✉️25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie wierzę. Oficjalnie uważam, że to najgorszy dzień w moim całym życiu. Myliłam się wtedy, gdy myślałam w ten sposób, kiedy zdechła moja świnka morska, jak zamiast cukru wsypałam sól do herbaty czy byłam 'przeszczęśliwa' za każdym razem kiedy to podczas powrotu na nogach do domu samochody przejeżdżając obok mnie z łatwością wylewały na mnie całą zawartość pobliskich kałuż.
O nie. Wtedy to były gorsze dni, ale kiedy zobaczyłam naszą sąsiadkę, Panią prawie osiemdziesięcioletnią Hildę Preston, pożerającą twarz swojego męża George'a to myślałam, że zwymiotuję. Z pośpiechem i obrzydzeniem zamknęłam oczy chcąc wyrzucić widziany przed chwilą obraz z mojej głowy. Niestety na marne, ponieważ co chwilę widziałam twarz Pana Prestona, który wyglądał jakby błagał o pomoc. Aby nie zaprzątać sobie tym głowy włożyłam słuchawki do uszu i kliknęłam "play", a ze słuchawek popłynęły pierwsze takty piosenki Michaela Jacksona "Behind the mask".  Zamknęłam oczy aby rozkoszować się dwudziestoma minutami spokoju zanim dojadę do szkoły, gdzie zapewne Clary już będzie na mnie czekać koło mojej szafki. Wkręciłam się tak bardzo, że zdenerwowało mnie to, gdy ktoś nagle napisał do mnie smsa. Wyrwało mnie to z letargu i od razu przeczytałam wiadomość chcąc jak najszybciej wrócić do słuchanej piosenki.
Harry: Hej Bambi! Mam nadzieję, że  zobaczę Cie w szkole :)
Me: Niestety, ja mam nadzieję, że nie zobaczysz. Zaspałam dzisiaj i wyglądam poprostu.. UGH szkoda gadać.
Z wielką niechęcią wyszłam z autobusu kończąc swoją podróż i szurając butami udałam się do szkoły.
Harry: Nie dramatyzuj! Na pewno nie jest aż tak źle.
-BOŻE! Am jesteś chora?! Dlaczego nie zostałaś w domu? Wyglądasz strasznie blado i niemrawo.
- Dzięki Cley, nic mi nie jest. Nie mam makijażu- uśmiechnęłam się zezłoszczona. Grunt to dobra przyjaciółka, która prawdę powie.
-Ja ugh.. Kocham Cie ale wyglądasz strasznie Amber- popatrzyłam na przyjaciółkę jak na idiotkę- przecież miałaś cały poranek aby móc się w spokoju pomalować.
-No ty sobie chyba teraz ze mnie jaja robisz. Napewno zdążę zrobić wszystko co zawsze zajmuje mi koło dwóch godzin w dziesięć minut, nie?
Blondynka skinęła niepewnie głową i wymamrotała ciche "przepraszam".
-Ale...- odezwała się nagle kiedy wypakowywałam swoje książki z szafki i rzuciłam jej pytające spojrzenie- od czego ma sie przyjaciółkę. Boże, masz takie szczęście, że zawsze noszę ze sobą kosmetyczkę!- zapiszczała i pociągnęła mnie w stronę damskiej łazienki.
-Miło z twojej strony, że chociaż próbujesz ratować sytuację, ale nie wiem czy zdążę- kiwnęła w jej stronę gdy rozprowadzałam podkład na twarzy.
Clary zaczęła się głupkowato śmiać a potem spojrzała na mnie z powagą w oczach - Ja NIE PRÓBUJE Cie ratować bo Cie kurwa RATUJE. Podziękujesz mi kiedy wpadniesz na tego przystojniaka Garry'ego.
-Harry'ego-poprawiłam.
-Mniejsza z tym- wzruszyła ramionami.- Jest przystojny!
Spojrzałam na nią spod wachlarza teraz już wytuszowanych rzęs i zmierzyłam od stóp do głowy i wróciłam spowrotem na jej oczy.
-I co z tego? -spytałam próbując ukryć rozbawienie.
-Oh nie udawaj, ty już dobrze wiesz. A teraz kończ bo za dwie minuty zaczyna się biologia a dobrze wiemy, że żadna z nas nie ma ochoty na posiadówki w kozie przez kolejny tydzień przez to, że się zaraz spóźnimy, a ty wiesz, że nie nawidzę Pani Wool- rzuciła mi szybkie spojrzenie i maźneła błyszczykiem po swoich ustach.
Musnęłam usta beżową szminką i poprawiłam torbę na moim ramieniu.
-Czy teraz wyglądam normalnie?
-Nie tak dobrze jak zawsze ale ujdzie, a teraz chodź.
Dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia gdy zabrzmiał dzwonek oznajmującym lekcje. Pobiegłyśmy pod klasę dziękując Bogu, że Pani Wool dopiero otwierała klasę i zaprosiła nas wszystkich na jakże interesujące zajęcia biologi gestem ręki. Usiadłam na swoim krzesełku przygotowywujac się na straszną lekcję biologii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro