30 - Nie pozwolimy cię nigdzie zamknąć

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor

Następnego dnia rano podstawiam walizki Laury pod drzwi mieszkania. Ciężko mi z tym, ale nie mam innego wyjścia. Ta dziewczyna zbyt bardzo namieszała już w moim życiu. Jest jak niepotrzebny element. Nie wiem czy kiedykolwiek w ogóle coś do niej czułem... przecież sam doskonale wiem, że to nie prawda.

Dopijam ostatni łyk kawy, rzucając okiem na zegarek, gdy akurat słyszę dźwięk wkładanego klucza do zamka.Wstaję z miejsca i od razu idę w stronę źródła dźwieku.

Po chwili otwieram drzwi, a moim oczom ukazuje się Laura. Od razu posyła mi zdziwione i pytające spojrzenie.

- Co to ma znaczyć? Dlaczego mój klucz nie pasuje do drzwi? - pyta rozkładając bezradnie ręce.

- Wymieniłem zamki - rzucam patrząc na nią.

- Żartujesz? Chodzi ci o tą kłótnię w szpitalu? - wzdycha - To dlatego nie przyjechałeś po mnie i ani razu nie przyszedłeś od tamtego momentu - stwierdza.

- To już nie ma kompletnie żadnego znaczenia - odpowiadam wkładając dłonie do kieszeni dresów.

- Słucham? Naprawdę chcesz się rozstać przez jakiegoś dzieciaka?! - podnosi głos.

- Nie jakiegoś tylko to mój syn do cholery! - przekrzykuję ją i uderzam pięścią w stół - Kim ty kurwa jesteś, aby obwiniać o wszystko moje dziecko?! A za to, że wjechałaś na Wiktorię żal mi nawet komentować... jesteś pustą idiotką, a ja jestem głupi, że uwierzyłem w twoje "dobre" intencje - robię w powietrzu cudzysłów.

Blondynka patrzy na mnie zdezorientowana, po czym przenosi wzrok na stojące obok walizki.

- Co to jest? - pyta przenosząc znów na mnie wzrok.

- Nie widać? Wyprowadzasz się. Jeszcze to do ciebie nie dotarło? - prycham chwytając walizki w ręce i podstawiając je tuż obok dziewczyny.

- Mówisz poważnie? Przecież sobie nie poradzisz sam z dziećmi! - parska - Jesteś życiowym nieudacznikiem.

W tym momencie do mieszkania wchodzi Lara z Kubą. Oboje stają jak wryci patrząc to na mnie, to na Laurę.

- Teraz wszystko jasne - blondynka przerywa ciszę - Synuś dobił do swego - prycha - Mogłam się domyślić.

- Chyba powinnaś już iść - wtrąca się Lara.

- Gdzie Natan? - Laura kompletnie ignoruje brunetkę.

- Jest w szkole. On może tu zostać, jeśli chce - odpowiadam.

- Po moim trupie - parska - To jeszcze nie koniec. Próbowałeś mnie zabić - zwraca się do Kuby - Nie myśl, że ci to ujdzie na sucho. Dopilnuję, żebyś trafił do poprawczaka gówniarzu, nie podaruję ci tego - wytyka szatyna palcem.

- Dość tego, wynoś się stąd, wypierdalaj! - otwieram drzwi i popycham blondynkę w stronę wyjścia.

- Sam tego chciałeś, Igor! - chwyta walizki i wychodzi z mieszkania.

Zamykam za nią drzwi i przejeżdżam dłonią po włosach, wypuszczając głośno powietrze ustami.

- Tato... co teraz będzie? - Kuba przerywa ciszę.

- Nie wiem, Kuba... nie wiem, ale będzie dobrze - odpowiadam patrząc na chłopca.

- Ona nie żartowała. Jest nienormalna - dodaje przełykając głośno ślinę - Co jeśli naprawdę będę miał przez nią problemy?

- Spokojnie, Kuba - wtrąca się Lara, kładąc dłoń na ramieniu szatyna, a ten przenosi na nią wzrok - Nie pozwolimy cię nigdzie zamknąć.

- Obiecuję - dodaję, a syn wbija teraz we mnie wzrok.

Widzę, że naprawdę się boi. Ale nie wierzę, że Laura mogłaby zrobić coś takiego. Przecież nie jest aż taka podła.

Bo nie jest, prawda?

Szczęśliwego Nowego Roku, kochani!

Wiem, że trochę mnie tu nie było, a opowiadanie trochę zaniedbałam, ale teraz postaram się to nadrobić ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro