~1~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z początku ostrzegam, że wypowiedzi pisane w takich śmiesznych nawiasach, to moje wtrącenia. -->  {Właśnie tak powinno to wyglądać. :D}

~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłaś się rano i spojrzałaś na na telefon w celu sprawdzenia godziny. Była 6:30.

[Ty] *No to trzeba zbierać się do szkoły.. Dobrze, że dzisiaj piątek.* -pomyślałaś.

Powolnym krokiem zeszłaś z łóżka i podeszłaś do szafy. Jednak w tym momencie zadzwonił twój telefon, a na ekranie pojawiło się zdjęcie Alice. Postanowiłaś odebrać.

[Ty] 'No hej Al, co jest?'

[Alice] 'Hejka (T.I)! Wstałaś już? To dobrze! Zbieraj się szybko, bo będziemy z chłopakami o 7:30. Mamy świetne plany na to, co będziemy robić po lekcjach. Będzie super! To pa!' -powiedziała na jednym wdechu i się rozłączyła.

[Ty] *Jeny.. A tej co? Tryb ,,szukamy Jeffusia'' się jej włączył? Chwila, moment.. Plany?! No nie.. Tylko mi nie mówcie, że idziemy szukać tego jej Jeff'a? Matko..* -pomyślałaś i ruszyłaś w stronę szafy.

---*---

Po ubraniu się i porannej toalecie poszłaś do kuchni, żeby zjeść śniadanie. Postanowiłaś, że zrobisz sobie naleśniki. Kiedy zjadłaś była już 7:30, a do drzwi ktoś zadzwonił. Wiedziałaś, że to twoi przyjaciele, więc szybko założyłaś buty, chwyciłaś czarną rozpinaną bluzę i plecak, a następnie wyszłaś z domu. Nie myliłaś się, stała tam twoja paczka. Luis i Michael normalnie się z tobą przywitali, a Alice podbiegła do ciebie i cieszyła się jak Toby po dostaniu nowej gofrownicy.

[Alice] 'Hejka (T.I)! Zgadnij jakie mamy plany!?'

[Ty] 'Ty właśnie cieszysz się jak Michael po kupieniu rzadko dostępnej odżywki do włosów, więc..'

[Michael] 'Ej! Ja tu jestem i to słyszę!' -przerwał ci.

[Ty] 'Cicho siedź lalusiu! Więc założę się, że masz w planach szukanie Jeff'a..'

[Alice]'Tak! Na pewno się we mnie zakocha i będziemy razem do końca życia!!' -wykrzyknęła pełna entuzjazmu. Jej zachowanie czasami cię irytowało. Też lubisz creepypasty, ale nie odnosisz się z tym tak, jak ona.

[Luis] 'Taa.. A tak poważnie to idziemy do tego opuszczonego wesołego miasteczka. Fajnie będzie. A wy może spotkacie tych swoich psychopatów, którzy nie istnieją i będziecie z nimi do końca życia, tak jak to powiedziała Al, hahhaha!' -zaczął się śmiać, a ty się lekko wkurzyłaś.

[Ty] Ej! Po pierwsze nie porównuj mnie do niej, bo ja nie jestem fangirlem. A po drugie, czy ktoś z was zapytał mnie o zdanie?!'

[Michael] 'A co? Boisz się? Hm?'

[Ty] 'Nie boję się. Po prostu mam złe przeczucia co do tego miejsca..'

[Luis] 'Hahah! Czyli jednak się boisz!'

[Michael] 'O jeny! A czego? Że ktoś lub coś dotknie twojej twarzyczki?'

[Ty] 'Ty lepiej uważaj, bo jak ja dotknę twoich włosków, to pożałujesz!' -powiedziałaś i zaczęłaś go gonić, a on uciekać.

[Michael] 'Aaa! Wszystko, tylko nie włosy! Pomocyyy! Precz ode mnie siło nieczysta! Wara od włosów! Godzinę je układałem! Aaa!'

Chłopak piszczał jak mała dziewczynka, a ty przestałaś go gonić, bo nie mogłaś wytrzymać ze śmiechu. Alice i Luis też już prawie turlali się po ziemi. Jednak Luis ogarnął się i podszedł do ciebie.

[Luis] 'No to jak? Idziesz z nami?' -zapytał.

[Ty] 'Dobra. Pójdę. Ale tylko dlatego, żebyście wiedzieli, że nie tchórzę.'

---*---

Już po lekcjach. Postanowiliście być tam trochę dłużej, więc wróciłaś na chwilę do domu i książki w plecaku wymieniłaś na wodę, latarkę, nóż motylkowy i oczywiście CUKIERKI! {cukierki życiem!} Umówiliście się o 17 pod twoim domem. Była 16:55, więc poszłaś jeszcze posiedzieć na balkonie. {Miałaś jednopiętrowy domek jednorodzinny i mieszkałaś tam z rodzicami, ale oni ciągle pracują.} Kiedy tak opierałaś się o barierkę balkonu zauważyłaś, że nadchodzą twoi przyjaciele. Usłyszałaś kawałek ich rozmowy..

[Luis] 'Hahah! Ciekawe jaką będzie miała minę!'

[Michael]'No! Ten plan jest świetny, hahaha!'

[Alice] 'Pewnie się wystraszy i popłacze! Haha!'

Dalej nie słuchałaś, bo do nich zeszłaś. Pomyślałaś że pewnie kombinują coś, żebyś się wystraszyła. Jednak to brzmiało ta jakby się z ciebie nabijali.. Postanowiłaś, że jeśli w miasteczku zdarzy się coś dziwnego, to oskarżysz o to właśnie ich.

[Luis] 'I jak? Jesteś pewna, że chcesz iść?'

[Ty] 'Phi! Jeszcze nigdy nie byłam niczego bardziej pewna.'

[Michael] No okej, tylko żebyś przed wejściem nie stchórzyła!'

[Ty] 'Ty się lepiej martw, żeby cię tam nic za kłaki nie wytarmosiło!'

[Alice] 'Dobra, skończcie już! Ja chcę znaleźć Jeffusia!'

Prawda jest taka, że powoli miałaś już dość tej gromadki, a szczególnie tej głupiej fangirl. Działała ci na nerwy. Z początku jest normalna, ale jak tylko pojawi się temat o creepypaście lub czymkolwiek innym straszny, to od razu zaczyna mówić o Jeffie. 

Gdy byliście na miejscu, Luis pchnął bramę, która tylko lekko zaskrzypiała. Alice od razu wleciała na teren starego wesołego miasteczka i zaczęła krzyczeć. {A dokładnie drzeć się na cały regulator..}

[Alice] 'Jeffy! Gdzie jesteś?! Kocha...'

Nie dokończyła, bo zatkałaś jej buzię ręką.

[Ty] 'Jeny! Dziewczyno, nie drzyj się tak. Tutaj na pewno nie ma Jeff'a. Prędzej spodziewałabym się Laughing Jack'a albo Candy Pop'a!

[Luis] 'Wy serio wierzycie w ich istnienie? No ten cały Jeff to jeszcze rozumiem. Ale ten Jack i Candy? Przecież to nawet nie są ludzie. Więc na sto procent nie istnieją.'

[Michael] 'Dobra, Luis. Zejdź z nich. One przynajmniej kiedyś sobie kogoś znajdą mimo wierzenia w takie bujdy, a ciebie z taką mordą to nikt nigdy nie będzie chciał.'

[Luis] 'A ciebie to niby ktoś z tym gównem zamiast włosów, to będzie chciał?'

[Michael] 'Ty.. Ty chamie ty! Jak możesz obrażać moje cudne włoski?! Spójrz na swoje! Używałeś kiedyś odżywki?!'

[Luis] 'Nie, bo nie miałem potrzeby. Poza tym to dla dziewczyn!'

[Michael] 'Twierdzisz, ze zachowuję się jak dziewczyna?!

[Luis] 'Nie. Twierdzę, że zachowujesz się I WYGLĄDASZ jak dziewczyna.'

[Michael] 'Ty małpo z lasu z czarnymi kłakami! Jak śmiesz?!'

[Alice] Ej! Przestańcie, bo spłoszycie mi Jeff'iego!'

[Luis] 'Okej, skończ już z nim.'

[Ty] 'Wszyscy skończcie! Nie ma się o co kłócić!'

[Luis] 'A co? Nasza (T.I) się boi, że jakiś morderca nas usłyszy?'

[Ty] 'Luis, skończ. Co się z wami w ogóle dzieje? Zachowujecie się jakbyśmy nie byli przyjaciółmi! Już nie jest tak jak kiedyś!'

[Michael] 'Cisza! Kto ostatni przy diabelskim młynie ten słabiak!

Wszyscy rzucili się do biegu, a ty stałaś i zastanawiałaś się nad tym, co powiedziałaś. Kiedy się ocknęłaś ich już nie było obok ciebie. Zaczęłaś ich wołać.

[Ty] 'Em.. Ej! Gdzie wy jesteście?! To nie jest śmieszne! Wyłaźcie!'

Ale nikt ci nie odpowiadał. Wtedy ogarnęłaś, że mówili coś o diabelskim młynie. Pobiegłaś tam, ale nikogo nie było. Wtedy wpadłaś na pomysł.. 

~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~

 Kochani! Zaczęłam wstawiać jedno z opowiadań, które napisałam już wcześniej. Dlatego jest trochę inaczej pisane, niż pozostałe. Mimo wszystko, mam nadzieję, że wam się spodoba. Niedługo wstawię drugi rozdział, tylko muszę mieć pewność, że to czytacie. Gwiazdkujcie, komentujcie,żebym widziała waszą aktywność! c: 

Jeśli widzicie jakieś błędy, to mi o tym po prostu powiedzcie. Postaram się wtedy poprawić. ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro