Rozdział 24 /+18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Promienie słońca przebijające korony drzew, obudziły drużynę pierścienia, uzgodnili że w dalszą drogę wyruszą w południe.

- Zmierz się ze mną - zawołał Boromir do Aragorna, wyciągając swój miecz, wywołując zainteresowanie wśród przyjaciół

Aragorn początkowo nie chciał walczyć ale za namową niziołków dobył swój miecz i zbliżył się do Boromira dzieliło ich 2 metry odległości, czekali na pierwszy ruch przeciwnika. Boromir zaatakował pierwszy, jego cios był mocny mimo to Aragorn odebrał go, ich walka była równa 

Legolas chciał skorzystać z chwili w której wszyscy byli na zewnątrz i oglądali pojedynek. Idąc do środka miejsca między drzewami, inaczej nazywając tak zwanego miejscem ich wypoczynku, pociągnął wzrokiem Tauriel. Elfka odczekała chwilę po jego odejściu by nie budzić podejrzeń. Wymknęła się, poszła za Legolasem, weszła do środka lecz nigdzie go nie było, nagle poczuła jego dotyk w okolicy brzucha, stał za nią, składał jej pocałunki na szyi

- Nie tutaj - Tauriel powiedziała do Legolasa odsuwając jego ręce

Elfka zaciągnęła Legolasa poza pałac Lothlorien, weszli do lasu minęli kilka drzew, zatrzymali się Legolas od razu podszedł to Tauriel w celu kontunuowania przerwanej czynności, zaczął ją całować jednak elfka szybkim ruchem odsunęła się od niego zabierając z jego boku miecz

- Naucz mnie walczyć mieczem -  mówiła Tauriel trzymając w ręce miecz, tak na prawdę umiała się nim posługiwać ale nie tak dobrze jak on 

Legolas stanął u jej boku jedną ręką złapał jej dłoń która trzymała miecz umacniając jej uścisk, drugą położył na jej biodrze poprawiając jej postawę

- Weź zamach i zetnij tamtą gałąź pomogę ci - powiedział 

Tauriel z pomocą Legolasa uniosła miecz w górę i jednym cięciem ostrza przecięła gałąź drzewa

- Dobrze, jak na pierwszy raz a teraz zrób to sama -  Legolas puścił miecz i zabrał rękę obejmującą jej biodro

Tauriel uniosła miecz i przecięła konar drzewa, odkręciła się do Legolasa i podstawiła mu miecz do gardła 

- Tak łatwo dałeś się podejść - mówiła Tauriel 

Legolas zbliżył się do niej i szybko wyciągnął jej sztylety z tyłu pleców, odsunął miecz sztyletem i jeszcze szybciej znalazł się za jej plecami, przystawił jej jeden sztylet pod gardło a drugi do jej brzucha

- Musisz postarać się bardziej - wyszeptał jej do ucha 

Tauriel odkręciła swoją głowę do jego, spojrzała mu w oczy, Legolas opuścił sztylety i zaczął ją całować, objął ją i przycisnął do pnia złapał Tauriel w tali wciąż ją całując powoli schodził swoimi rękoma coraz niżej, zatrzymał ręce w okolicach jej ud i uniósł jej nogi do góry, przycisnął elfkę swoim ciałem a ona objęła jego głowę dłońmi. Legolas położył Tauriel na ziemi nachylił się nad nią i ściągnął z niej tunikę, Tauriel w rewanżu zdjęła z niego płaszcz. Zamieniła się z nim miejscami, przejechała swoją ręką po jego torsie całowała go po nim przechodząc wyżej do jego twarzy, Legolas przeniósł Tauriel pod siebie, byli już nadzy, łącząc się w jedność.

Leżeli na trawie, Tauriel zaczęła się ubierać tak jak i Legolas, elf ubierając swój płaszcz zauważył zadrapania na swoim ramieniu. 

- Musimy iść niedługo ruszamy dalej - mówiła rudowłosa elfka 

Legolas sięgnął po swój miecz który leżał na trawie i szedł z Tauriel do reszty ich towarzyszy. Powoli zakradli się do nich, Tauriel gdy jeszcze byli nie widoczni dla pozostałych, pocałowała Legolasa w kąciki jego warg, gdy rozłączali usta elf uśmiechnął się do niej, potem nie będą mogli robić tego tak swobodnie choć i teraz się skrywają, przyzwyczaili się do tego przez ciągłe ukrywanie tego co do siebie czują przed Thranduilem. Weszli do miejsca ich wypoczynku nikogo nie było w środku, wszyscy byli jeszcze na zewnątrz. Usiedli tym razem z dala od siebie, zasłonę z materiału wykorzystywaną tu jako drzwi odsłonił Pippin rozejrzał się po pomieszczeniu

- Gdzie byliście? - spytał zaciekawiony niziołek 

- My? my byliśmy tutaj - odpowiedziała mu elfka lekko się przy tym podśmiechując 

- Byłem pewny że jeszcze przed chwilą was tu nie było, może mam jakieś problemy ze wzrokiem, zresztą nie ważne - mówił przejęcie hobbit siadając przy Tauriel

Legolas wyszedł z pomieszczenia zostawiając elfkę z Pippinem. Hobbit wyciągnął zza jej pleców sztylet i przyjrzał mu się 

- Jak się tego używa? - spytał ją, Tauriel spojrzała na niego ze zdziwieniem, wyciągnęła drugi sztylet 

- No wiesz, to zależy... Można zrobić z nim to - powiedziała rzucając bronią, ostrze wbiło się w pień drzewa

- To ma być tak? - spytał ją rzucając sztyletem w miejsce w które trafiła Tauriel jednak sztylet nie trafił ostrzem lecz uchwytem, odbił się w ich stronę, broń leciała prosto na nich w porę zdążyli się schylić, spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem. Śmiali się dalej

- Pokaż mi to jeszcze raz! - mówił Pippin śmiejąc się  

Tauriel chwyciła sztylet który wbił się w miejsce prosto za nimi, wzięła zamach chcąc trafić w cel, rzuciła jednak sztylet zmienił kierunek swego lotu i uderzył w kamienną ścianę, odbił się od niej, widząc jak sztylet ponownie zmierza w ich kierunku położyli się na ziemi, ostrze lecąc przewróciło świecę oświetlającą pomieszczenie, Tauriel i Pippipin wstając z podłogi początkowo nie zauważyli tego 

- Dziwny zapach, jakby coś się paliło - mówił hobbit rozglądając się po pomieszczeniu 

- Tam! - zawołała Tauriel wskazując na ogień 

Ogień świecy zajął dywan leżący na podłodze, Pippipin wskoczył na niego, próbował zadeptać płomień. 

Tym czasem Boromir, Aragorn, Legolas, Gimli, Frodo, Sam i Merry znaleźli sobie zajęcie przy źródle 

- Czujecie? coś się kopci - mówił Boromir węsząc nosem, Aragorn pokręcił przecząco głową

- Może ty Legolasie, wyczuwasz coś? - spytał go Aragorn

- Ja nic nie czuje - powiedział Legolas

- A niby elfy mają taki dobry węch - Gimli mówił złośliwie, Legolas spojrzał na niego z poirytowaniem 

Pippin dalej tąpał nogami po dywanie lecz to nic nie dawało, ogień przeszedł na jego spodnie, zaczął krzyczeć, Tauriel rozejrzała się, na małym drewnianym stoliku stał dzban wypełniony wodą, szybko sięgnęła po niego i oblała wodą dywan i Pippina. Hobbit uspokoił się ogień zgasł, elfka szła odstawić pusty już dzban ale potknęła się o topór Gimliego leżący na podłodze, przewróciła się puszczając dzban, który rozbił się na małe kawałki. Tauriel podpierając się rękoma o podłogę spojrzała na niziołka, on spojrzał na nią i oboje zaczęli się śmiać z całej tej sytuacji

- Teraz na prawdę słyszałem jakby coś się zbiło albo uznajcie mnie za wariata! - mówił Boromir  

- Ja też coś słyszałem - zawołał Sam

- Chodźmy sprawdzić co to - powiedział Frodo 

Wszyscy weszli do pomieszczenia w którym znajdowali się Tauriel i Pippin. Gdy zauważyli bałagan który tu panował zaniepokoili się przeszli dalej, dojrzeli elfkę i niziołka siedzących na podłodze, twarze mieli okopcone dymem, byli mokrzy i roztrzepani. Cała drużyna pierścienia zaczęła się śmiać głośno na ich widok, Pippin i Tauriela spojrzeli na siebie tylko i rozejrzeli się po miejscu, które zdemolowali w 5 minut, w  powietrzu unosił się smród siarki a sztylety Tauriel były wbite w ściany, dywan był zwęglony a na podłodze znajdowała się wielka kałuża. Wstali, musieli posprzątać po sobie gdy już to zrobili zostało im mało czasu na choćby przemycie swoich twarzy. Tauriel podeszła do źródła, wzięła ze sobą chusteczkę namoczyła ją w wodzie i zaczęła przemywać się z dymu, Legolas podszedł do niej powoli zabrał jej z ręki chustkę i przetarł delikatnie jej usta

- Nie mogę zostawić cię nawet na 5 minut - zaśmiał się elf, Tauriel zarumieniła się i nic mu nie odpowiedziała 

Zebrali swoje rzeczy i poszli żegnać się z Panią Galadrielą, elfka w uznaniu podziwu ich wysiłku obdarowała ich darami. Legolasowi podarowała łuk Galadhrimów, jego cięciwa była spleciona z włosów elfów a ramię było zrobione z drzewa Mallornu. Teraz nadeszła pora na Tauriel, Galadriela już wyciągała swój dar lecz Tauriel straciła równowagę i upadła na Legolasa stojącego obok elf, był przerażony nie wiedział co się z nią dzieje, Pani Światła podeszła do niej dotknęła jej głowy, spojrzała na jej ramię które wcześniej wyleczyła, było całe czerwone

- Nie może iść teraz z wami - powiedziała Galadriel

- Co jej jest?! - pytał Legolas patrząc na jej pobladniętą twarz 

- Nie zdołałam w pełni uleczyć jej rany 

- Musi odpocząć - powiedział Aragorn kładąc rękę na jego ramieniu 

- Strażnik zaniesie ją do komnaty - mówiła królowa

- Nie! ja to zrobię - mówił Legolas

Strażnik zaprowadził go do miejsca które wskazała Galadriela, Legolas dotknął ręką jej policzka i ucałował ją na pożegnanie spojrzał na jej piękną twarz i odszedł po drodze minął Haldira, uświadomił sobie że zostawia ją samą z nim... 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro