6. Spotkanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. WB
(Dawno nie było mnie i tej perspektywy zapraszam)

Muszę im odbić Rzeszę, z tego co wiem jest u ZSRR więc już wiem że łatwo go odzyskać nie będzie. Dlaczego ja w tedy nie szczeliłem w któregoś z nich. Teraz nie mam czym się bawić, a nawet nie mam na kim się wyżyć. W dodatku mój własny syn mnie zdradził. Dobra już koniec użalanie się nad sobą trzeba wymyślić jak go odzyskać z rąk tego głupiego ruska. Moi zdaniem najlepiej byłoby przyjść do niego w nocy uśpić ZSRR i w tedy odbić Rzeszę. Wsumie co mi szkodzi spróbować. Zaczołem szukać pistoletu z nabojami usypiającymi, kiedy go już  znalazłem wziołem plecak i zpakowałem do niego broni, wziołem jeszcze coś żeby związać Rzeszę. Zadzwoniłem po taxi i pojechałem na lotnisko, a z lotniska do Moskwy. Wyszedłem z samolotu i zaczołem kierować się w stronę domu tego rusa. Gdy byłem już pod domem ZSRR podszedłem do drzwi i sprawdziłem czy są otwarte. Były otwarte zaczołem kierować się w stronę pokoju Sowieta i gdy miałem je otworzyć usłyszałem krzyk za sobą odruchowo odwróciłem się i szczeliłem. W tedy ktoś mnie zaczoł podduszać od tyłu. Popatrzałam się na osobę w którą szczeliłem, a był nią Rzesza. Trzęsie się jaki biedny patrzał się na mnie z strachem. O jak mi się przykro zrobiło tak przykro że aż wcale.

WB: I co....szmato boisz się mnie ha ha

ZS: Zmknij mordę psie!!!

Wtedy ZS zaczoł mnie mocniej podduszać, zaczołem kaszleć. Próbowałem nabrać powietrze zamiast tego przed oczmi zaczeły pojawiać mi się mroczki przed oczami i wtedy straciłem przytomność.

Pov. ZS

Gdy ten ciwok zemdlał podszedłem do Rzeszy. Brytania na szczęście nie trafi za dobrze, ale jednak trafił. Nazi cały się trzęsł, klęknołem przed nim na co on się we mnie wtulił i zaczoł płakać. Wtuliłem go w siebie, bałem się o niego. Moje przemyślenia przerwał Rzesza.

RZ: Z-Z-SRR...?

ZS: Tak? Co się stało?

RZ: B-b-bo-boli

ZS: Co cię boli?

Wtedy Rzesza pokazał mi miejsce które go boli, a było to ramię w które został postrzelony. Ponieważ miał moją bluzę więc mogłem zobaczyć jak to wygląda wystarczyło ją tylko pociągnąć w strone gdzie miał postrzelenie odkrywając mu ramie i nie wyglądało to najlepiej. Nabój trafił mu w jakąś ranę rozszarpując ją co wyglądało bardzo źle.

( OSOBY WRAZYLIWE PRZEWINĄĆ DALEJ)

Wyglądało to okropnie i nie dziwię się że go to boli. Wziołem go na ręce i zaniosłem do łazienki. Ściągnołem z niego moją bluzę. Wszędzie miał bandarze wszystkie były przesiąknięte krwią trzeba było je zmienić. Wziołem apteczkę opatrzyłem jego ramię i gdy chciałem mu wymienić stare bandarze na nowe złapał mnie delikatnie za rękę.

RZ: N-n-nie

ZS: Rzesza ale muszę ci je zmienić

RZ: S-sa-sam s-s-sob-ie z-zmenie

ZS: Rzesza nie dasz rady a po pierwsze już ciebie widziałem bez bandarzy

RZ: c-co k-k-kie-dy

ZS: Wtedy kiedy cie tu przywiozłem i nie masz się czego wstydzić

Wtedy spróbowałem jeszcze raz tym razem pozwolił mi je odwinąć. Tego który był czysty nie zmieniałem. W trakcie zakładania już nowych bandarzy Rzesza zasnoł. Kiedy skończyłem wziołem go i położyłem u mnie w pokoju. Poszedłem do Brytanii wziołem go i zszedłem na dół. Ubrałem się wziołem go i wyszedłem. Zacząłem iść co raz głębiej w las. Gdy moim zdaniem byłem już wystarczająco daleko położyłem go na ziemi i z powrotem zaczołem kierować się do domu. Nie obudzi się zbyt szybko a za niedługo będzie śnieżyca. Gdy doszedłem do domu wszedłem do niego rozebrałem się i poszedłem do mojego pokoju. Położyłem się obok Rzeszy. Tradycyjnie on się we mnie wtulił odwzajemniłem przytulasa i zaczołem go głaskać. Jest taki spokojny jak śpi i jednocześnie słodki. Znaczy się nie nie jest słodki. Co się ze mną dzieje nie mogłem się w nim zakochać chyba. Dobra wiem jak mam zobaczyć to że się w nim kocham. Jutro go pocałuje jeśli go kocham spodoba mi się to a jeśli nie kocham to nie spodoba. Tylko co jeśli on mnie odrzuć. Nie wiem co jeśli uzna mnie za oszuste przecież mówiłem mu że nie zrobię mu krzywdy. Co sobie pomyśli jak wezmę i go tak z dupy pocałuje. Co jeśli pomyśli że ja go chce wykorzystać. Blyet czemu to musi być takie trudne. Dobra za 4 miesiące są walentynki wtedy go pocałuje. Dobra to jest lepszy pomysł niż ten żeby pocałować go z dupy. Czekaj, czekaj czy ja teraz się przyznałem sam sobie że go kocham. O Boże jaki ja jestem g-

RZ:....zsrr...

Moje myśli przerwał Rzesza szeptając moje imię. Wtulił się we mnie i zaczoł coś cały czas mówić. Już wiem przynajmniej że nie umiem niemieckiego. Szeptał coś w taki stylu " Bitte helfen  Sie mir UdSSR", "UdSSR bitte es tut weh Hilfe" jąkał się przez co ledwo go zrozumiałem. Cały czas mówił to samo jeśli dobrze rozumiem. Zaczoł szybciej oddychać i się trząść.

ZS: Rzesza?

RZ:...bitte...

Rozumiem chyba że powiedział proszę?

ZS: Ale o co?

RZ:...he-helfen...

ZS: Co to znaczy?

RZ:...udssr...

Dobra zaczynam się niepokoić. Zaczołem go szturchać żeby go obudzić. Nic to nie dawało. Szurchałem go mocniej z tym samym skutkiem.

ZS: RZESZA!!!

Dalej nic. Blyet przecież nikt nie może mieć aż tak twardego snu. Dobra mam tego dość wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Wziołem miskę i nalełem do niej zimnej wody. Wróciłem do Rzeszy i wylałem na niego miskę. Dopiero w tedy się obudził i popatrzał na mnie ze strachem.

ZS: Czy ty se ze mnie jaja robisz?!

RZ:...zs...

ZS: Pytam się o coś

RZ:...zs...

ZS: CZEGO!?! Co ty sobie wyobrażasz że co poudaje że nie da mnie się obudzić?!

RZ:...ja...

ZS: Rzesza ty jesteś głupi myślałem że ci się coś stało i gdybym nie poszedł po tą zimną wodę to ty byś dalej ze mnie debila robił!

RZ:...zs.......

ZS: CO!?!

RZ:...boli......

ZS: Nie udawaj ty już taki jesteś zrobisz z innych debila a potem z siebie ofiarę robisz!

Rzesza popatrzałam się w duł, a uszy i ogon jak u zbitego psa uszy oklapły, a ogonem zakrył swoje krocze i brzuch.
Kiedy był już przy ścianie skulił się i zaczoł się trząść.

RZ:.....p-rzep-rasz-a-m....

Wtedy zaczołem do niego podchodzić na co on gwałtownie się zaczoł odsuwać, a raczej próbował się odsunąć. Gdy byłem tuż przed nim po prostu straćł przytomność. Dotkonołem jego czoło i było strasznie ciepłe. Może pojadę z nim do szpitala. Popatrzałem się na zegarek 00.33 no dobra jutro rano jeśli dalej nie będzie przytomny pojadę z nim do szpitala. Szczerze nie wiem czy to dobry pomysł. Ostatnio jak byłem w przechodni ludzie się na mnie dziwnie patrzyli i nikt nie chciał siedzieć obok mnie i zamiast tego stali, a jak wszedłem do gabinetu to doktor wyprośł mnie mówiąc że odstraszam ludzi. Nie rozumiem. Raz też byłem w szpitalu to ludzie mnie przepuszczali i omijali na 2 metry. No ale trudno jeśli się nie obudzi będę musiał. Boję się jak ludzie zaragują na Rzeszę, bo jeśli tak jak na mnie to dobrze, a jeśli zaragują źle to nie wiem. No ale koniec tego dziś będę musiał spać w pokoju gościnym z Rzeszą. Wziołem go na ręce, cały był mokry. Poszedłem z nim do łazienki i położyłem go na szafce. Wróciłem do pokoju i wziołem mu jakąś bluzę. Wszedłem do łazienki, wziołem bandarze na wszelki wypadek gdyby były te jego przemoczone. Zaczołem mu ściągać bluzę a gdy skończyłem zaczołem sprawdzać które bandarze są przemoknięte o dziwo takich nie było więc ubrałem mu już suchą bluzę i poszedłem do gościnego. Położyłem nazistę na łóżko i   na nowo wróciłem do mojego pokoju. Wziołem przemoczoną kołdre i poduszke. Powiesiłem je na suszarce i wszedłem znowu do mojego pokoju sprawdziłem czy jeszcze coś jest mokre. Poszedłem do Rzeszy i położyłem się obok niego. Oddając się w krainę snów zasnąłem.








......................................................................
Sory zemnie tak długo nie było ale nie miałam kiedy tego pisać bo nauczyciele postanowili że  tak

NAUCZYCIEL: Hmmmmmmmmmmm to co ty Gienia dasz sprawdzian tu ty Gienik dasz sprawdzian i kartkówkę tu a ty Grażyna dasz wypracowanie tu a ty Anetka i Wiktor dacie kartkóweczka i zadania tu tu tu tu i tu tu ok

RESZTA NAUCZYCIEL OPRUCZ PANI Z POLSKIEGO: Ok

Pani z polskiego: Nie mogę ten całe tydzień mam z nimi film oglądać bo obiecałam.

No tak to mniej więcej wyglądało.

Słowa: 1390 (w końcu prawda)
(

Daty dalej nie ma)

Papaja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#miłość