55.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po długiej walce lekarzy z uspokojeniem Deana, udało im się przypiąć go do łóżka. Chcieli aby zachował trzeźwości umysłu, dlatego nie podali mu żadnych leków uspokajajacych.
Trwało badanie psychiatry, któremu przygladali się zza szyby. Thea nie potrafiła powstrzymać swojego tiku, czyli uporczywego machania stopą, co irytowało Sama.

- To na sto procent jest wina tego demona-pasożyta. Jeśli to amnezja globalna to minie, ale jeśli nie... - zaczęła, wpatrując się w czubki swoich tenisowek.

- Amnezji jakiej? - wyczuwalne było zdziwienie w jego głosie. - Od kiedy znasz się na amnezji?

- Studiowałam zaocznie, nawet mam magistra z psychologii. - odpowiedziała bez wahania w głosie. - To było odskocznią od pełnienia roli doradcy dla łowców. Miał być to mój plan zapasowy w sprawie niepowodzenia. - potaknął.

Zaledwie dziesięć minut później drzwi odsunęły się, a zza nich wyszedł wysoki, blond mężczyzna.

- U Pana Bonhama występuje ciężki przypadek amnezji wstecznej. Miną tygodnie, jak nie miesiące czy lata, zanim zacznie sobie przypominać, co się stało przed utratą pamięci.

- A jego serce? Wszystko z nim dobrze? - zapytała nieśmiale Thea, zerkając na Deana, który znajdował się w sali obok.

- Z tego co mi wiadomo od lekarza prowadzącego, to jego serce nie wykazuje żadnych nieprawidłowości.

- Więc kiedy jest możliwość, aby zabrać brata? - zagaił Sam.

- Pozostanie jeszcze przez kilka dni na obserwacji.

- Dziękujemy. - uśmiechnęła się, aby podnieść siebie jak i Sama na duchu.

- Teraz mogą iść państwo odwiedzić pacjenta, tylko proszę o rozważane dobieranie pytań.

🍻🍻🍻

Kto się cieszy, że Dean żyje? Bo jak się nie podoba, to mogę go jeszcze uśmiercić, jak sama się nie poryczę przy pisaniu takowego rozdziału XD.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro