Rozdział 46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Legolas przez następny tydzień pilnował aby orkowie nie zbliżali się zbytnio do armii, i rzeczywiście za jego sprawą nikt nie wdarł się tam gdzie nie trzeba, mógł wracać do pałacu, nie brał ze sobą wszystkiego bo z pewnością niebawem tu wróci. Elf wziął swojego konia i pojechał przed siebie jechał szybko po niecałym dniu drogi ukazał mu się pałac, Legolas wszedł przez bramy tam strażnicy zajęli się jego koniem wprowadzili go do stajni, książę wszedł do pałacu. Tauriel długo wypatrywała Legolasa szła korytarzem kiedy go ujrzała jej oczy rozbłysły elfka wtuliła się w niego 

- Tęskniłem - Legolas dotknął jej policzka 

- Ja za tobą też - elfka mówiąc jęknęła zginając się 

- To już teraz? - spytał z lekka spanikowany elf

- Nie - Tauriel mówiła uspakajając go 

Poszli do komnaty, Legolas zdjął z siebie pelerynę i odłożył do wielkiej drewnianej skrzyni broń Tauriel przyglądała mu się podeszła do niego i wyjęła mu z włosów liść który musiał spaść na niego podczas drogi elf złapał jej rękę i pocałował ją. Ukląkł przed nią spojrzał na jej twarz i podniósł jej suknię odsłaniając jej brzuch pocałował go i opuścił suknię 

- Zaraz wracam - wyszedł z pokoju

Elf poszedł do Elarena miał za zadanie dowiedzieć się co się działo w pałacu podczas nieobecności jego i króla, spotkał go rozdzielającego warty strażnikom. Wszyscy ukłonili się Legolasowi, Elaren złożył raport księciu 

- Za tydzień znowu tam wracam - mówił Legolas 

- W królestwie przydało by się jeszcze paru elfów - powiedział Elaren 

- Przekażę to królowi 

- Długo to jeszcze potrwa? - spytał czarnowłosy elf

- Nie, jesteśmy gotowi do ataku to może nastąpić w każdej chwili - rzekł Legolas 

- Książe! - strażnik biegł do Legolasa

- Uzdrowiciel mówi że poród się zaczął - wymówił dysząc 

Legolas zaczął biec ile sił w nogach, po drodze było słychać krzyki elfki, wbiegł do komnaty ustał przy łożu, Tauriel widząc go uśmiechnęła się jednak uśmiech stłumił ból, Legolas złapał jej rękę a ona ścisnęła go tak mocno że sam przymrużył lekko oczy z bólu

- Rozstaw bardziej nogi - uzdrowiciel mówił do Tauriel 

Po komnacie chodzili uzdrowiciele przygotowywali wszystko, Tauriel była cała czerwona nie czuła nigdy takiego bólu, Legolas starał się ją uspokoić choć sam nie mógł zachować spokoju

- Przyj - powiedział uzdrowiciel  

- Nie wytrzymam! - mówiła czując jak łzy napływają jej do oczu 

- Wytrzymasz - powiedział blondwłosy elf 

Tauriel zaczęła krzyczeć, elfowie zebrali się za drzwiami oczekiwali narodzin potomka księcia. Nagle płacz dziecka uspokoił elfkę uzdrowiciele owinęli dziecko w kocyk i podali Tauriel na ręce, elfce popłynęła łza ze szczęścia, Legolas usiadł obok nich na łóżku i dotknął rączki malucha 

- Macie piękną córkę - mówił uzdrowiciel 

Legolas był szczęśliwy wpatrzył się w twarz małej elfki, elfka spojrzała na twarze swych rodziców i uśmiechnęła się dotknęła swą małą rączką twarzy Tauriel 

- Jak ją nazwiemy? - spytał Legolas

- Amarié - powiedziała Tauriel

- Ma twoje oczy - mówił Legolas 

- Ale twoje włosy - Tauriel pocałowała główkę Amarié


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro