51.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thea wraz z Deanem usiedli obok siebie na ciemnej kanapie. Ona ciągle mierzyła go wzrokiem, który był pełen troski, zaś on patrzył na nią pytająco, próbując połączyć ze sobą wszystkie istotne fakty.

- Wiesz, musielibyśmy porozmawiać o tym co się stało, w mojej głowie. - zagaiła, odsuwajac się od mężczyzny. - Ta konwersacja nie wyjdzie poza naszą dwójkę, tylko muszę wiedzieć czy wszystko co wtedy powiedziałeś, to prawda?

- Thea...

- Oj przestań. Powiedz tak albo nie. - zacisnęła mocno szczęki, obawiając się przeczącej odpowiedzi.

- To wszystko... - zaczął się trząść z powodu gorączki, a dziewczyna ponownie przyłożyła mu dłoń do czoła. Było niebywale gorące, temperatura podchodziła pod czterdzieści stopni.

- Dean? - zaczął mrugać, próbując poprawić ostrość widzenia, lecz jedyne na co go było stać to wyczerpany wyraz twarzy. - Dean?! - jej podniesiony głos został usłyszany przez Sama, który właśnie szedł po holu.

- Co się dzieje? - podszedł do brata.

- Nic poważnego. - lecz niestety starszy Winchester postanowił się sprzeciwić, więc chciał wstać i zwyczajnie wyjść, ale zakręciło się mu tak w głowie, że gdyby nie Sam i Thea, to zapewne miałby bliskie spotkanie z podłogą.

- Gorączka mu znacznie wzrosła. - stwierdziła. - A Cas jest poza zasięgiem od kilku godzin.

- Nie mieszaj w to Casa. - wyrwał się z ich uścisku.

- Dean, musimy jechać z tobą do szpitala. - oznajmił Sammy.

- Nie. - niemrawo zaczął się kierować w stronę drzwi, lecz tysiące mroczków na jego oczach uniemożliwiały mu to, ale on brnął w swoje.

- Jeśli nie zbijemy twojej temperatury ciało zacznie się samo zabijać, a taka śmierć byłaby wstydem dla ciebie. - wykrztusił Sam, lecz te słowa nie docierały do jego brata, ponieważ on w międzyczasie próbował nie stracić przytomności.

- To tylko gorączka. - nie zorientował się, kiedy nadepnął na przydługi koc zwisający z jego ramion.

Po pomieszczeniu rozległ się huk, a najbliższe mu osoby podbiegły do niego. Oddychał, ale gdy wypowiadali jego imię, nie dostawali odpowiedzi zwrotnej.

- Jeśli nie zdecydujemy co dalej, to stan się pogorszy. - wyszptala.

- Pomóż mi, musimy zawieźć go do szpitala.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro