... - próbowałem wyjaśnić swój stan, ale średnio mi to wychodziło. Pod moimi powiekami zaczęły zbierac się łzy, które chciałem powstrzymać z całych sił.

- Dobra, ale nie rycz - powiedział mniej, ale nadal chamsko.

Uspokoiłem się trochę i obiecałem, że strzelę gola.

- puść jedną bramkę - powiedziałem przechodząc obok Poseidona.

♡ koniec przerwy ♡

Dostałem piłkę i zacząłem iść do przodu. Gracze Orfeusza znowu chcieli odebrać mi piłkę, ale użyłem Rajskiego Czasu. Gdy dotarłem do bramki wzniosłem się w powietrze z zamiarem użycia mojej taktyki hissatsu.

- Zobaczcie co się dzieję, gdy anioł macha skrzydłami - rzuciłem jeden ze swoich tekstów. - Boska Wiedza! - bramkarz włoskiej drużyny próbował zatrzymać mój strzał, ale po tak dużej dawce napoju Raya Dark'a było to poprostu niemożliwe. Piłka wleciała do bramki przeciwnika, a ja delikatnie opadłem na ziemię.

♡♡♡

Paolo zbliżał się do naszej bramki. Kiwnąłem głową do naszego bramkarza, żeby zrozumiał, że ma nie obronić tego strzału.

Brązowowłosy strzelił gola swoim popioswym Mieczem Odyna w ostatnich minutach spotkania.

Mecz zakończył się remisem co nie spodobało się naszemu trenerowi. Zamiast nam gratulować jak trener włoskiej drużyny, zaczął na nas krzyczeć. Poseidon dobry ziomek, nie wydał mnie, ale nadal jako kapitan miałem największe kłopoty...

- Jak mogliście zakończyć mecz remisem! Mieliście ich zniszczyć! A z tobą sobie jeszcze porozmawiam! - wskazał na mnie. Trochę się przestraszyłem, więc spuściłem głowę do dołu jak reszta drużyny i słuchałem obelg kierowanych w naszą stronę.

Po dłuższej chwili ktoś przerwał Dark'owi. Tym kimś okazał się być trener Orfeusza.

- Co ty sobie w ogóle myślisz?! Nie możesz tak na nich wrzeszczeć! Nawet nie przegrali! - w środku dziękowałem za jego przybycie i za skrócenie upokorzeń.

- Wiesz kim ja jestem?

- nie obchodzi mnie to! Nie masz prawa do takiego traktowania swojej drużyny!

♡♡♡

Przebraliśmy się w normalne ubrania i postanowiliśmy podziękować trenerowi naszego przeciwnika.

Znaleźliśmy go i stanęliśmy przed nim.

- Dziękujemy - powiedzieliśmy wszyscy razem.

- Nie ma za co dzieciaki - odpowiedział nam i lekko się uśmiechnął. - świetnie graliście

Jeszcze raz podziękowaliśmy i udaliśmy się do domów.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Wiem, że trenerem włoskiej drużyny
był Ray Dark, ale powiedzmy, że to jakiś inny trener

720 słów

❤️ walentynki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro