Rozdział 11: Potknięcie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- H-huh?!? - krzyknęła. - Z-z dachu? Ze snajperki?!

- Zgadza się - powiedziałam i pokazałam jej jeden z dokumentów. - To część raportu z autopsji pana Heeded. Strzał w głowę był oddany z karabinu snajperskiego, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Pocisk, który wyjęto z jego głowy, to zdecydowanie pocisk z broni takiego typu. Co więcej, trajektoria strzału pokazuje, że pocisk mógł zostać wystrzelony tylko i wyłącznie z dachu opuszczonego budynku mieszkalnego niedaleko od miejsca przestępstwa.

- A-ale... j-jak to...? Ja myślałam...

- Pani Hart! Co to ma znaczyć? - zapytał sędzia. - Czy pani właśnie skłamała?

- Ja... um... J-ja... - nagle się ożywiła. - Ja tylko się pomyliłam!

Huh?

- T-tak, Wysoki Sądzie! Już pamiętam, jak to było! - krzyknęła Lotta i oparła ręce na biodrach.

Może i nie zrobił tego zza innego budynku, co z tego?!? 

Równie dobrze mógł pobiec na tamten dach i zastrzelić go stamtąd!

Na pewno się przygotował wcześniej! Zaplanował wszystko!

Ustawił broń wcześniej i kiedy koleś wyszedł, pobiegł na dach i zaczekał na swoją ofiarę!

Tak było! Wyszedł z koncertu, pobiegł na dach, zastrzelił go i BUM! Koniec!

A po strzale wrócił licząc, że nikt nie będzie go podejrzewać!

Czy na pewno tak to było? Nie wydaje mi się...

- No cóż... Twój argument chyba nie był wystarczająco silny, Elyssa Justine - Franziska von Karma pokiwała palcem w moją stronę. 

- Nie byłabym tego taka pewna - odpowiedziałam.

- Gh! C-co chcesz przez to powiedzieć? - widziałam, jak prokuratorka się spięła.

- Proste: nie jest możliwe, by podejrzany dobiegł w tamto miejsce i wrócił w nie tak szybko.

- Co znowu? - sędzia był zaskoczony. - Co pani ma na myśli, pani Justine?

- Według policji Buki Bendā pojawił się na miejscu przestępstwa po niecałych 3 minutach po strzale. Z kolei od detektywa dowiedzieliśmy się, że najkrótsza droga z dachu budynku do miejsca, w którym go zauważono zajmuje ponad 5 minut, poruszając się biegiem. Tak więc po pierwsze: nie ma takiej możliwości, by zdążył się pojawić na miejscu tak szybko, a po drugie: nawet jeśli biegłby z dużą szybkością, zdecydowanie byłby wykończony, w końcu to prawie 50-letni mężczyzna, a z tego co mi wiadomo, nie wyglądał na zmęczonego. A gdyby użył jakiegoś pojazdu, ten zostałby znaleziony w okolicy. Coś przeoczyłam, pani von Karma? - spojrzałam w jej kierunku.

Była wściekła, ale powstrzymywała się od powiedzenia czegokolwiek. Zamiast tego wzięła zamach biczem i uderzyła sędziego.

- OUCH! P-pani von Karma! - widziałam, jak znowu się chowa za biurkiem.

- Zamknij się, dziadzie! - wrzasnęła. - T-to jeszcze nic nie znaczy! To nie znaczy, że musiał to zrobić w dokładnie TEN sposób... Prawda, pani Hart?

Huh? Co ona ma na myśli?

- A, no racja! - Lotta nagle zaczęła poprawiać swoje afro. - Ta... W sumie jak o tym myślę, to może dałby radę to załatwić inaczej...

- Co znowu?! - widziałam, jak Maya wali w biurko. - Jak niby?! 

- Maya, nie pomagasz... - szepnęłam.

- Chcesz wiedzieć, młoda? Już ci mówię!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro