Rozdział 13- Chyba czas pisać nowe wspomniena?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyszłam z sali gimnastycznej, bo nie migłam juz tam wytrzymać. Ten chłopak to dupek, zadufany w sobie dupek, który myśli, że może wszystk a tak nie jest. Skierowałam się do samochodu Chris'a, aby tam na niego zaczekać, bo nie miałam zamiaru wracać na pieszo. 

-Lexie, zaczekaj!- krzyknął ktoś za mną. Odwróciłam się i jak się okazało był to Chris. 

-Przestań Chris. Idź, po swoje rzeczy, przebierz się i wracajmy do domu. Mam dość tego wszystkiego na dzisiaj.- powiedziałam opierając się o maskę jego auta. 

-Lexie, tutaj nie chodzi o to. Po prostu po co mu to powiedziałaś?- zapytał podchodząc do mnie. 

-Bo miałam ochotę. Czasem prawda boli, cóż każdego coś kiedyś boli, czyż nie?- zapytałam sarkastycznie.

-Myślałem, ze juz to przerabialiśmy.- powiedział chłopak i potarł swój kark. 

-Bo tak było. Ale chyba nie chcesz go bronić?- powiedziałam i skrzyżowałam ramiona. 

-Nie o to chodzi, po prostu nie chcę, żeby zawsze w jakiejś sytuacji działo się to co przed chwilą. 

-To co przed chwilą, czyli co?! 

-Mam na myśli twoje napady, a o czym myślałaś?! Czasem może być to niodpowiednie do sytuacji. 

-Jeszcze próbujesz mi coś teraz wmawiać!- krzyknęłam, bo tego było już dla mnie za wiele. 

-Widzisz? O tym mówię. Chcę ci tylko pomóc, jakoś to przezwyciężyć.- powiedział spokojnie.

-Ciekawe jak? Przez tyle lat próbowali mi pomóc specjaliści i jakoś średnio im to wyszło, jak sam widzisz.- powiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem, bo po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-Spokojnie.- powiedział Chris i odwrócił mnie do siebie.- Chcę ci z tym pomóc. Po prostu. Może jednak się uda. Trzeba walczyć i wierzyć, że będzie dobrze. Tylko daj sobi pomóc.- dodał i spojrzał na mnie. 

Pokiwałam głową, bo byłam już kompletnie wykończona dzisiejszym dniem. Chris pociągnął mnie do siebie i przytulił. Całkowicie się temu oddałam. Westchnęłam tylko cicho, bo po dziurki w nosie miałam tych wszystkich sytuacji, które dzieją się ostatnio w moim życiu. 

Tak krótki okres czasu, a tak wiele nowych dla mnie rzeczy i osób. Nowych a jednak starych. Jakie to życie bywa przwrotne... 

-Poczekasz a samochodzie? Pójdę po swoje rzeczy i możemy jechać do domu.- powiedział cicho Chris. 

-Dobrze.- powiedziałam jedynie i wsiadłam do auta, żeby poczekać na chłopaka. 

Nie zajęło mu to długo, bo już po kilku minutach był z powrotem ze swoją torbą sportową. Wrzucił ją na tylne siedzenie, a sam zajął miejsce kierowcy.

-Zabieram cię na kolację.- oznajmił.

-Skąd wiesz, że mam ochotę?- prychnęłam.

-Lexie, proszę nie zachowuj się jak dziecko tylko dlatego, że jakiś palant powiedział coś głupiego.- spojrzał w moją stronę.- Poza tym nie jadłaś nic od obiadu a już 19. Dlatego jedziemy do jakiejś małej knajpki na fajne jedzonko.- powiedział i uśmiechnął się. Mimowolnie uczyniłam to samo. 

-Ale zaraz potem odwozisz mnie do domu. Jestem zmęczona całym tym dniem.- powiedziałam i spojrzałam przez okno. 

-Okej, niech ci będzie. O której jutro zaczynasz?- zapytał skupiając się na drodze. 

-O 8.

-Podwiozę cię.- uśmiechnął się kolejny raz. 

-Przecież wiem, że masz na później. Nie musisz specjalnie wstawać, żeby zawieźć mnie do szkoły. Jestem duża dziewczynką, więc chcę być tak traktowana a nie niańczona na wszystkie sposoby. Umiem o siebie zadbać i bardzo dobrze mi szło przez kilka ostatnich lat.

-Wiem, że nie muszę, ale chcę. Tak więc postanowione. Widzimy się jutro pod twoim domem za dziesięć 8.- pozostawał nieugięty. 

-Ehhhh, jakiś ty uparty. To jedna z twoich cech, która się nie zmieniła i nigdy nie zmieni. 

-Co do tego możesz mieć rację. Ale ty też jesteś uparta.- zaśmiał się.

-Ja uparta?! 

-Tak, ty. Zawsze chcesz postawić na swoim, pomimo tego, że się mylisz. Odkąd pamiętam taka jesteś. I też mi się wydaje, że ta cecha się u ciebie nigdy nie zmieni mała.-powiedział bardzo poważnie.

-Cóż, może nie zawsze wszystko musi się zmieniać.- powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha. 

Właśnie wtedy podjechaliśmy pod knajpę. Chris wysiadł z samochodu a ja uczyniła to samo. Dobrze znałam to miejsce, bo gdy byliśmy młodsi, często tutaj chodziliśmy, ale kiedy Chris wyjechał... cóż wszystko sie zmieniło i nie chciała tutaj przychodzić. Zbyt dużo wspomnień. 

-Nadal jest tu tak pysznie, jak pamietam?- zapytał, kiedy zbliżaliśmy się do wejścia. 

Przystanęłam na chwilę. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chris zorientował się co się stało i odwrócił sie do mnie wyczekująco.

-Prawdę mówiąc, to nie wiem. Nie było mnie tutaj od jakiś 5 lat.- powiedziałam i wstchnełam ciężko.- Zbyt dużo wspomnien, które mi o tobie przypominały. Nie chciałam tego czuć, nie chciałam jeszcze bardziej się przygnębiać.- dokończyłam mając łzy w oczach. 

-Nie obwiniam cię.- Chris podszedł do mnie.- Prawdę mówiąc chyba zrobiłbym to samo na twoim miejscu. Wspomnienia są najcięższe keidy kogoś już obok ciebie nie ma, a przypominasz sobie, jak fajnie było spędzać gdzieś z tą osobą czas. Chodź, jesteśmy teraz tutaj razem i chyba czas pisać nowe wspomniena?- zapytał i wyciągnął do mnie rękę, którą bez wahania chwyciłam i podążyliśmy do środka pomieszczenia. 

Kiedy weszliśmy, byliśmy zaskoczeni. Miejsce to nie zmieniło się prawie w ogóle, może poza jakimś gruntownym remontem, aby wszystko wyglądało jak nowe. Ale naprawdę wyglądało jak te kilka lat temu, kiedy jedliśmy tutaj śniadania jako 12-latki. 

Chris pociągnął mnie dalej i poszedł w kierunku jednego ze stolików. Zanim zrozumiałam o co chodzi znaleźliśmy się przy stoliku, który zawsze wybieraliśmy, kiedy tutaj przychodziliśmy. 

-Wow, nie spodziewałam się, że będzie tutaj prawie identycznie co kiedyś.- zaśmiałam się. 

-Szczerze to ja też. Nie byłem pewien czy to miejsce w ogóle nadal istnieje, ale jak widać jesteśmy tutaj. To chyba dobry znak. 

-Dobry znak na?- zapytałam.

-Dobry znak na to, że może los chce, żebyśmy odbudowali naszą relację. Czemu więc nie spróbować?- powiedział i spojrzał na mnie jakby oczekiwał odpowiedzi z mojej storny. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:

-Czemu więc nie spróbować?- wraz z moimi słowami, na twarzy chłopaka pojawił się wielki uśmiech.

-W takim razie co zamawiamy na kolację mała?- zapytał spoglądając w kartę dań. 

Uśmiechnęłam sie pod nosem, bo do głowy przyszedł mi pewien pomysł, który miałam w planach zrealizować już za chwilę. 

-Mogę ja wybrać?- zapytałam uśmiechając się. 

-Chyba coś wymyśliłaś i szczerze, to zaciekawiłaś mnie, więc okej pozwolę ci wybrać co zjemy na kolację.- zaśmiał się. 

-Dobra, to idę nam zamówić jedzenie. Zaraz wracam.- powiedziałam i wstałam od stolika kierując się do lady. Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaka. Byłam pewna, ze bedzie zaskoczony, ale wiedziałam też, że bedzie szczęśliwy, że nadal pamiętam te drobne rzeczy. 

-Dzień dobry.- powiedziałam do starszej kobiety będą już przy ladzie. 

-Witaj. W czym mogę pomóc?- uśmiechnęła sie od mnie życzliwie. 

-Przychodziłam tutaj kiedyś z kolegą i zawsze kiedy coś zamawialiśmy prosiliśmy o niespodziankę. Nie było nas tutaj kilka lat i chciałam zapytać, czy możemy zamówić niespodziankę?- zapytałam i zaśmiałam się ze swoich słów. 

-Ach, tak pamiętam was!- powiedziała.- Mogliście mieć wtedy ze 12 lat. Pamiętam, że jedliście wtedy...

-Niespodzianka.- upomniałam ją.- Dokładnie. Mieliśmy 12 lat. 

-Cóż, takim gościom, którzy wracają do mnie się nie odmawia. Zaraz wam podam waszą niespodziankę.- mrugnęła do mnie. 

-Dziękuję bardzo. Czy mogę już zapłacić?- zapytałam jeszcze tylko kobietę. 

-Na koszt firmy kochana. Życzę wam miłego wieczoru.- uśmiechnęła się po raz ostatni i poszła w kierunku kuchni, a ja skierowałam się z powrotem do stolika. 

Jakież było moje zdziwienie, gdy na moim krzesłku siedziała jakaś laska i kokietowała Chris'a. Ten jednak nie był nią kompletnie zainteresowany. Podeszłam do stolika i kaszlnęłam, aby dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. 

-Przepraszam, ale siedzisz, na moim miejscu...- zaczęłam, jednak nie dane mi było dokończyć. 

-Tak, na pewno. Wmawiaj sobie tak dalej maleńka.- prychnęła tylko powróciła do nieudolnego flirtowania z chłopakiem. 

Czy ona sądzi, że popsuje mój wieczór, z Chris'em? Mieliśmy zacząć tworzyć nowe wspaniałe wspomnienia, a jak na razie kiepsko nam idzie. Postanowiłam trochę pograć i podeszłam bliżej chłopaka, a zaraz potem usiałam mu na kolanach. 

-Serio musisz się wtrącać?- zapytała wkurzona brunetka. 

-Mówiłam, że zajęłaś mi miejsce. Nie miałam, gdzie usiąść, więc zajęłam miejsce na kolanach mojego kolegi.- wzruszyłam ramionami. 

-Pewnie nawet nie wiesz, jak ma na imię i chciałaś go tylko poderwać. Przykro mi, ale nieskutecznie. Jak widzisz, zajęty jest.- powiedziała pewna siebie. 

-Tak właściwie...- zaczął Chris- to przyszliśmy tutaj razem.- dokończył i wskazał na mnie, i teraz ja miałam spojrzenie pełne pewności siebie. 

Dziewczyna spojrzała w moim kierunku, prychnęła i podniosła się wychodząc z knajpki. Zaśmialiśmy się razem. Odwróciłam głowę w kierunku Chris'a, który patrzył prosto na mnie. Trwaliśmy w ten sposób chwilę, aż nie zrobiło sie niezręcznie i postanowiłam usiąść na swoim miejscu. 

Kilka minut później zobaczyłam, jak starsza pani zmierza w naszym kierunku z tacą. Uśmiechnęłam się do chłopaka i powiedziałam:

-Zamówiłam nam niespodziankę.- zaśmiałam się, a on ze mną.

-Witam was kochani. To dla was. Zgodnie z zamówieniem.- powiedziała i postawiła przed nami dwa talerze pełne naleśników i gorącą czekoladę.- Mam nadzieję, że będzie smakować tak, jak kedyś. Smacznego.- powiedziała, a kiedy podziękowaliśmy wróciła do obsługiwania innych klientów. 

-A więc to dlatego chciałaś zamówić dla nas obojga.- zaczął.

-Tak, przypomniało mi się, że zawsze gdy tu przychodziliśmy, prosiliśmy o niespodziankę. Dlatego podeszłam do lady i opowiedziałam historię, że nie było nas tutaj kilka lat i zawsze zamawialiśmy niespodziankę. Kobieta nas poznała i zgodziła się, żebyśmy zrobili to znowu. Mamy nawet kolację na koszt firmy.

-Niezła jesteś.- zaśmiał się ponownie.- To co, bierzemy się jedzenia tego wszystkiego.- pokazał na talerze, na których leżała sterta naleśników. 

-Chyba nie zjem tego wszystkiego.- powiedziałam.

-Jak byłaś młodsza brałaś czasami dokładkę, a teraz tego nie zjesz?- spojrzał w moim kierunku z uniesioną brwią. 

-Zobaczymy.- zaśmiałam się i tak zaczął się świetny wieczór z moim... przyjacielem? 

---------------------------

Siemka! Jak tam u was? Jak spędzacie weekend? Przed nami kolejny miesiąc siedzenia w domu. Szczerze? Chcialabym już wrócić do szkoły. Nie sądziłam, że powiem to kiedykolwiek, ale tak jest. Brakuje mi tej codziennej rutyny. Mam nadzieję, że stani się jakis cud i będziemy mogli wrócić do codziennych spraw. 

Tymczasem kolejny rozdział. Jak wam się podobał? Sytuacja zaczyna się rozkrecać, więc myślę, że z rozdziału na rozdział będzie się działo coraz więcej. 

Pozdrawiam was. 
Sky 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro