Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Usiedli na trawie, opłakiwali Gandalfa, nie mogli pogodzić się z tym że już więcej go nie ujrzą. 

- Wstawajcie! - Aragorn zawołał do hobbitów, którzy najbardziej wydawali się przeżywać tą sytuację 

- Legolasie, postaw ich na nogi - tym razem zwrócił się do Legolasa 

Legolas  poszedł do niziołków, próbował przekonać ich do dalszej wędrówki lecz oni nie chcieli o tym słyszeć 

- Gandalf nie chciał by przez niego cała wyprawa poszła na marne, zróbcie to dla niego, ruszajmy dalej! -  motywował ich do dalszej drogi, podnieśli się, otarli łzy 

Legolas podbiegł do Tauriel, siedziała na trawie oparta o kamień trzymając dłonią poparzoną ogniem rękę, z jej oczu leciały łzy, z bólu i ze smutku. Legolas usiadł koło niej, delikatnie złapał za jej zranioną rękę, ogień przeżarł rękaw jej ubrania z jej ręki powoli sączyła się krew, elf obdarł spory kawałek swojej koszuli i podzielił go na dwie części jednym przeczyścił ranę a drugim zatamował krwawienie. Gdy już to zrobił, Tauriel oparła swoją głowę o jego tors a on pogładził jej głowę ręką, Legolas pragnął zapewnić jej bezpieczeństwo jednak bezpieczeństwo w tych czasach nie było możliwe, wszelakie wojny niszczą świat po którym stąpają, a chciwość i żądza władzy niszczą umysły.

- Idziemy dalej - zawołał Boromir 

Wyruszyli w dalszą drogę, kierowali się na wschód od Morii, szli przez las. Frodo włożył rękę do kieszeni, gwałtownie się zatrzymał, nerwowo rozglądał się po ziemi, jakby czegoś szukał.

Tauriel oparła się o drzewo, lekko zakręciło jej się w głowie, spuściła wzrok w dół, dojrzała coś połyskującego pośród liści, schyliła się, sięgnęła ręką po złocące się znalezisko. Trzymała w ręce pierścień, słyszała w głowie słowa ''Ash nazg durbatuluk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulug, agh burzum-ishi krimpatul ( Jeden by wszystkimi rządzić, jeden by wszystkie odnaleźć, Jeden by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać)'' mimo że słowa wypowiadane były w czarnej mowie której elfka do tej pory nie znała rozumiała każde słowo wypowiedziane w jej języku. Poczuła dziwną rządzę założenia pierścienia na palec, zabrania go, schowania. Frodo zauważył w rękach Tauriel swoją zgubę 

- Daj mi go - próbował powiedzieć spokojnie lecz w jego słowach można było usłyszeć zdenerwowanie, wyciągnął rękę powoli podszedł do elfki 

Tauriel przyjrzała się pierścieniowi, dojrzała na nim napisy, głos w jej głowie nasilał się coraz bardziej, czuła że zazna spokoju gdy zabierze Jedyny Pierścień ze sobą

- Tauriel - upomniał się brąz włosy hobbit 

Tauriel opamiętała swoje myśli, powoli położyła pierścień na jego dłoni, spojrzał na nią wdzięcznie 

- Nie podziękowałem ci jeszcze za to że mnie uratowałaś, dziękuję 

- Och, Frodo nie musisz mi dziękować gdybyś był w niebezpieczeństwie zrobiła bym to jeszcze raz 

- I ja bym uczynił tak samo gdyby tobie to groziło przyjaciółko- elfka na jego słowa uśmiechnęła się szczerze

- Chodźmy dalej zostaliśmy w tyle - po chwili przemówiła Tauriel 

Faktycznie, zostali w tyle nigdzie nie widzieli pozostałych ale wiedzieli przynajmniej w którą stronę poszli, pobiegli kawałek, zauważyli Gimliego rozmawiał o czymś z Merrym i Pippinem, przed krasnoludem i hobbitami szedł Aragorn, Boromir i Legolas. Tauriel i Frodowi ulżyło, mogli się zgubić, nie zdążyli dojść do pozostałych a zza drzew wyskoczyli elfowie uzbrojeni w łuki, strzały mieli wycelowane na członków drużyny. Elfami dowodził - Haldir...?! - wyszeptała sama do siebie Tauriel. Haldir stał na przeciwko Legolasa rozpoznał go, obaj elfowie spojrzeli na siebie po części ze zawiścią i z przyjaźnią, kazał opuścić łuki elfom, nie dojrzał jeszcze Tauriel, która ucieszyła się widząc przyjaciela a dawna złość poszła w niepamięć 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro