część 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ROZDZIAŁ 15 – MUSZĘ GO ZASTRZELIĆ

Znajdowali się jedynie dwa dni od miejsca, w którym Louis miał swój domu i Liam po raz kolejny zaczął myśleć, iż reszta ich podróży może okazać się minąć bezproblemowo.

Zayn postanowił udowodnić mu inaczej.

Był to dwudziesty pierwszy dzień miesiąca, późny wieczór z milionem gwiazd na niebie i naprawdę przyjemną bryzą morską; wiatr był łagodny, ale jednocześnie dość natarczywy, co sprawiło, iż mięli naprawdę dobry czas, a ich prędkość została znacznie podkręcona. Statek utrzymywał się na wodzie bez żadnego kołysania się i przecinał wodę, morze było tak spokojne, że nie było sensu wybudzać załogi ze snu.

Liam stał przy sterze w towarzystwie Nialla, prowadząc z nim głęboką dyskusję na temat planów rozbudowy Emerald Shipping Company. Horan był za tym, aby dodali do floty kilka nieco lżejszych statków, podczas gdy Liam preferował cięższe i o wiele trwalsze.

Zayn przerwał ich rozmowę, gdy wpadł na pokład; miał na sobie jedynie piżamę i płaszcz. Niall zauważył to natychmiast, podczas gdy Liam stał do niego plecami, a ponieważ Omega była boso, nie usłyszał tego, jak się zbliża.

— Muszę z tobą natychmiast porozmawiać, Liam! — Zawołał — Mamy okropny problem i musisz się nim od razu zająć.

Liam przymknął powieki, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż powinien był przewidzieć, iż Zayn oczywiście znajdzie jakiś problem, ale postanowił to zignorować. Odwrócił się ze zrezygnowanym wyrazem twarzy, uchylając swoje powieki, ale jego mina natychmiast uległa zmianie, gdy dostrzegł broń w dłoni swojej Omegi; broń, która była wycelowana w jego pachwinę.

Zayn był wyraźnie zamyślony; jego lśniące czarne włosy były w dzikim chaosie, a jego policzki były dość blade.

— Co robisz, włócząc się po pokładzie, ubrany jedynie w piżamę? — Warknął.

Piękne oczy Omegi rozszerzyły się natychmiast na tę naganę.

— Nie włóczyłem się — Zaczął, zatrzymując się w miejscu, po czym potrząsnął głową — To nie czas na wykłady na temat mojego stroju. Mamy poważny problem, mężu.

Malik zwrócił się w stronę Bety, a pistolet w dłoni sprawił, iż Niall niego drgnął w miejscu.

— Wybacz mój niestosowny wygląd, Niall, ale naprawdę się zdenerwowałem i nie miałem czasu, aby się przebrać.

Niall skinął głową, unikając pistoletu, którym Zayn wymachiwał tam i z powrotem pomiędzy Alfą, a nim. Nie sądził, iż Omega zdawała sobie sprawę z tego, iż naprawdę miała w swoich dłoniach broń.

— Zdenerwowałeś się? — Mruknął Niall.

— Co, do jasnej cholery, robisz z tym pistoletem? — Odezwał się w tym samym czasie Liam, a ton jego głosu był tak silny, iż niemal żądał natychmiastowej odpowiedzi.

— Stwierdziłem, iż mógłby mi się przydać — Wyjaśnił i wzruszył swoimi ramionami.

— Omego — Wtrącił się Niall, ponieważ Liam wyglądał w taki sposób, jakby brakowało mu słów — Uspokój się i powiedz nam, co cię tak zdenerwowało. Na litość boską, Liam — Warknął — Zabierz ten cholerny pistolet swojej Omedze, bo sam się zastrzeli!

Liam sięgnął dłonią w stronę swojej Omegi, aby zabrać pistolet, ale Zayn cofnął się do tyłu i schował go za plecy.

— Poszedłem, aby zobaczyć się z kuzynem — Wyrzucił — Chciałem życzyć mu jedynie dobrej nocy.

— I? — Zachęcił go Liam.

Zayn wpatrywał się w Betę przez dłuższy czas, zastanawiając się nad tym, czy powinien był kontynuować wyjaśnienia w jego obecności; postanowił, iż włączy go w tę rozmowę, ale najpierw zerknął przez ramię, aby upewnić się, że nie było nikogo w pobliżu.

— Louis nie był sam — Wyszeptał, czekając na reakcję swojej Alfy, podczas gdy Liam wzruszył jedynie ramionami. Zayn chciał go za to zastrzelić — Harry z nim był — Dodał, potrząsając swoją głową gwałtownie w taki sposób, jakby wciąż w to nie wierzył.

— I?

— Byli razem w łóżku — Mruknął niecierpliwie, machając pistoletem — Musisz coś zrobić, Liam.

— Co chciałbyś, abym zrobił? — Uśmiechnął się, nie będąc wcale zaskoczony ani zdenerwowany tymi informacjami, a jego reakcja nie spodobała się Omedze.

— Myślę, że Zayn chciałby, abyś wyrzucił Harry'ego z łóżka jego kuzyna — Wtrącił Niall — Prawda?

Malik potrząsnął głową.

— Chyba jest już odrobinę zbyt późno, aby zamknąć drzwi stodoły, Niall — Mruknął Zayn — Krowy są już na zewnątrz.

— Nie rozumiem, o co ci chodzi — Odpowiedział Niall — Co krowy mają wspólnego z twoim kuzynem?

Zayn przewrócił oczami.

— Zhańbił go — Wyjaśnił.

— Jeśli nie chcesz, abym wyprosił Harry'ego z łóżka twojego kuzyna i kazał dać mu spokój, to co chciałbyś, abym zrobił? — Zapytał Liam.

— Musisz to naprawić — Spróbował wyjaśnić — Musisz udzielić im ślubu. Chodź ze mną, kapitanie. Możemy zrobić to od razu. Niall mógłby być świadkiem.

— Chyba nie mówisz poważnie.

— Oczywiście, że mówię poważnie! Przestań się uśmiechać. Jesteś kapitanem tego statku, więc możesz udzielić im legalnego ślubu.

— Nie — Odpowiedział i potrząsnął głową.

— To najbardziej zdumiewający pomysł, jaki ostatnio usłyszałem, Omego — Wtrącił z podziwem Niall.

Malik doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż żaden z nich nie wziął go na poważnie.

— Jestem odpowiedzialny za mojego kuzyna — Zaczął — Harry splamił jego honor i teraz musi wstąpić z nim w związek małżeński. Wiesz, Liam, to naprawdę ukoi moje zmartwienie i rozwiąże kilka problemów. Mój wujek nie będzie go już ścigał, jeśli Louis ponownie wyjdzie za mąż. Tak, tak, myślę, że to może mieć naprawdę szczęśliwe zakończenie.

— Nie — Odpowiedział stanowczo.

— Harry chce w ogóle tego ślubu? — Zapytał Niall.

Malik zmarszczył swoje brwi.

— To naprawdę nie ma żadnego znaczenia.

— Myślę, że to ma ogromne znaczenie — Odpowiedział Niall.

Omega kolejny raz zaczęła wymachiwać pistoletem.

— Cóż, widzę, że nie otrzymam jakiejkolwiek pomocy od żadnego z was — Odwrócił się do nich plecami, po czym ruszył w stronę schodów, zanim zdążyli zgodzić się z jego słowami — Lubię Harry'ego — Wymamrotał — Szkoda.

— Co zamierzasz zrobić?! — Zawołał Niall.

Malik nawet nie spojrzał na niego przez swoje ramię.

— Zamierzam sprawić, że poślubi mojego kuzyna — Odpowiedział twardo.

— A jeśli nie? — Zapytał, uśmiechając się na to, w jaki sposób zabrzmiał głos Omegi.

— Jeśli tego nie zrobi, to go zastrzelę. Nie podoba mi się ten pomysł, ale będę musiał to zrobić, Niall.

Liam ruszył w stronę swojego męża, wzdychając ciężko; objął go w pasie, przyciągając do swojej klatki piersiowej bez żadnego wysiłku, po czym sięgnął przez jego ramię, chwytając pistolet.

— Nikogo nie zastrzelisz — Odezwał się z cichym pomrukiem.

Wręczył pistolet Becie, a następnie zaciągnął swoją Omegę do ich wspólnej kabiny, zamknął drzwi i ruszył w stronę łóżka.

— Puść mnie, Leeyum.

— Nie nazywaj mnie w ten sposób — Rozkazał.

Zayn odsunął się odrobinę i odwrócił się w jego stronę, aby dokładnie mu się przyjrzeć.

— Dlaczego nie? — Zapytał — Myślałem, że ci się podoba — Dodał, trzepocząc niewinnie swoimi rzęsami.

— Ponieważ tego nie lubię i już.

— To głupi powód — Odpowiedział, układając swoje dłonie na biodrach i marszcząc swoje brwi, a jego szlafrok rozsunął się, ukazując nagą klatkę piersiową.

— Wciąż jesteś wykończony po gorączce, Zayn?

Malik nie miał zamiaru odpowiadać na to pytanie, chcąc wrócić do pierwotnego tematu ich dyskusji.

— Dlaczego nie lubisz, gdy nazywam cię w ten sposób, Leeyum?

Liam zrobił krok w jego stronę w taki sposób, jakby chciał go ostrzec.

— To wprawia mnie w bojowy nastrój.

To nie było odpowiednim wyjaśnieniem, ale Zayn nie zamierzał już mu tego wytykać.

— Zawsze jesteś w bojowym nastroju, Liam. Mógłbyś powiedzieć mi, kiedy nie jesteś? — Zapytał od niechcenia.

— Nie prowokuj mnie!

— Nie krzycz na mnie.

Liam wziął głęboki oddech, ale nie uspokoiło go to ani trochę, podczas gdy Zayn się uśmiechnął.

— W porządku — Wyszeptał Malik — Już nigdy nie nazwę cię w ten sposób. Chyba, że będę chciał wywołać u ciebie bojowy nastrój, zgoda? Będziesz wtedy wiedział, aby...

— Twoja kolej na odpowiedź na moje pytanie, Zayn — Przerwał, siadając na krawędź łóżka — Czy wciąż jesteś obolały lub zmęczony?

— Nie zamierzasz zrobić nic w sprawie mojego kuzyna i Harry'ego?

— Nie, nie zamierzam — Odpowiedział — I ty też nie. Zostaw ich w spokoju. Rozumiesz?

— Pomyślę o tym, Alfo — Mruknął — I zajmie mi to naprawdę dużo czasu — Dodał, a zanim Liam zdążył rzucić jakąś wredną uwagę na temat zdolności Omegi do myślenia, Zayn zsunął z ramion swój szlafrok, odrzucając go na łóżko, po czym ściągnął swoje spodnie — Czuję się już wystarczająco dobrze — Wyszeptał nieśmiało.

Zayn starał się wyglądać na odważnego, ale rumieniec skutecznie zniszczył ten efekt, a jego ciało wypełniło przyjemne ciepło pod wypływem spojrzenia Alfy; ten wzrok sprawiał, iż czubki jego palców mrowiły, a jego kutas drgnął. Malik westchnął, a następnie ruszył naprzód w ramiona swojego męża.

Liam cierpliwie poczekał na to, aż to Zayn jako pierwszy zainicjuje ich pocałunek; Omega zarzuciła swoje ramiona na jego szyję, wplatając swoje palce w jego włosy, po czym szarpnął go delikatnie, a potem pocałował go w taki sposób, jak nigdy wcześniej. Jego usta były gorące i mokre, a jego język był dziki i nie minęło zbyt wiele czasu, aby Liam zareagował na niego w taki sposób, w jaki Zayn tego chciał.

— Do jasnej cholery, w jaki sposób nauczyłeś się tak całować? — Warknął Liam, przejmując w końcu kontrolę; zanurzył swoje palce w jego miękkich włosach, zaciskając pięść i trzymając go niemal w niewoli, gdy kolejny raz złączył ze sobą ich usta, a ich klatki piersiowe były do siebie przyciśnięte, gdy Malik objął swoimi ramionami jego talię, przytulając się do niego.

Liam wydał z siebie głębokie warknięcie, gdy Zayn zassał jego język, drocząc się z nim. Dźwięki, które wydawała z siebie jego Alfa pobudzały go jeszcze bardziej i nadal miał wrażenie, iż wciąż nie byli wystarczająco blisko siebie. Liam wydawał się myśleć w ten sam sposób, ponieważ uniósł jego ciało ku górze, zsuwając swoje dłonie w dół i układając je na jego nagich pośladkach, podczas gdy Zayn oparł dłonie na jego silnych ramionach, podtrzymując w ten sposób resztę swojego ciężaru. Zayn jęknął w pocałunku, gdy jego penis utknął pomiędzy jego nagim brzuchem, a jego kompletnie ubranym mężem, ocierając się o materiał koszuli.

Zadrżał na samą myśl o tym, iż był zupełnie nagi, podczas gdy Liam wciąż był w pełni ubrany. Payne odsunął się od niego, aby ściągnąć swoje ubranie, jakby ich myśli były zsynchronizowane, ale zatrzymał się, gdy Malik zaczął składać miękkie pocałunki na jego szyi, skubiąc zębami skórę w tamtym miejscu, ponieważ nie potrafił się powstrzymać. Liam zadrżał w reakcji, przesuwając dłońmi po jego gładkich ramionach; uczucie jego jedwabistej i nieskazitelnej skóry pod szorstkimi dłońmi uświadomił mu to, jak delikatna była w rzeczywistości jego Omega. 

— Jesteś tak delikatny — Wyszeptał — Podczas, gdy ja jestem...

Nie mógł nawet dokończyć swojej myśli, ponieważ Zayn sprawił, iż wszystko wyparowało z jego głowy i skupił się jedynie na tym, co czuł. Malik całował każdy centymetr jego nagiej klatki piersiowej w taki sposób, jakby dosłownie go wielbił, łaskocząc językiem jego wrażliwe sutki, a kiedy Liam szorstko nakazał zakończyć mu to drażnienie się, Zayn jedynie podwoił swój wysiłek, aby wypchnąć go poza granice zdrowego rozsądku i sprawić, by oszalał.

Zayn zatrzymał się dopiero wtedy, gdy Liam szarpnął jego włosy, przyciskając jego policzek do swojej nagiej klatki piersiowej. Oddychał głęboko, starając się unormować swój oddech, ale Malik przesunął swoją dłoń w dół, okrążając jego pępek swoimi długimi i szczupłymi palcami, gdy uśmiechnął się pod nosem.

— Sprawiasz, że czuję się tak rozgrzany, tak żywy i tak bardzo silny. Chcę ci pokazać to, jak bardzo cię kocham, Li. Pozwolisz mi na to?

Liam przełknął głośno ślinę i natychmiast zrozumiał jego intencje, gdy Zayn zaczął rozpinać jego spodnie swoimi drżącymi dłońmi, uwolnił się z jego objęć i uklęknął przed nim, a potem Liam już niewiele pamiętał; jego mała i delikatna Omega zmieniła się w blasku zmysłowości, będąc jak słońce, ogrzewając go swoimi miękkimi ustami, mokrym językiem i niezwykle pobudzającym dotykiem.

Na początku przesunął swoim językiem nieco niepewnie, smakując go i odkrywając, iż naprawdę mu się to podobało; złożył miękki pocałunek na jego główce, a potem wziął go w połowie do ust i zaczął ssać delikatnie, poruszał swoim językiem, jego policzki się zapadły, a on jęczał wokół niego w taki sposób, jakby to kochał.

Liam nie był w stanie już dłużej wytrzymać tej słodkiej agonii, więc niezbyt delikatnie szarpnął włosy swojej Omegi, podciągając ją ku górze, ponieważ w innym razie doszedłby w ten sposób. Zayn oplótł go w pasie swoimi nogami, pochylając się do długiego i odurzającego pocałunku.

— Mam nadzieję, że jesteś na mnie gotowy, Zayn — Wyszeptał z głębokim pomrukiem — Nie mogę już dłużej czekać. Obiecuję, że wtedy zwolnimy.

Spróbował zmienić pozycję, ale Zayn szarpnął jego włosy.

— Li, powiedz, że mnie kochasz — Zażądał.

Liam odpowiedział mu pocałunkiem, co sprawiło, iż Zayn bardzo szybko zapomniał o tym, iż chciał usłyszeć od niego deklarację miłości; wbił swoje paznokcie w jego ramiona, myśląc jedynie o osiągnięciu orgazmu.

Liam chwycił jego biodra, unosząc je nieco ku górze, po czym powoli zaczął się w niego wsuwać, podczas gdy Zayn jęknął bezmyślnie, pozwalając na to, aby jego głowa opadła; twardość jego Alfy w nim była cudownym uczuciem, choć początek był odrobinę bolesny, ale był już wystarczająco mokry, aby znieść to rozciąganie. Poza tym, to wziąłby wszystko, co tylko jego Alfa by mu dała.

Zayn wydał z siebie nieprzyzwoity jęk, gdy Liam zaczął się w nim powoli poruszać.

— Szybciej, proszę, Liam.

— Najpierw chcę doprowadzić cię do szaleństwa — Wyrzucił — Tak, jak ty doprowadzasz mnie.

Zayn przygryzł skórę na jego szyi w odwecie, podczas gdy Liam w odpowiedzi pchnął swoimi biodrami, zanurzając się głęboko, a ich ciała drżały tak bardzo, iż było to niemal nieprawdopodobne. Malik był tak ciasny wokół niego, sprawiając, iż Payne kołysał się w przyjemności.

Liam ułożył swojego męża na łóżku, opierając się kolanami na materacu, po czym przykrył całe jego ciało swoim; ułożył swoje dłonie na jego policzkach, wspierając się łokciami o łóżko, gdy zaczął składać delikatne i miękkie pocałunki na jego czole, grzbiecie nosa i słodkich ustach.

— Kurwa, zawsze smakujesz tak dobrze, kochanie — Warknął, skubiąc zębami miejsce na jego szyi, w którym znajdował się znak przynależności, co sprawiło, iż Zayn oszalał na chwilę.

Liam przesunął językiem po płatku jego ucha, drażniąc się z nim i ostatnią rzeczą, jaką Zayn pamiętał, iż Liam powiedział było to, że tym razem da mu to, o co błagał. Malik uniósł swoje kolana ku górze, wyginając swoje plecy w łuk i biorąc jeszcze więcej, gdy Liam poruszał biodrami, wbijając się w niego. Payne uznał, iż to wszystko, to było zdecydowanie zbyt wiele; jego odurzający zapach, jego gorący uścisk i jego... miłość.

Łóżko skrzypiało przy każdym głębokim pchnięciu, a pokój był wypełniony ich pomrukami i jękami oraz skąpym zapachem seksu i potu. Pchnięcia Alfy przybrały na sile i na częstotliwości, gdy Zayn zacisnął się wokół niego jeszcze bardziej i wykrzyczał jego imię. Omega doszła tak intensywnie, iż ten orgazm dał Alfie jego własny. Ostatnim pchnięciem napełnił go swoją spermą, związując ich na jakiś czas, a jego głębokie i długie warknięcie zagłuszyło bicie ich serc.

Opadł na swoją Omegę, zbyt słaby, aby się poruszyć i zbyt usatysfakcjonowany, aby kiedykolwiek się odsunąć; schował swój nos w zagłębieniu jego szyi, uśmiechając się delikatnie, podczas gdy ich oddechy wciąż były drżące i głębokie.

Gdy tylko nabrał sił, przewrócił się na bok, biorąc ze sobą swoją Omegę i był tak bardzo szczęśliwy, jak nigdy wcześniej. Uwielbiał to, iż Zayn był zawsze cichy i zachowywał się w taki sposób, jakby był odurzony po każdym ich stosunku, ale Liam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż kwestią czasu było to, zanim ponownie zacznie wypytywać o jego uczucia.

Liam nie chciał go zawieść, ale nie chciał go okłamywać, a w ciemnych zakamarkach jego umysłu zakorzenił się strach, ponieważ co, jeśli nie byłby w stanie dać swojemu mężu tego, czego chciał? Liam uważał się za mistrza, jeśli chodziło o ranienie ludzi. Miał w tym ogromne doświadczenie, ale jeśli chodziło o kochanie kogoś, nie miał pojęcia, jak to zrobić, a sam pomysł, iż mógłby pozwolić sobie na taką bezbronność był przerażający. Nigdy więcej.

Zayn poczuł, jak Liam się spiął i doskonale wiedział, co to zwiastowało; kiedy tylko węzeł się rozluźni, opuści łóżko i go zostawi, ale Malik tym razem nie zamierzał na to pozwolić. Pobiegłby za nim za drzwi. Jak Liam mógł być tak łagodny i namiętny, gdy się kochali, a potem tak zimny, gdy to wszystko dobiegało końca? Co chodziło po jego głowie?

— Liam? — Odezwał się, ale nie otrzymał odpowiedzi, co wcale nie było nowością; przywykł do takiego traktowania — Kocham cię — Wyszeptał.

— Wiem, że mnie kochasz.

— I? — Nalegał.

Liam westchnął ciężko.

— Nie musisz mnie kochać, Zayn — Odpowiedział — To małżeństwo tego nie wymaga.

Payne sądził, iż jego odpowiedź była bardzo logiczna, a sposób, w jaki omijał prawdziwy problem wydawał się być świetny, ale Zayn najwyraźniej nie myślał w ten sam sposób, ponieważ spróbował wypchnąć go z łóżka. Liam odsunął się odrobinę, dając mu trochę miejsca.

— Jesteś najbardziej niemożliwą Alfą, jaką znam! — Wrzasnął — Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, ponieważ mam ci coś do powiedzenia, Liam.

— Jak mógłbym cię nie słuchać, Zayn? — Warknął — Wrzeszczysz.

Cóż, Liam miał oczywiście rację, ale dla Omegi było to nieistotne; przetoczył się na plecy, naciągnął na siebie kołdrę i wbił swój wzrok w sufit.

— Frustrujesz mnie — Mruknął.

— Do jasnej cholery, ja cię frustruję? — Odparł, pochylając się w stronę świecy, po czym zdmuchnął płomień, przewrócił się na bok i niedbale zgarnął go w swoje ramiona — Zaspokajam cię za każdym razem, gdy cię dotykam.

Malik wcale nie miał tego na myśli, ale postanowił się o to nie kłócić, ponieważ Liam zabrzmiał tak arogancko i wydawał się być tak zadowolony z siebie.

— Wciąż mam ci coś naprawdę ważnego do powiedzenia, Li — Oświadczył — Posłuchasz mnie?

— Jeśli obiecujesz, że zaraz po tym, gdy mi to powiesz, to pójdziesz spać.

— Okej.

Liam chrząknął, co oznaczało, iż wcale mu nie uwierzył, więc Malik otworzył swoje usta, aby powiedzieć mu, co myślał na temat tego niegrzecznego zachowania, ale Liam przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, zaczął delikatnie pocierać jego plecy i ułożył swój podbródek na czubku jego głowy, będąc ekstremalnie czuły.

Zayn był zaskoczony, zastanawiając się nad tym, czy Liam w ogóle zdawał sobie sprawę z tego co robił, ponieważ on naprawdę tulił go do siebie, ale chwilę później uznał, iż nie obchodziło go to, czy zdawał sobie z tego sprawę, czy nie, ponieważ to było tak wymowne, iż Malik nie potrafił powstrzymać wybuchu swojej radości, która wypełniła jego serce. Chcąc go przetestować, Zayn spróbował się odsunąć, ale Liam jedynie zacieśnił swój uścisk.

— No dalej — Odezwał się Liam — Chciałbym się trochę przespać, więc powiedz mi to, co chcesz powiedzieć. Miejmy to za sobą, aby móc odpocząć.

Malik nie potrafił przestać się uśmiechać, ponieważ Liam przycisnął swój nos do jego szyi, delikatnie odgarniając włosy, które opadły na jego skroń i wszystko wydawało się być w porządku.

Omega była zdeterminowana, aby kolejny raz rozpocząć dyskusję na temat uczuć, chcąc go zmusić do tego, aby Liam wyznał mu miłość, ponieważ głęboko wierzył, że jeśli Alfa wypowie te słowa na głos, to zda sobie sprawę z tego, iż było to prawdą, ale jednocześnie nie chciał zrujnować tego momentu. Może Liam po prostu nie był jeszcze gotowy na to, aby przyjąć prawdę na temat tego, iż był zakochany.

Zayn nagle sobie coś przypomniał; to nagłe olśnienie odrobinę go oszołomiło. Przecież Liam się bał. Malik nie był pewny, co do tego, czy Liam bał się kochać kogokolwiek, czy po prostu bał się kochać akurat jego, ale wciąż... bał się.

Zayn zachichotał na myśl o tym, w jaką Liam wpadłby furię, gdyby poznał jego myśli, ponieważ Alfy ogólnie nie lubiły słuchać o tym, iż się czegoś bały.

— Pośpiesz się i powiedz, co chcesz powiedzieć, ponieważ chcę iść spać, Zayn.

— Co? — Odparł, starając się poruszyć swój umysł, aby przypomnieć sobie to, co chciał powiedzieć.

— Boże, sprawiasz, że głupieję, Zayn — Odpowiedział — Powiedziałeś, że masz mi coś ważnego do powiedzenia.

— To prawda — Mruknął, ale nic nie przyszło mu do głowy.

— Więc?

— Nie ściskaj mnie tak mocno, Liam — Wyszeptał, co sprawiło, iż Payne natychmiast rozluźnił swój uścisk — Wydaje mi się, że zapomniałem, co chciałem ci powiedzieć.

Liam złożył miękki pocałunek na jego czole.

— Więc idź spać — Poinstruował, gdy Zayn wtulił się w jego ciało, uśmiechając się.

— Jesteś świetnym Alfą, Liam — Wyszeptał z uwielbieniem — Sprawiasz mi przyjemność przez większość czasu — Mruknął, a głęboki chichot Alfy rozgrzał jego serce, ale Zayn uznał, że wcale mu to nie wystarczyło, ponieważ również chciał usłyszeć komplement — Teraz twoja kolej.

— Moja kolejna na co? — Odpowiedział, brzmiąc na nieco zmieszanego, co było celowe, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego Zayn oczekiwał, ale chciał się z nim podrażnić.

Zayn był zbyt zmęczony, aby go dłużej nękać, więc przymknął powieki i ziewnął przeciągle.

— Oh, nieważne — Mruknął — Możesz mieć swoją kolej jutro.

— Jesteś świetną Omegą, Zayn — Wyszeptał — Ty również sprawiasz mi przyjemność przez większość czasu.

— Wiem — Westchnął z przekonaniem.

Zayn zasnął, zanim Liam mógł dać mu wykład na temat zalet, jakie posiadała pokora, więc również zamknął swoje powieki, czując się wyczerpany. Potrzebował odpoczynku, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż kolejny dzień mógł przynieść coś, czego się nie spodziewał, a Zayn zawsze starał się, by zapewnić mu masę wrażeń.

Jeśli Liam nauczył się czegoś cennego w ciągu ostatnich tygodni, to tego, iż coś niezwykłego działo się za każdym razem, gdy tylko Zayn był w pobliżu.

Kiedyś głęboko wierzył w to, iż będzie musiał chronić swoją Omegę przed światem, ale szybko okazało się, iż to świat należało chronić przed jego Omegą.

Było to oczywiście absurdalne odkrycie, ale Liam zasnął z szerokim uśmiechem na swoich ustach, gdy ta myśl wypełniła jego umysł.

•••

zostało stosunkowo niedużo rozdziałów, ponieważ tylko sześć do końca, ale dopiero teraz pojawi się prawdziwe zamieszanie i trochę więcej akcji 🤭🤔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro