Rozdział 30

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oboje w głębi serca czuli że ta kłótnia była zbędna, Tauriel wybiegła z komnaty miała nadzieję że jeszcze nie wyjechał, chciała zobaczyć go przynajmniej z ukrycia. Biegła już była przy wyjściu z twierdzy kiedy wpadła na Gandalfa

- Tauriel, dobrze że cię widzę - zaczął mag

- Wybacz Gandalfie ale muszę już iść- mówiła w pośpiechu

- To chodźmy razem

- Jak to? 

- Na zebranie do króla, wszyscy dowódcy mają się tam stawić, nikt ci nie powiedział?

- Nie... 

Tauriel musiała zawrócić, szła razem z Gandalfem weszli do jednego z dużych pomieszczeń twierdzy, było tam już parę osób król Theoden, Eomer, i jeszcze czterech innych ludzi 

- Są już wszyscy - powiedział Theoden 

- Armia z Mordoru prawdopodobnie zaatakuje Gondor około za 2 dni nie zdążymy przemieścić się tam z armią, Gondor będzie musiał bronić się sam przez jakiś czas

- Pojadę tam wcześniej ostrzec namiestnika Denethora - oznajmił Gandalf

- Niech tak będzie - przytaknął król

- Eomerze poprowadzisz swój oddział 

- Tak wuju - odpowiedział Eomer

- A wam daje pod rozkazy część armii a sam wezmę drugą część - Theoden powiedział do czterech mężczyzn 

- Tauriel co z elfami? - spytał król

- Wśród elfów z Lorien jest wiele rannych wielu poniosło śmierć nie wiem czy będą w stanie do następnej bitwy - mówiła elfka

- Haldir jest ranny więc to ty w całości jako dowódca musisz zdecydować co dalej z nim będzie 

- Legolas, Gimli i Aragorn kiedy podążą Ścieżką Umarłych? - pytał Theoden

- Zaraz jeśli już tego nie zrobili, miejmy nadzieję  że wrócą cali i z posiłkami - odpowiedział Gandalf 

- Wyruszymy jutro do tego czasu będziemy przygotować się do odsieczy pamiętajcie jeśli Sauron zwycięży nie tylko Gondor będzie zagrożony ale całe śródziemie 

- Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia niech mówi - powiedział król, nikt się nie odezwał

- Dobrze, koniec zebrania 

Zaczęli wychodzić z pomieszczenia w środku zostali aby Theoden i Eomer. Gandalf szedł po swojego konia aby jechać nim do Denethora, zatrzymał się jednak 

- Tauriel! - zawołał ją starzec, elfka zatrzymała się i odkręciła się przodem do maga 

- Prawie bym zapomniał, on mówił że to ważne, Legolas kazał mi przekazać że przeprasza cię - gdy Gandalf skończył mówić Tauriel zaczęła biec korytarzem, wyszła przez drzwi na dwór rozejrzała się nigdzie nie widziała Legolasa. Przeszła przez bramy twierdzy, wytężyła swój wzrok w oddali dojrzała trzy postacie pośród nich był Legolas, elfka patrzyła na niego, Legolas obejrzał się do tyłu lecz Tauriel już tam nie było widać i twierdza znikła za horyzontem. Tauriel także go już nie widziała, zrobiło się zimno wiatr rozwiewał jej włosy, na policzku poczuła samotną kroplę deszczu, zaczęło padać Tauriel szybko schowała się do twierdzy. Weszła do sali w której opatrywali rannych, na jednym z łoży znalazła Haldira, ustała obok niego elf miał zamknięte oczy ale gdy tylko podeszła do niego Tauriel, otworzył je. Haldir uśmiechnął się do niej, nagle jakiś elf podszedł do blondyna, zaczął zmieniać mu opatrunek

- I jak z nim? - spytała Tauriel 

- Teraz już dobrze jeszcze trochę i wróci do zdrowia- powiedział elf

- A ty? Sut naa lle? (Jak się czujesz?) - spytała Haldira

- Jak był bym w pełni sił - odpowiedział jej a oboje zaśmiali się krótko 

 Tauriel podszedła do elfa, który stał w progu sali był brunetem, miał jasne oczy 

- Mani naa essa en lle? (Jak masz na imię?) - spytała elfka 

- Elimanal - odpowiedział pewnym głosem elf 

- Deszcz nadal pada? 

- Nie właśnie przestało padać - mówił Elimanal

- Jeśli możesz zwołaj wszystkich elfów którzy nie ucierpieli podczas bitwy, przed twierdzę - powiedziała Tauriel a Elimanal poszedł nawoływać elfów

Po jakimś czasie Tauriel wyszła przed twierdzę czekali tam na nią elfowie, elfka ustała na miejscu z którego będzie mogła zobaczyć ich wszystkich i wszyscy ją usłyszą. Z całej armii z którą tu przybyła została tylko mniejsza połowa

- To już wszyscy? - Tauriel wyszeptała do Elimanala który ustał obok niej, przytaknął jej głową 

- Bracia moi! Elfowie! - Tauriel zaczęła swoją przemowę

- Zostało was nie wielu a więc niech część z was pomoże rannym wrócić do Lothlórien, pozostali zaś niech zdecydują czy chcą iść ze mną do Gondoru aby przeciwstawić się sile Mordoru czy  wolą wrócić do domu - mówiła Tauriel 

Elfowie rozmawiali między sobą około 100 z nich przydzielono do pomocy rannym, kilkudziesięciu postanowiło wrócić do domu a pozostali z nich postanowili zostać przy Tauriel 

- Ci którzy wracają do Lorien mogą już odejść - powiedziała Tauriel

Elfowie rozdzielili się jedni rozeszli się do twierdzy a drudzy zostali na miejscu, było ich niewielu w porównaniu do ich wcześniejszej liczebności, Tauriel rozejrzała się zostało ich trochę ponad 200. 

- Dziękuje wam, wasza odwaga zostanie wynagrodzona pokojem jeśli nie na tym świecie to na tamtym - powiedziała wdzięcznie elfka i odeszła od nich 

Tauriel postanowiła że odda się i elfów którzy zostali pod rozkazy króla, będzie walczyła tak jak zwykli wojownicy i nie będzie wydawać rozkazów, uznała że Theoden będzie lepszym dowódcą od niej 






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro