część 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ROZDZIAŁ 10 – KOCHAM CIĘ

Zayn podpalił statek!

Ta mała Omega uśpiła jego czujność, co sprawiło, iż Liam zdążył już uwierzyć w ten fałszywy spokój; minął tydzień bez żadnego incydentu, który z radością przyjął, podczas gdy Zayn cieszył się tym, jak przyjemnie żyło się bez wiecznego szału swojej Alfy i jego ciągłych gróźb.

Ludzie z załogi wciąż uważali na Omegę, ale nie patrzyli na niego już tak groźnie, jak po incydencie z zupą i masztem. Oczywiście poza Chesterem, który unikał Omegi jak ognia przez cały czas, uważając, iż był przeklęty, więc Liam naprawdę powinien był to przewidzieć.

Po naprawie żagli nadrobili zaległości i byli zaledwie tydzień od domu na wyspie, na której mieszkał Louis; za dnia pogoda była dość przyjemna, ale noce były dość chłodne i wszystko było tak spokojne. Liam powinien był zrozumieć, że to nie potrwa wiecznie.

Był piątek wieczorem, kiedy skończył dawać wskazówki swojej załodze, a potem przerwał rozmowę Harry'ego oraz Nialla, aby poinformować ich o obowiązkach; chodziło głównie o czyszczenie armat.

Cała trójka stała bezpośrednio przed zapadnią prowadzącą do kabiny Liama, więc Niall obejrzał się dookoła, aby sprawdzić, czy Omegi nie było w pobliżu, gdy zaczęli o nim rozmawiać; blondyn stwierdził, iż załoga powoli zaczynała zapominać o tym, iż sami uznali go za przeklętego, a Harry skinął głową, ponieważ on też to zauważył.

— Tak, ale Chester wciąż powtarza wszystkim, że do trzech razy sztuka i złe rzeczy zazwyczaj zdarzają się po sobie, więc na wszelki wypadek lepiej miejmy oko na tą małą Omegę.

— Niall, nikt nie odważyłby się dotknąć Omegi, która należy do Liama.

— Nie sugeruje, że ktokolwiek to zrobi — Odparł Niall — Po prostu myślę, że Zayn jest trochę wrażliwy i ktoś mógłby zranić jego uczucia bez takich intencji.

Harry uśmiechnął się na te słowa.

— Ma cię owiniętego wokół małego palca — Droczył się z kimś, kto był uważany za okrutnego pirata o zimnym sercu, ale Niall wzruszył tylko ramionami, ponieważ nie dbał o to — Poczekaj, czy ja czuję dym? — Dodał, pociągając nosem.

Liam dostrzegł strumień szarego dymu, który unosił się wokół krawędzi zapadni ich kabiny i zamiast zacząć krzyczeć do swojej załogi o możliwości pożaru, zaczął wykrzykiwać imię swojej Omegi, a jego głos brzmiał na przestraszony, a nie zły.

Otworzył właz i właśnie wtedy zaatakowała go gęsta czarna chmura dymu, oślepiając ich wszystkich, a Liam ponownie zawołał imię swojej Omegi.

— Ogień! — Wrzasnął zaniepokojony Niall, biegnąc po wiadra, podczas gdy Harry próbował powstrzymać Liama ​​przed skokiem w dół do kabiny.

— Postępuj zgodnie ze wskazówkami i ze swoim zdrowym rozsądkiem, nie wiesz, jak źle tam jest... jesteś... idiotą — Skończył swoje zdanie, kiedy Liam i tak wskoczył do środka.

Harry pobiegł do schodów, aby udać się do kabiny w odrobinę bardziej rozsądny sposób i nie ryzykować swojego życia.

Omegi nie było w kabinie, ale zanim Liam skończył ją dokładnie przeszukiwać, jego płuca zaczęły boleć; ruszył w stronę okienka i chwycił wiadra wypełnione morską wodą, które ktoś mu przekazał, aby ugasić płomienie.

Zagrożenie minęło, ale Liam wydawał się nie kontrolować swojego nieregularnego bicia serca, ponieważ jego obawa o bezpieczeństwo jego męża była przytłaczająca. Ale nie było go nawet w kabinie. Nie zadławił się dymem. Nie był martwy. Jeszcze nie.

Kiedy Niall i Harry weszli do kabiny, chwycili Liama i cała trójka zaczęła rozglądać się dookoła, aby ocenić uszkodzenia; kilka desek było kompletnie zniszczonych i spadło na poziom niżej, a dwie z czterech ścian zostały polizane na czarno aż do sufitu przez płomienie, ale uszkodzenia kabiny nie były tym, co przykuło uwagę Liama, ponieważ on spoglądał jedynie na pozostałości szkicowników, które należały do Omegi.

— Czy on pomyślał, że to jest palenisko? — Harry szepnął do Nialla, pocierając szczękę i zastanawiając się nad taką możliwością.

— Myślę, że tak — Odpowiedział, wciąż przyglądając się zniszczeniom.

— Gdyby spał, to dym by go zabił — Odezwał się Liam, a jego głos był surowy.

— Zayn ma się dobrze i tylko to się teraz liczy, Liam. Nie miej żadnych mrocznych myśli i nie zastanawiaj się nad tym, co by się stało, gdyby tutaj był — Odpowiedział Niall — Ale rzeczywiście w tej sytuacji możesz winić tylko siebie.

Liam posłał mu mordercze spojrzenie, ale Niall nie drgnął.

— Słyszałem, jak Zayn nazywał tą zapadnię z okienkiem kominem. Myślałem, że umrę ze śmiechu, ale myślałem, ze go poprawiłeś i mu to wytłumaczyłeś.

— Nie sądzę, że on to zrobił — Wtrącił Harry, a Liam spojrzał na nich oboje, wyglądając w taki sposób, jakby miał wybuchnąć.

— Podpalił mój statek! — Ryknął.

— Cóż, nie zrobił tego specjalnie — Odparł Harry, starając się go bronić.

Jednak gniew Liama ​​zatkał jego słuch.

— On. Podpalił. Mój. Statek. Żywym. Ogniem — Powtórzył te słowa przez zaciśnięte zęby.

— Usłyszeliśmy za pierwszym razem — Wtrącił ponownie Harry — Teraz uspokój się i spróbuj uzasadnić ten mały wypadek.

— Myślę, że zajmie mu to jeszcze kilka minut, zanim będzie w stanie myśleć — Powiedział Niall — Liam to choleryk, a Zayn rzeczywiście rozniecił ogień. To prawda i musi się z nią zmierzyć.

Dwaj mężczyźni odwrócili się, by zostawić Liama, aby mógł się uspokoić, ale zostali zatrzymani przez głos Alfy, który huknął w kabinie, sprawiając, iż zamarli.

— Niech któryś z was przyprowadzi go do mnie! Teraz!

Niall skinął na Harry'ego, aby pozostał tam, gdzie był, a potem wybiegł za drzwi; nie dał Omedze żadnego ostrzeżenia, nie poinformował go o problemie, kiedy w końcu udało mu się znaleźć go w kabinie Louisa, ale po prostu oświadczył mu, iż jego Alfa chciałaby z nim porozmawiać.

Zayn pośpieszył do kabiny, a jego oczy rozszerzyły się, gdy zobaczył wodę na drewnianej podłodze. Westchnął głośno, gdy dostrzegł otwartą dziurę gdzieś w rogu.

— Co się tutaj wydarzyło?! — Wrzasnął.

Liam odwrócił się, aby na niego spojrzeć.

— Ogień.

Zrozumienie pojawiło się w mgnieniu oka.

— Ogień — Powtórzył ochrypłym szeptem — Masz na myśli ogień w palenisku, Liam?

Payne nie odezwał się słowem przez dłuższą chwilę, a jedynie zrobił kilka kroków, stając naprzeciwko swojej Omegi; jego dłonie były wystarczająco blisko, aby złapać go za szyję i po prostu udusić.

Oparł się tej haniebnej pokusie, splatając swoje dłonie za plecami, podczas gdy Zayn wciąż był nieświadomy; nie patrzył na niego, co znacznie pomogło. Omega wciąż rozglądała się dookoła, przyglądając się zniszczeniom. Przygryzł dolną wargę, a kiedy zaczął drżeć, Liam domyślił się, że zrozumiał dokładnie, co zrobił.

Mylił się jednak.

— Nigdy nie powinienem pozostawić paleniska bez opieki — Wyszeptał — Czy iskra...

Liam potrząsnął głową, podczas gdy Zayn wciąż tego nie rozumiał. Omega spojrzała w jego oczy.

Payne przeklnął pod nosem, a część jego gniewu natychmiast uleciała, gdy dostrzegł oczywisty strach w swojej Omedze; nie podobało mu się to, że Zayn się go bał, co było dość nielogicznym uczuciem, biorąc pod uwagę okoliczności, ale tak było, dokuczając mu, by złagodniał.

— Zayn? — Spróbował zabrzmieć spokojnie, ale nie udało mu się, ponieważ Zayn natychmiast pomyślał, że Liam był wściekły.

Malik wiedział, że miał ogromne kłopoty, ale zmusił się, aby zająć miejsce na łóżku, chociaż chęć wyjścia z kabiny była przytłaczająca.

— Tak, Alfo? — Odpowiedział, wbijając swój wzrok w podłogę.

— Spójrz na mnie.

Zayn natychmiast wykonał jego polecenie, co było wystarczające, aby Liam dostrzegł łzy w jego oczach, a widok ten wyrwał z niego resztki furii i nie potrafił już na niego krzyczeć, więc westchnął ciężko.

— Czy chcesz mi coś powiedzieć? — Odezwał się Zayn, kiedy Liam nadal wpatrywał się w niego uważnie.

— To nie jest palenisko.

Liam wyszedł z kabiny, a Zayn patrzył za nim naprawdę długo, aż w końcu odwrócił się i spojrzał na Harry'ego oraz Nialla, którzy patrzyli na niego ze współczuciem.

— Czy on powiedział tylko, że palenisko nie jest paleniskiem?

Mężczyźni skinęły zgodnie głowami, a ramiona Omegi opadły.

— Wygląda jak palenisko — Dodał.

— Cóż, ale to nie jest palenisko, Zayn — Oznajmił Harry i trącił Nialla w bok — Wyjaśnij to.

Niall skinął głową, a następnie opowiedział o tym, że metalowe części ułożone w rogu kabiny zostały odłożone po ostatniej podróży; użyto ich do naprawy starego pieca w biurach Emerald Shipping Company, a Liam zapomniał pozbyć się reszty tych części ze statku, kiedy przybili do portu. Niall był pewny, iż następnym razem kapitan z pewnością o tym nie zapomni. Harry dodał do tego wyjaśnienia, iż to, co Zayn uznał za komin było po prostu szybem wentylacyjnym i niczym więcej.

Kiedy skończyli, Zayn podziękował za ich cierpliwość, czując się jak nieświadomy głupiec, a jego policzki były zarumienione z zażenowania.

— Mógłbym zabić was wszystkich — Wyszeptał, ukrywając swoją twarz w dłoniach.

— Mógłbyś — Zgodził się Niall.

Malik wybuchnął płaczem, gdy usłyszał te słowa, a mężczyźni niemal cofnęli się do tyłu przez ten emocjonalny program. Harry spojrzał w stronę Irlandczyka, który jedynie wzruszył ramionami, ponieważ przecież powiedział prawdę, a prawda czasem bolała.

Harry zachował się jak dżentelmen, gdy chwycił zrozpaczoną Omegę w swoje ramiona, próbując pocieszyć go w jakikolwiek sposób, gdy niezręcznie zaczął klepać go po plecach.

— Nic takiego się nie stało — Spróbował — Przecież nie wiedziałeś, że to nie jest palenisko.

— Idiota by wiedział! — Zawołał nieszczęśliwie, będąc kompletne zrozpaczony.

Mężczyźni skinęła do siebie głowami w zgodzie, co do słów Omegi w taki sposób, aby Malik tego nie zauważył.

— Mógłbym pomyśleć, że to palenisko, gdyby... — Odezwał się Niall, ale nie mógł kontynuować, ponieważ nie był w stanie wymyślić wiarygodnego kłamstwa.

Harry przyszedł mu z pomocą.

— Gdyby nie był przyzwyczajony do tak długiego życia na statku.

Liam stał w drzwiach, nie mogąc uwierzyć, w to, co się działo; Niall i jego najlepszy przyjaciel, dwaj najbardziej bezduszni piraci, z którymi miał zaszczyt pracować, zachowywali się jak powiernicy.

Roześmiałby się, gdyby jego uwaga nie skupiła się na zniszczeniach, co doprowadziło do tego, że zmarszczył swoje brwi.

— Kiedy skończysz wreszcie tworzyć siniaki na skórze mojej Omegi tym swoim przesadnym głaskaniem, Harry, to mógłbyś zrobić coś pożytecznego i sprawić, aby niektórzy ludzie posprzątali ten bałagan, a ty zajmij się deskami, Niall — Odezwał się — Zabierz ręce od mojego męża, Harry!

Harry odsunął się od Omegi, unosząc swoje dłonie w górze w obronnym geście, po czym uniósł się z miejsca i wraz z Betą ruszył w stronę drzwi.

— Jeśli ktoś będzie pocieszał moją Omegę, to będę to ja.

Szarpnął Zayna w swoje ramiona i przycisnął go do swojej klatki piersiowej, podczas gdy Niall nawet nie ośmielił się uśmiechnąć na ten widok dopóki nie wyszedł z kabiny; kiedy znalazł się na korytarzu, zachichotał, spoglądając w stronę Harry'ego.

Liam trzymał go w swoich ramionach, pocierając jego plecy przez kilka minut, aż jego irytacja w końcu zwyciężyła.

— Przestań płakać, kurwa, Zayn.

Malik wytarł swoją twarz w jego koszulę, odsuwając się ostrożnie.

— Staram się, ale czasami nie mogę nic na to poradzić — Odpowiedział — Czasami nienawidzę być Omegą.

— Przestań, wszystko jest już w porządku. Musimy tylko omówić kilka rzeczy.

Liam pchnął go w dół na łóżko, czując się już wystarczająco spokojnie, aby dać mu odpowiedni wykład na temat tej jednej jedynej rzeczy, która była postrachem każdego marynarza. Na temat ognia. Zaczął krążyć po kabinie, z wielkimi dłońmi splecionymi za plecami, gdy zaczął wygłaszać swoją mowę. Na początku był spokojny, logiczny i dokładny, ale kiedy skończył swój monolog, okazało się, iż już dawno zaczął krzyczeć, ale Zayn nie ośmielił się mu o tym powiedzieć; żyła na jego czole pulsowała zauważalnie, co sprawiło, iż Zayn doszedł do wniosku, że jego Alfa nie do końca panowała nad swoim gniewem.

Zayn obserwował go, jak krążył po kabinie, krzyczał i narzekał, a w tych minutach, kiedy Liam był tak bardzo gburowaty, Zayn zdał sobie sprawę, jak bardzo go kochał.

Liam starał się być dla niego tak uprzejmy, obwiniając o całą tą sytuację siebie, Nialla i Harry'ego, ponieważ nikt nie zadał sobie trudu wyjaśnienia mu życia statku, a Zayn chciał tylko rzucić się w jego ramiona i powiedzieć mu, że chociaż zawsze miał wrażenie, że kochał go w jakiś sposób, to uczucie to stało się o wiele bardziej żywe i o wiele bardziej realne i kiedy sobie to uświadomił, to odczuwał jedynie błogi spokój, gdy te emocje przez niego przepłynęły.

Malik doszedł do wniosku, iż do tej pory całe jego życie było po prostu podróżą, wszystkie te lata czekał na niego, a teraz wreszcie był w domu.

Liam zwrócił jego uwagę, żądając, aby mu odpowiedział i oczywiście musiał powtórzyć swoje pytanie, bo Zayn najwyraźniej śnił na jawie i nie miał pojęcia, o co pytał; Liam wydawał się być tylko odrobinę zirytowany brakiem uwagi i Zayn domyślił się, że po prostu w końcu się do tego przyzwyczaił, co było miłe, ponieważ Zayn też zaczął kochać wszystkie jego wady.

Louis miał rację. Grymas jego Alfy ​​był tylko fasadą, a pod nim kryła się dobra osoba.

Liam w końcu zakończył swój wykład, a Zayn natychmiast złożył mu obietnicę dotyczącą tego, że nie dotknie już niczego innego na statku, dopóki nie znajdą się w porcie, co sprawiło, że Alfa była zadowolona.

Gdy Liam opuścił kabinę, Zayn spędził długie godziny szorując podłogę i sprzątając ogólny bałagan; był wyczerpany, kiedy zmienił pościel i wykąpał się, ale był zdeterminowany, aby poczekać na swojego męża, ponieważ chciał zasnąć, czując jego ciepło.

Zayn chwycił szkicownik, usiadł przy biurku i narysował portret swojej Alfy, ale papier nie wydawał się wystarczająco duży, aby pomieścić jego rozmiar. Omega uśmiechnęła się nad tym fantazyjnym wyobrażeniem.

Kolejny portret był wyjątkowo dobrze naszkicowany; uchwycił jego postawę Wikinga, jego muskularne nogi i ręce oparte na biodrach, ale żałował, że nie może narysować go w kolorach. Być może, gdy w końcu dotrą do domu Lou, będzie mógł kupić nowe zapasy, aby mógł zrobić właściwy szkic swojego Liama. Swojej Alfy.

Było już po północy, kiedy Liam wrócił do kabiny, a Zayn już dawno spał, zwinięty na krześle jak kotek; jego ciemne włosy były puszystym nieładem i wyglądał zbyt uroczo. Liam naprawdę nie wiedział, jak długo stał w miejscu, wpatrując się w niego. Czuł się tak dobrze, gdy miał go przy sobie. Nie mógł zrozumieć, dlaczego czuł się tak szczęśliwy, że go tam miał, a nawet przyznanie się do tego było dość niebezpieczną reakcją, ponieważ nie mógł pozwolić na to, aby ktokolwiek miał dla niego znaczenie.

Zayn powinien był być jedynie przystankiem do celu. To wszystko, więc Liam odepchnął to dokuczliwe uczucie, które osiadło na jego klatce piersiowej.

Liam rozebrał się, umył, a potem podszedł do biurka, dostrzegając szkicownik i delikatnie wyrwał go z luźnego uścisku Omegi, ponieważ ogarnęła go ciekawość i powoli zaczął przeglądać szkice, które wykonał; było ich dziesięć lub dwanaście i na wszystkich był on, co sprawiło, iż nie wiedział, jak zareagować.

Rysunki były niezwykle dobrze wykonane, ukazując jego siłę i rozmiar, ale Zayn odrobinę pofantazjował i na każdym z rysunków Liam się uśmiechał. Malik był naprawdę beznadziejnym romantykiem i teraz wiedział, że to, co powiedział Louis, nie było przesadą. Jego Omega była marzycielem.

Liam przez długi czas przyglądał się jednemu ze szkiców; ukazywał go od tyłu, stojącego na pokładzie tuż przy sterze i spoglądał na blednący zachód słońca. To wyglądało w taki sposób, jakby Zayn pewnego dnia zakradł się od tyłu, aby go narysować zupełnie nieświadomego. Był boso i bez koszuli, a jego profil był widoczny tylko odrobinę, co wystarczyło, by powiedzieć, że również się uśmiechał. Na jego plecach nie było żadnych blizn, co sprawiło, iż Liam zaczął zastanawiać się nad tym, czy Zayn o tym zapomniał, czy je zignorował, ponieważ mu się nie podobały.

Liam uznał, że problem nie był tak naprawdę ważny. Miał blizny i Zayn musiał to zaakceptować.

Pokręcił głową, a potem wziął Omegę w ramiona i położył do łóżka; pozostawił uchylone okienko, aby reszta utrzymującego się zapachu dymu wyparowała, a później również położył się do łóżka.

Zayn natychmiast przewrócił się w jego stronę i wtulił się w jego ciało.

— Li?

— Co? — Odpowiedział, sprawiając, by jego głos był tak szorstki, jak tylko było to możliwe, aby Zayn zdał sobie sprawę z tego, że nie był to czas na rozmowy.

Jego przesłanie okazało się być oczywiście nieistotne dla upartej Omegi; chłopak przysunął się bliżej i ułożył dłoń na jego klatce piersiowej, bawiąc się jego zarostem.

— Przestań — Rozkazał, gdy Zayn ułożył głowę na jego ramieniu.

— Jak myślisz, dlaczego tak trudno jest mi przystosować się do życia na statku? — Wyszeptał.

Liam odpowiedział mu wzruszeniem ramion.

— Myślisz, że może tak być, ponieważ nie jestem przyzwyczajony do kierowania załogą?

Liam przewrócił oczami.

— Ja jestem kapitanem. Ja kieruję statkiem i załogą, a tobie nic do tego, Zayn.

— Ale jako twój mąż powinienem...

— Idź spać — Rozkazał Liam.

— Powinienem pomagać — Dokończył, składając miękki pocałunek na jego szyi — Poradzę sobie znacznie lepiej, gdy będziemy na lądzie, Li. Mogę prowadzić duże gospodarstwo domowe i...

— Na miłość boską, Zayn, nie musisz ponownie przeglądać swojej listy umiejętności.

Malik wydął wargi, a Liam westchnął, ponieważ już dawno powinni byli spać; Zayn powinien w końcu zacząć go słuchać i stosować się do tego, co mówił.

— Li?

Zayn najwyraźniej nie zamierzał spać, dopóki nie zostanie wystarczająco dobrze potraktowany.

— Tak?

— Zapomniałeś pocałować mnie na dobranoc.

Liam westchnął ciężko, wiedząc, że Zayn nie pójdzie spać, dopóki nie dostanie tego, czego chciał i będzie bardziej uciążliwy niż zwykle; był uparty jak muł, władczy jak teściowa, a to tylko dwie z licznych wad, które Liam już zauważył.

Liam pocałował go szybko i mocno, tylko po to, by przestał w końcu dokuczać, ale Zayn smakował tak dobrze, że było to uzależniające, więc musiał pocałować go ponownie, co było o wiele dokładniejsze i bardziej podniecające, gdy użyli swoich języków.

Zayn niemal przykleił się do niego, a prowokacja była zbyt wielka, aby się jej oprzeć; musiał go mieć w tamtej chwili.

Na początku Zayn był jednak odrobinę niechętny, aby iść dalej, chociaż nadal chciał się całować, więc Liam go tym rozproszył, gdy zaczął rozciągać go palcami, a gdy Malik się w to wciągnął, zupełnie mu się oddał, dotykając go i całując wszędzie. Liam to uwielbiał.

Payne pozwolił na to, aby Malik kontynuował, nie mogąc się nim nacieszyć, aż w końcu był tak twardy, iż nie mógł już wytrzymać.

Zayn był niesamowicie oddaną Omegą, dając mu wszystko, co tylko mógł, a to uświadomiło Alfie, iż Malik naprawdę mu ufał.

Usadowił się pomiędzy jego rozchylonymi udami i sięgnął do jego tyłka, czując to, jak bardzo gotowy był; chciał to zrobić powoli i spokojnie. Chciał, aby trwało to tak długo, jak tylko było to możliwe i tak też się stało, dopóki nie poczuł paznokci Omegi, które wbiły się w jego plecy. Jęki, które Zayn z siebie wydał, gdy doszedł po raz pierwszy, były wysokie, a to sprawiło, iż Liam był na krawędzi.

A chwilę później był zszokowany tym, co jeszcze wyszło jego z ust.

— Kocham cię, Liam.

Liam milczał, ale się nie zatrzymał, a Zayn nie wymagał w tamtej chwili odpowiedzi; Payne stracił kompletnie swoją kontrole, słysząc te słowa i pocałował go, gdy Zayn przeczesał palcami jego włosy, zupełnie oszołomiony, a potem dał upust swojemu węzłowi i sprawił, iż Zayn doszedł po raz drugi nim to wszystko się uspokoiło.

Zayn poczuł, jak Liam spróbował oczyścić go mokrym ręcznikiem, a łóżko zapadło się, gdy wrócił, by położyć się obok niego; Malik poczuł się głupio, ponieważ Liam zachował się w taki sposób, jakby go nie usłyszał. Mógł tylko założyć, że Liam czuł w stosunku do niego to samo, ale wciąż był smutny i czuł się samotnie.

Może z czasem Liam zda sobie sprawę z tego, że rownież go kochał, ponieważ Zayn był pewien głęboko w swoim sercu, że tak było. Może po prostu nie chciał tego przyznać. To musiało być to.

Zdał sobie sprawę z tego, iż drżał z zimna dopiero wtedy, gdy Liam objął go ramionami i przytulił do swojego ciała, aby go ogrzać.

— Kocham cię Leeyum — Wyszeptał.

— Wiem, skarbie — Odpowiedział, a jego głos był szorstki, ale jednocześnie delikatny — Wiem.

Liam zasnął, podczas gdy Zayn czuł się rozbudzony z powodu tego, iż nie zdążył zebrać dość odwagi, by zapytać o to, czy był zadowolony z tej namiętnej deklaracji.

Malik spędził kolejną godzinę, próbując wymyślić sposób, aby Liam zdał sobie sprawę z tego, że ma szczęście mieć taką Omegę, aż w końcu miał solidny plan.

Chciał zakraść się do serca swojej Alfy za pomocą lojalności, szacunku i zaufania. Gdyby tylko udało mu się udowodnić swoją wartość załodze, to może Liam dostrzegłby to, jak wspaniały był. Przecież nie trudne powinno było być przekonanie załogi do tego, iż tak naprawdę był dobry i szczery; owszem, byli przesądni, ale byli przecież tylko ludźmi, a delikatne słowa i życzliwe działania z pewnością zyskałyby ich lojalność. Jeśli naprawdę skupiłby się na tym problemie, z pewnością znalazłby prawdziwą metodę na zdobycie lojalności swojej Alfy i mężczyzn w niecały tydzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro