Dałyśmy serduszka 4️⃣

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CHARLOTTE

Obie przebrałyśmy się w piżamy. Usiadłyśmy na moim łóżku i odpaliłyśmy Instagrama. Szybko go znalazłyśmy.

Tak często wyszukiwałyśmy różne osoby na Instagramie, że nie miałyśmy z tym żadnego problemu.

Obejrzałyśmy wszystkie z zeszłego roku. Trochę ich było. Z imprez, ze znajomymi, z różnymi krajobrazami w tle... Podsumowując normalny nastolatek.

- Zauważyłaś, że nie miał żadnego zdjęcia z dziewczyną?- mruknęła zaciekawiona Amber.

- No i? Może po prostu nie ma. Chwilowo piątka tych idiotów też jest wolna. To nic nadzwyczajnego- odparłam.

- Ale nigdy nie wrzucił swojego zdjęcia z dziewczyną. NIGDY.- Zrobiła większy nacisk na ostatnie słowo.

- O Boże, Amber, jeśli ci się podoba to po prostu powiedz- westchnęłam.

- Nie, nie jest w moim typie.- Dla podkreślenia swoich słów machnęła lekceważąco ręką.- Chodzi mi o ciebie. Ty też nigdy nie miałaś chłopaka. I Gabriel jest całkiem przystojny- wyjaśniła.

A ja musiałam przyznać jej rację. Gabriel był ciachem. Oprócz tego był też miły, zabawny... I pomógł mi z tą walizką. Idealny materiał na chłopaka.

Musiałam też przyznać, że gdy zobaczyłam go po raz pierwszy w moim brzuchu pojawiły się motylki. Ale bardzo szybko dotarło do mnie, że nic z tego nie będzie. Po prostu nie.

Ja pewnie mu się nie podobałam. Jedyne na co mogłam liczyć to najpewniej wakacyjna przyjaźń, bo, bądźmy szczerzy na pewno nigdy więcej się nie spotkamy. Jak sam mówił mieszkał kawałek stąd, a na tych koloniach był pierwszy i ostatni raz.

Więc sami rozumiecie.

- Ale czemu nie?- jęknęła moja przyjaciółka.

- Po prostu nie, Amber, odpuść- powiedziałam stanowczo.- Możemy jeszcze przejrzeć Insta tych kretynów i dodać im kilka komentarzy- dodałam.

Uśmiechnęłyśmy się na ten pomysł. Przeglądałyśmy ich zdjęcia tylko razem i zawsze pisałyśmy wspólnie wymyślone komentarze.

Zaczęłyśmy od Luke'a. Chłopak miał włosy tak jasne, że prawie białe. Były trochę dłuższe i kosmykami opadały mu na czoło. Końcówki przefarbował na niebiesko. Do tego szare oczy.

Warto też wspomnieć, że żaden z nich nie był ścięty na krótko. Każdemu gdzieś opadały i plątały się włosy. Każdy z nich miał jakąś grzywkę.

Charlie. On miał jasne brązowe włosy i czekoladowe włosy. I był megaaa uroczy.

Vincent. Też brązowe włosy, ale o kilka odcieni ciemniejsze niż u Charliego. Zielone oczy.

David. On miał rude włosy, które naprawdę świetnie do niego pasowały. Oczy w odcieniu trawy. Oraz piegi na nosie i policzkach.

Jason. Blond włosy i piwne oczy. Kilka pojedynczych piegów, które dodawały mu słodyczy.

Jedno w wyglądzie ich łączyło. Wszyscy byli wysocy i dobrze zbudowani. Mieli niezłe mięśnie. Każdy z nich ćwiczył i uprawiał jakiś sport.

Więc tak prezentowała się nasz paczka. Byłam jeszcze ja i Amber.

Amber była naprawdę ładna. Miała kruczoczarne włosy, które się trochę kręciły. Jej oczy były w odcieniu fiołków. Na pierwszy rzut oka dostrzegało się właśnie fiolet. Dopiero po chwili można było zobaczyć tęczówki w szaro-błękitnym kolorze.

Jeśli chodzi o mnie to nic nadzwyczajnego. Ciemny blond i oczy, których koloru nie dało się stwierdzić. W zależności od osoby lub pory dnia słyszałam różne odpowiedzi. Niebieskie, zielone, piwne, bursztynowe... cała paleta kolorów. Cud, że jeszcze nie usłyszałam różowego.

No i był jeszcze Gabriel. Włosy w kolorze ciemnego blondu, trochę ciemniejsze niż moje. Lodowato niebieskie oczy, w których zawsze mieniły się psotne iskierki i odbijał się jego uśmiech.

Przejrzałyśmy zdjęcia. Wiedziałyśmy, że oberwie się nam na śniadaniu za niektóre komentarze.

Zanim położyłyśmy się spać zrobiłyśmy sobie paznokcie i przejrzałyśmy w internecie strony z ubraniami.

...

Obudziło mnie jakieś głośne walenie. Byłam na tyle zdezorientowana, że zaplątałam się w kołdrę i spadłam z łóżka.

Po chwili zza drzwi dobiegł nas wrzask:

- Jeśli chcecie to się przykryjcie, bo wchodzimy!!!

Nie umiałam stwierdzić, do którego z nich należał głos. Ale nie żartowali. Już po sekundzie całą szóstką wparowali do naszego pokoju.

SZÓSTKĄ. JAK MIŁO.

Oczywiście pierwsze co rzuciło im się w oczy to byłam ja na podłodze. Wszyscy wybuchli śmiechem... wszyscy oprócz Gabriela. Spojrzał na mnie zmartwiony i zanim zdążyłam się zorientować kucał przy mnie.

- Nic ci się nie stało?- zapytał troskliwie. Natychmiast oprzytomniałam. Przy reszcie pewnie udawałabym wielce ranną, ale nie przy nim.

Natychmiast wygrzebałam się z kołdry i wstałam.

- Jasne. To nic nowego- mówiąc to zgromiłam chłopaków wzrokiem.

- Dobrze wiedziecie za co to było.- David poczochrał mi włosy.

- Tak? Nie przypominam sobie, żebyśmy zrobiły coś co mogłoby was urazić, a ty, Lottie?- powiedziała niewinnie Amber, nawijając sobie kosmyk włosów na palec.

- Nie, nie kojarzę takiej sytuacji.- Postanowiłam wziąć udział w jej małym teatrzyku.

Mimo, że obie doskonale wiedziałyśmy o co chodzi. Komentarze. Liczyłyśmy jednak, że oberwie się nam dopiero na śniadaniu. Przy ludziach. Żeby trudniej im było nas zabić.

Niestety się myliłyśmy.

- To pomyślcie. Na pewno zaraz sobie przypomnicie- zachęcał nas Charlie.

- Podpowiemy, że chodzi o Instagrama- dodał Jason.

- A co? Nie możecie znieść kilku prawdziwych komentarzy?- Nie wytrzymałam.- Powinniście to docenić. W pisanie ich włożyłyśmy całe serce.- Teatralnym gestem przyłożyłam sobie rękę do miejsce gdzie znajdowało się serce.

- Prawdziwych?- parsknął David.- Piszecie głupoty dla zabawy.

- Nieprawda!- wykrzyknęła natychmiast Amber.- Niektóre są miłe. Pochwaliłyśmy w nich was i dałyśmy serduszka- powiedziała urażona.

- Dobra, dobra, tylko się nie popłaczcie. Widzimy się za dziesięć minut na śniadaniu- rzucił Vince.

- A do tematu jeszcze wrócimy- dokończył Jason.

Gdy tylko zamknęli drzwi wybuchłyśmy głośnym śmiechem. Takie sytuacje zawsze nas bawiły. Pod koniec już ledwo powstrzymywałam śmiech, ale udało się.

Pięć minut zajęło nam dojście do siebie.

Jednego mogłyśmy być pewne. Byłyby z nas świetne aktorki. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro