✉13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam do gmachu szkoły i udałam się w stronę mojej szafki. Wykręciłam kod i zaczęłam wyciągać potrzebne książki. Nagle drzwiczki mojej szafki zatrzasnęły się z hukiem a ja podskoczyłam przestraszona i spojrzałam z wyrzutem na przyjaciela, który się tylko do mnie głupkowato szczerzył.
-Zawału prawie dostałam przez ciebie ty idioto!
-Ciebie też miło widzieć kaczuszko-zasmiał się i mnie przytulił.
-Denerwujesz mnie Jack.
Chłopak tylko przewrócił oczami i otworzył sąsiednią szafkę, z której wyciągnął swoje książki. Ja również kończyłam to co zostało mi przerwane napadem przyjaciela. Kątem oka widziałam jak mi się przygląda i przypomniałam sobie o czymś co miałam zrobić.
-Jack mogę twój telefon?- chłopak podał mi sprzęt nawet nie interesując się po co mi on. Zdjęcie, zdjęcie...No gdzie ono jest do cholery? Mam! Spojrzałam zszokowana na ekran i zatrzymałam się na środku korytarza.
-Am czy ty mnie w ogóle słuchasz?- Jack spojrzał za siebie i zobaczył, że się zatrzymałam.- Co jest?- spojrzałam na niego z wyrzutem.
Chłopak podszedł do mnie i spojrzał na ekran swojego telefonu i od razu wyrwał mi go z rąk. Zaczęłam się cofać a on spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Ja ci to wyjaśnię Amber.
- Co mi niby wyjaśnisz co?! Byłam pijana a ty nie piłeś i to wykorzystałeś! Taki z ciebie przyjaciel Jack?!
-Amber, proszę cię...-chłopak próbował mnie złapać za rękę ale zabrałam ją.- Nie rób scen.
-Oh ja robie sceny tak?! To ty wmawiasz wszystkim, że jesteśmy razem! Zachowałeś się jak zwykły dupek a nie przyjaciel ty gnoju!- Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam wydzierać się na cały korytarz.
-Amber, porozmawiajmy.
-Daj mi spokój!
-Ale...
-Nie rozumiesz Jack?! Spieprzaj póki jeszcze ci nic nie zrobiłam!- spojrzałam na przyjaciółkę, która stała obok i żywo gestykulowała w stronę naszego przyjaciela.
-Clary nic nie rozumiesz...-zaczął się tłumaczyć.
- Jack spierdalaj!- blondynka wykrzyknęła i obróciła się do mnie. Widząc łzy złapała mnie za rękę i pociągneła w stronę damskiej toalety.
-Amber no!
-Powiedziała żebys spieprzał palancie- obróciłam się i spojrzałam za siebie. Przed Jack'iem stanął wyższy chłopak ze starszej klasy.
-Harry nie wpieprzaj się!- Jack chciał się przecisnąć obok chłopaka.
-Spierdalaj- chłopak w koku wysyczał przez zęby i jak na zawołanie obok niego pojawiło się trzech kolegów. Jack ostatni raz spojrzał na mnie i Clary i się wycofał. Kiedy miałam zobaczyć twarz chłopaka, który mi pomógł, przyjaciółka zamknęła drzwi od łazienki.
- Amber..
- Aż tak źle?
- Szczerze? Wyglądasz żałośnie.- podeszła do mnie i zamknęła w niedźwiedzim uscisku a ja pociągnęłam nosem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro