×6×I'am Alone

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Luna

Coś musiało się stać.

Nigdy tak nie uciekała. I.... Co sprawiło, że zaczęła płakać.

-Alex!?-Wołałam.

-Hej Luna, Co się dzieje?-Na swojej drodze napotkałam Springtrapa i Golden Freddyego.

-Alex.... Nie wiem co się stało. Wyleciała zapłakana ze spotkania ze swoją matką z 2 godziny temu i od tamtego czasu nie umiem jej znaleść. Martwie się.-Powiedziałam.

W oczach Goldena zauważyłam strach, troskę, a u Springa zmartwienie.

-Pomożemy Ci jej poszukać.-Golden Freddy starał się być spokojny.

Wszyscy rozeszliśmy się w inne strony. Oby tylko nie wpadła na coś głupiego

Pov.Golden

Alex gdzie jesteś?....

Szukam jej wszędzie. Byłem u niej w pokoju, w kuchni, w przebieralni, w piwnicy....

....Dach!
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem?!

Teleportowałem się w miejsce gdzie obydwoje uwielbialiśmy przesiadywać.

Faktycznie - była tam.

Słyszałem, że szlocha. Głowe miała schowaną w kolanach, które obejmowała rękoma.

Serce mi się krajało, gdy widziałem ją w takim stanie...

Podszedłem do niej cicho i uklęknąłem za nią.

-Axi, kochanie?-Położyłem jej rękę na ramie.

Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i odrazu mocno się we mnie wtuliła.

Mocno ją otuliłem i zacząłem głaskać wilczyce po plecach. Cały czas płakała...

-Ciiiii.... Już dobrze......-Chciałem ją uspokoić.

Cała się trzęsła, jej skura była lodowata.

-Alex... Zabiorę cię do środka.... Zimno jest.-Pocałowałwem ją w głowę.

Zabrałem ją na ręce w stylu panny młodej i wtedy zauwarzyłem, że zasnęła.

Teleportowałem nas do mojego pokoju, a potem położyłem Alex na łóżku, przykłyłem ją kołdrą, a po tem usiadłem obok.

Wziąłem do ręki jej dłoń i zacząłem gładzić jej wieszch swoim kciukiem.

Podniosłem delikatnie jej rękę gdy zauwarzyłem coś na nadgarstu. Podwinąłem rękaw jej koszuli, a tam?
Zauwarzyłem coś strasnego.
Odrazu sprawdziłem i drugą ręke. Tu też.... Obydwa nadgarstki Axi były owinięte zakrwawionymi bandarzami.

-A-alex....-Wyszeptałem przerażony

Zacząłem obdarowywać jej nadgarstki pocałunkami.

-G-goldy...?-Usłyszałem jej głos.

-Dlaczego?-Zapytałem składając kolejne pocałunki na jej nadgarstkach.

Nic nie mówiła.

Podniosłem się do jej pozycji trzymając jej dłonie.

-Alex, przoszę powiedz.... Dlaczego się skrzywdziłaś.-Przystawiłem jej dłonie do swojego serca.

-J-ja...-Zająkała się, a z jej oczu znów poleciały łzy.

-Nie.... Nie płacz.... Tylko nie znowu...-Przyuliłem ją do siebie, wcześniej ocierając jej łzy.

-Nie.... Nie m-mam już r-rodziny...-Powiedziała wtulając się we mnie.

-Co?....-Oderwałem ją delikatnie od siebie.-O co Chodzi Alex?-Zapytałem zmartwiony.

****

Opowiedziawszy wszystko dziewczyna ponownie się rozpłakała i dodatkowo skuliła.

Przysunąłem się do niej i oparłem Axi o siebie.

Dziewczyna wtuliła głowe w zagłębienie mojej szyji uspakajając się lekko.

-K-kocham Cię.....-Wyszeptała.

-Ja Ciebie też kwiatuszku.-Pocałowałem ją w głowę

Po chwili znóżył mnie sen...

Pov.Golden Alex

Nudy! Nudy! I jeszcze raz nudy!

Cały czas przesiaduje z tymi samymi osobami. Dzienna rutyna wróciła.

Jedyna osoba, która mnie interesuje -Golden Freddy - cały czas przesiaduje z tą całą Ughr.... Normalną podróbką mnie.
Co on w niej widzi!?
Zaszyłam się w najdalszej części pizzeri.

Pov.Alex

Wybudziłam się w pokoju Goldyego skrywana w jego uścisku.

Naścienny zegarek wskazywał godzinę 19.40. Za 20 minut kolacja.

-Goldy...-Wyszeptałam

Niezareagował. Zasnął.

-Goldy....-Pocałowałam go w szyje.

-Hym?....-Mruknął mocniej mnie ściskając.

-Wypuść mnie proszę...-Znów pocałowałam go w szyje.-Muszę się ogarnąć...-Wyszeptałam mu do ucha.

-Nic nie musisz robić.-Cmoknął mnie w czoło.-Jesteś piękna.-Powiedział na co lekko się zarumieniłam.

-Oh Goldy.-Lekko się zaśmiałam.

-Słucham księżniczko?-Również się zaśmiał.

-Mój głupiutki misio.-Pocałowałam go w usta po czym oderwałam się od niego.-Widzimy się na kolacji.-Powiedziałam po czym wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam zmieżać do swojego pokoju.

###

Wreszcie! Męczyłam się z tym roździałem!

Bayo!~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro