4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- W Europie

- Jak to w Europie?! Co ty tam robisz?! - wykrzyczałem z lekką pretensją do telefonu.

- Pojechałem na wymianę - odpowiedział spokojnie - do Włoch - i wszystko jasne...

- I mi o niczym nie mówiłeś?! - Nadal zły wypytywałem Herę.

- Tak jakoś wyszło...

- Świetnie. Poprostu świetnie - zacząłem - baw się dobrze, ale nie za dobrze - moja złość już minęła, bo to jednak Hera i w sumie mogłem się tego spodziewać.

- Ty też nie przesadzaj - powiedział lekko się śmiejąc i się rozłączył.

Ale on się potrafi ustawić. Tylko kto go zastąpi w drużynie?

Uśmiechnięty schowałem telefon do kieszeni i udałem się w stronę domu.

- Byron! - odwróciłem się I ujrzałem Paolo.

- Hm?

- Mam takie głupie pytanie - zaczął - czy przez te 3 miesiące mógłbym być w waszej drużynie? Jeśli się nie zgodzisz to okej, tak chciałem zapytać...

- Jasne, że możesz - powiedziałem bez zastanowienia. Teraz muszę tylko porozmawiać z trenerem... Jest szansa, że się nie zgodzi, ale może będzie w dobrym humorze i mi nie odmówi?

- Dzięki! - brązowowłosy uśmiechnął się I szedł obok mnie.

- Coś jeszcze? - spytałem ciekawy intencji mojego towarzysza.

- Dlaczego... albo nieważne... - byłem bardzo ciekawy co chłopak chciał powiedzieć, ale nie chciałem się narzucać.

Właśnie mijaliśmy boisko i postanowiłem, że mogę sprawdzić czy Włoch nadaje się do Zeusa. I tak go przyjmę, ale muszę zobaczyć na co go stać.

- Potrenujemy? - powiedziałem I zatrzymałem się.

- w mundurkach? Może się przebierzemy?

- Spoko, mieszkam niedaleko - zacząłem prowadzić Paolo do mojego domu.

♡♡♡

- Tu masz Jakieś spodenki i koszulkę

- dzięki

Brązowowłosy zdjął górę ubrania i zobaczyłem jego wyrzeźbioną ( jak na piętnastolatka ofc ) klatkę piersiową. Szybko się otrząsnąłem i również zacząłem się przebierać.

Udaliśmy się na boisko przy rzece I zaczęliśmy pokazywać swoje umiejętności.

♡♡♡

- Rajski Czas - wypowiedziałem po czym pstryknąłem palcami i zatrzymałem czas. Poszedlem trochę do przodu i zaraz ponownie pstryknąłem i patrzyłem na zdziwienie Paolo.

- Jak?! - zszokowany i jednocześnie uśmiechnięty chłopak zaczął wypytywać o moją technikę.

- Może kiedyś Ci powiem. Pokaż co ty potrafisz - powiedziałem.

Kopnąłem piłkę do ślicznookiego i czekałem na jego ruch.

- Miecz Odyna! - włoski piłkarz pokazał swój popisowy ruch. Niezły jest.

- Nieźle, teraz ja - wziąłem piłkę z bramki i położyłem ją w odpowiednim dla siebie miejscu.

- Boska wiedza - nie jestem tym, który krzyczy. Wystarczy powiedzieć. Na moich plecach pojawiły się białe skrzydła i wzniosłem się wysoko w górę. Mocno kopnąłem piłkę, która po chwili była już w bramce. Delikatnie opadłem na ziemię i stanąłem przed brązowowłosym.

- Wow! To było świetne!

- Nie przesadzaj... - nikt mnie nigdy aż tak nie pochwalił.

- Nie przesadza, to naprawdę było świetne - odezwał się...

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

❤️ Walentynki ❤️



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro