50.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Zjedz całą tę zupkę, a dostaniesz placek. - Dean nie potrafił wytrzymać w swoich czterech ścianach i o dziwo chętnie przyszedł, opatulony kocem, do kuchni.

- Dzięki. - wyszeptał, starając się powstrzymać falę deszczu, lecz nie udało mu się.

Postawiłam miskę na stole, kilkanaście centymetrów przed Winchesterem, po czym od razu przyłożyłam dłoń do jego czoła, aby móc sprawdzić jego temperaturę. Znowu urosła.

- Zrobię ci jeszcze do tego herbatę z imbirem. Pomoże ci, ale wcześniej wypijesz wapno i weźmiesz coś na gorączkę. - niemrawo potaknął.

- Dziękuję, Thea, naprawdę. - słabo się uśmiechnął. - Cieszę się, że jest już wszystko z tobą okej.

- Nie ma za co. Jak zjesz to obejrzę jakiś film w naszym pseudo salonie.

- Dołączę się do ciebie.

- Jeśli będziesz opatulony kocem, a w dłoni będziesz miał kubek z herbatą, to pójdę na taki układ. - obdarzyłam go zachęcającym uśmiechem, aby poczuł się odrobinę lepiej.

- Czemu pomidorowa, a nie rosół? - zapytał, siorbając zupę.

- Bo jest smaczniejsze.

- Racja, co racja.

Po ponad piętnastu minutach dokarmiania Deana, zmuszania go do wypicia syropu i wapna, dostał ciepłą herbatkę, podążając w stronę salonu.

[14:13]
Dean: Thea serio oszalała

[14:13]
Dean: Nikt o mnie tak nie dbał

[14:14]
Sam: *kaszel* Zadaj sobie pytanie dlaczego

[14:14]
Dean: Ja już wiem dlaczego

[14:15]
Sam: Bo jesteś nieznośny?

[14:15]
Sam: Chociaż muszę przyznać, że jak Thea o ciebie dba, to nie jesteś nieznośny

[14:15]
Dean: Mam to odebrać jako komplement?

[14:16]
Sam: Nie, jest to bardziej komplement w jej stronę

😈😈😈

Nie uwierzycie mi, ale muszę powiedzieć, że dostałam weny! Planowałam inne zakończenie, a chwilę temu zmieniłam zdanie. I to ma w miarę sens jak tak na to patrzę, bo wcześniej miałam straszną blokadę i nie podobało mi się, co napisałam, a teraz to jest miodne ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro