16 - Nie pozwalam ci mówić w ten sposób o moim synu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor

Gdy wracam do domu okazuje się, że Laura i dzieciaki już śpią. Może to i lepiej.

Wyjmuję whisky z barku i nalewam do szklanki, po czym opróżniam jej zawartość do dna.

Krzywię się na mocny smak alkoholu, ale jednocześnie czuję ulgę.

Siadam na kanapie, stawiając jednocześnie butelkę na stole i wpatruję się w znajdującą się w niej ciecz.

Właśnie dlatego nie chciałem jej szukać po tak długim czasie, gdy Kuba nalegał, że chce, aby Lara do nas wróciła.

Bałem się, że usłyszę to, co usłyszałem dziś.

Po naszym rozstaniu próbowałem ją odzyskać, ale totalnie mnie olała. Zresztą... co się dziwić. Po tym co jej zrobiłem miała prawo tak sie zachować. Nie zasługuję na nią.

Nie zasługuję na szczęście.

Nigdy tak naprawdę się nie zmieniłem, ale teraz byłoby inaczej, naprawdę... przysięgam. Jestem pewien tego.

Napełniam kolejną szklankę trunkiem i opróżniam ją.

- Znów pijesz? - słyszę ten dobrze znany mi głos należący do Laury - Co się z tobą dzieje?

- Nie chcę mi się z tobą gadać - rzucam obojętnie i chwytam w dłoń butelkę, po czym upijam łyk.

- Igi...

- Skończ, dobra? - przenoszę na nią wzrok - Chyba się lekko zapomniałaś. Myślisz, że jesteś mi potrzebna tylko po to, aby zajmować się moimi dziećmi? Myślisz, że tylko po to z tobą jestem? - nie mam pojęcia po co to mówię. Sam doskonale wiem, że między innymi do tego jej potrzebuję - Że cię wykorzystuję i zdradzam po kątach? Jeśli tak myślisz, to chyba powinnaś się wyprowadzić - dodaję bez zawahania i upijam kolejny łyk.

Blondynka głośno wzdycha i siada obok mnie na kanapie.

- Wiesz, że tak nie myślę... - odpowiada już spokojniej - Poniosło mnie. Przepraszam cię za to, co powiedziałam. Wiem, że taki nie jesteś, naprawdę. Kocham cię.

Przenoszę wzrok w jej oczy i wzdycham, po czym znów upijam alkohol z butelki.

Odkładam go na stół i brutalnie wpijam się w usta blondynki. Zaczynam całować ją bardzo namiętnie, a ona wplata palce w moje włosy, gdy moja ręka zaczyna błądzić po jej udzie.

Kurewsko chcę sie teraz pieprzyć.

Potrzebuję tego, aby nie myśleć o Larze. Cholernie chciałbym, aby teraz to ona była na jej miejscu.

Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Napieram na blondynkę i kładę ją na plecach, a sam zawisam nad nią, nie przestając całować jej ust.

Schodzę z pocałunkami na jej szyję, a później na biust, po czym zaczynam się pozbywać jej ubrań.

●●●

Jakimś cudem budzę się w swojej sypialni, a Laura śpi wtulona w moją klatkę piersiową. Po chwili także i blondynka się budzi.

- Hej - uśmiecha się do mnie i przeciąga się.

- Hej - odpowiadam odwzajemniając lekko jej uśmiech.

Dziewczyna wpatruje się w moją twarz i układa dłoń na moim policzku, i zaczyna całować moje usta, co odwzajemniam.

- Mam nadzieję, że nie jesteś już na mnie zły za tą ostatnią kłótnię? - pyta odsuwając się lekko.

- Nie, jest w porządku - odpowiadam przejeżdżając dłonią po jej włosach.

- Wiesz coś w sprawie Kuby? - zmienia temat.

No tak, nie powiedziałem jej.

- Tak - odpowiadam, a ona unosi brwi do góry - Kuba jest u Lary - dodaję, a jej wyraz twarzy zmienia się.

- U Lary? - dopytuje - Co on tam robi?

- Zawiozłem go tam - wyjaśniam - Nie chciał wracać do domu.

- Ty chyba żartujesz? Pozwolisz mu na to? - oburza się - Posłuchaj, ja naprawdę się starałam, ale... nie widzisz, że on robi wszystko, abyś wrócił do Lary?

- Widzę - wzdycham - Ale to na nic. Dzisiaj po niego jadę i ma się przystosować. Inaczej...

- Inaczej... co? - wpatruje się we mnie.

- Nie wiem... nie radzę sobie z nim. Jestem beznadziejnym ojcem, nie wiem jak mam się zachować - przyznaję.

- To nie prawda. Po prostu bądź stanowczy. A ty zamiast tego zawozisz go do niej. Otwórz oczy, Igor. Ten gówniarz robi co chce, pomiata tobą.

- Słucham? - marszczę na nią brwi - Nie pozwalam ci mówić w ten sposób o moim synu, rozumiesz?

- Igor... - wzdycha - Co się z tobą dzieje?

- Nic - odpowiadam i chcę wstać z łóżka, ale blondynka chwyta za mój nadgarstek.

- Zaczekaj - powstrzymuje mnie - Nie to miałam na myśli.

- Nie tłumacz się.

- Serio pozowlisz na to, żeby dziecko nas poróżniło?

- Póki co to ty nas poróżniasz - wytykam ją palcem - Nikt kurwa więcej - dodaję stanowczo i opuszczam sypialnię.

Niedługo miałem się przekonać, że naprawdę miałem rację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro