✉️30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-To do jutra!- Rzuciła Clary na odchodne i trzasnęła drzwiami. W samochodzie zapanowała niezręczna cisza. Czas mi się dłużył niemiłosiernie, więc odwróciłam głowę w stronę szyby aby skupić swój wzrok na widoki za oknem.
-Eghem- Jack odchrząknął- chciałbym to wszystko wyjaśnić.
-Słucham?- powiedziałam nie odwracając wzroku od szyby.
-W pierwszej kolejności chciałbym przeprosić. Boże tak bardzo cie przepraszam Amber, nie wiem co mi strzeliło do głowy! Nie wiedziałem, że to przyniesie takie konsekwencje, jest mi strasznie głupio.
-Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?- szepnęłam patrząc na jego profil. Chłopak podrapał się po karku. Widzać było, że się nad czymś zastanawia.
-Powiem wprost. Podobałaś mi się dlatego cie pocałowałem. Zdjęcie zrobiłaś ty.- posłał mi niepewne spojrzenie i westchnął.
-Dlaczego wysłałeś to zdjęcie Jack?- ukryłam twarz w dłoniach aby unormować swój oddech.
- Ta impreza była 7 miesięcy temu... egh.. a zdjęcie rozesłałem 3 miesiące później.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie i czekałam na kontynuacje. Chłopak wziął wdech.
- Zrobiłem to aby pewna dziewczyna była zazdrosna, nie myślałem wtedy, że cie wykorzystam i zranię. Dla tej dziewczyny mógłbym wskoczyć w ogień.
-Chwila, chwila czyli ja ci się nie podobam?- zadając pytanie poczułam cień ulgi ale również mały zawód. Chłopak przytaknął.
- Naprawdę cie przepraszam, wiem, że nie wybaczysz mi ot tak, ale będę się starał aby było jak dawniej. Amber, nasza przyjaźń naprawdę jest dla mnie ważna. Cholera, przyjaźnimy się od trzeciej klasy podstawówki!
Na to wspomnienie mimowolnie się uśmiechnęłam. Jack zatrzymał samochód na moim podjeździe i złapał moją dłoń.
-Jest jakaś szansa, że mi wybaczysz? -w jego oczach można było dostrzec ból i cień nadziei.
- Ja już Ci wybaczyłam ale teraz musisz się postarać wszystko naprawić- uśmiechnęłam się pocieszająco. -Do jutra!
-KochamClary- szatyn powiedział na jednym wdechu i uważnie ilustrował moją twarz czekając na jakąkolwiek reakcję. Chwilę musiało mi zająć zanim dotarło do mnie co chłopak chciał mi przekazać. Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Myślałem, że będzie zazdrosna ale po niej to tak spłynęło a potem chciałem to jakoś odkręcić bo wiedziałem, że będę miał problemy ale tak się nie dało. Kurwa- walnął pięściami w kierownicę- nie pomyślałem, że stracę dwie przyjaciółki. -odetchnął głęboko- Kocham was i nie chce was stracić okej?
- Jack'ie zawsze będziemy przyjaciółmi- przytuliłam chłopaka i zmierzwiłam jego włosy- nic jej nie powiem, obiecuję na paluszka.- Wystawiłam małego paluszka w jego stronę a on ujął go swoim.
-Przyjadę po ciebie jutro.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
-Czy mogę już wrócić na swoje miejsca w szkole?
Zasmiałam się z pytania chłopaka i trasnęłam drzwiami kierując się do domu. Stanęłam przed drzwiami szukając kluczy w swojej wielkiej torebce.
-Szlag by to- mruknęła wysupując całą zawartość torebki na chodnik.
-Tego szukasz?- obróciłam się i spojrzałam na chłopaka, który trzymał w ręce moje klucze.
-Ale jak to się stało?
On tylko wzruszył ramionami i szeroko się uśmiechnął ukazując te nieziemskie dołeczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro