20 - Żałuję, że kiedykolwiek cię poznałam

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

2🔥🔥 ●niesprawdzony●

Igor

- Nie lubię polskiego tato - wzdycha blondynka, gdy pomagam jej w odrabianiu lekcji - Wolę matematykę.

- Kompletne przeciwieństwo mnie - wzdycham z uśmiechem - Ja nigdy nie lubiłem matmy - dodaję i podnoszę książkę, by przeczytać treść zadania.

- Mama zawsze lubiła matematykę - przypomina dalej wpatrując się w książkę.

Podnoszę wzrok na córkę i chwilę patrzę na nią bez słowa, po czym cicho wzdycham.

- Tak... faktycznie, tak było - przytakuję po chwili.

- Tęsknisz za nią? Bo ja bardzo.

- Oczywiście, że tak, kochanie - odpowiadam nie odrywając wzroku od dziewczynki.

Nikt nie zdaje sobie sprawy jak kurewsko za nią tęsknię. Brakuje mi jej i tylko ona wiedziała by co robić w czasie problemów wychowawczych Kuby.

Zacznijmy od tego, że gdyby ona tu była, nie byłoby tych problemów.

- Mogę powiedzieć ci coś w tajemnicy? Obiecaj, że nie będzie ci przykro - dziewczynka podnosi na mnie wzrok.

- Obiecuję.

- Nie lubię Laury - wzdycha, a ja zaciskuję usta w wąską kreskę - Nie chciałam ci tego wcześniej mówić, bo Kuba i tak robił ci już dużo problemów z jej powodu, i nie chciałam, żeby jeszcze bardziej było ci smutno, i żebyś był zły też na mnie.

- Nigdy nie jestem na ciebie zły - odpowiadam.

- Nigdy? Naprawdę? - wzrok blondynki spotyka się z moim.

- No jasne, że tak - posyłam jej uśmiech, a ona śmiało go odwzajemnia - Jesteś moją księżniczką, wiesz? Nie umiem być na ciebie zły.

- Jesteś najlepszym tatą na świecie - Sara owija ręce wokół mojej talii i wtula się we mnie, co odwzajemniam.

Chciałbym być najlepszym tatą na świecie. Jednak dużo mi do niego brakuje.

Cmokam czubek głowy blondynki, gdy słyszę pukanie do drzwi.

Wstaję z krzesła i idę w kierunku drzwi. Gdy je otwieram, jestem w niemałym szoku.

- Lara? - pytam, ale brunetka od razu przepycha mnie w przejściu i wchodzi do środka.

Marszczę brwi nie wiedząc o co chodzi. Wygląda na zdenerwowaną.

Zamykam drzwi i idę za dziewczyną do pokoju.

- Lara!! - woła Sara i podbiega do brunetki, po czym przytula się do jej nóg.

- Hej skarbie - brunetka kuca przy dziewczynce i uśmiecha się lekko.

- Co ty tutaj robisz? Gdzie byłaś tak długo?! - tym razem zarzuca jej ręce na szyję - Lara...

- Kochanie, wszystko ci wytłumaczę, ale innym razem, dobrze? - odpowiada przytulając blondynkę do siebie - Muszę porozmawiać z tatą.

- Sara, idź do swojego pokoju, później dokończymy polski - wtrącam się.

- No dobrze - Sara nie protestuje i po chwili wchodzi już po schodach na górę.

- Coś się stało? - pytam, gdy zostajemy sami.

- Bawi cię rozpieprzanie życie innych? - krzyżuje dłonie pod piersiami.

- Um, nie rozumiem co masz na myśli - parskam.

- Mógłbyś chociaż nie udawać, do cholery!

- Hej, uspokój się - marszczę brwi - O co chodzi?

- O to - brunetka rzuca na stół jakąś kartkę.

Biorę ją do ręki i otwieram, po czym czytam jej zawartość.

- Poczekaj, chwila... ty chyba nie myślisz, że ja napisałem ten list - odkładam go na stół.

- A kto inny, powiedz? Kto jeszcze o tym wiedział oprócz ciebie, Dawida i Wiktorii? Dawid nie miał żadnego powodu, Wiktoria nie żyje, a ty byłeś zazdrosny! - wyrzuca ręce w powietrze.

- Nie możesz twierdzić, że to ja. List jest wydrukowany, nawet nie wiadomo czyje to pismo.

- Byłbyś do tego zdolny - dalej ciągnie - Chciałeś, żebym do ciebie wróciła, ale zamiast tego dowiedziałeś się, że kogoś już mam.

- I to twoim zdaniem jest wystarczający powód? - patrzę jej w oczy, a ona wzdycha i spuszcza wzrok w podłogę - Rozumiem, że Alan już to widział?

- Oczywiście, że tak. Dostał ten list od kogoś i od razu ze mną zerwał...

- Jest dupkiem - stwierdzam krzyżując dłonie na klatce piersiowej i opierając się o ścianę.

- Może. Ale z drugiej strony...

- Nie ma żadnej drugiej strony, Lara - przerywam jej - Dostaje list od chuj wie kogo i wierzy w takie rzeczy, zamiast tobie? Palant - parskam.

- Stwierdził, że nie chce spotykać się z dziwką - przyznaje po chwili.

- Słucham? Nazwał cię dziwką? - marszczę czoło.

- Tak... ale to nieważne - wzdycha i przenosi wzrok na ścianę - Gdybym nie dała ci się wtedy na to namówić... nic takiego by się nie stało.

- Hej, nie mów teraz tylko, że to moja wina.

- A niby czyja? - parska brunetka - Sam mnie o to prosiłeś! - podnosi głos.

- Ale ty chętnie wskoczyłaś Dawidowi do łóżka! - także się unoszę.

- Słucham? Błagałeś mnie, zrobiłam to dla ciebie!  - robi krok w moją stronę i wytyka mnie palcem.

- Ach tak? Za pieniądze byłaś w stanie nawet przespać się z obcym typem? Więc może Alan miał rację, że byłaś dziwką!

- Teraz to chyba przesadziłeś do cholery! - odkrzykuje.

- Sama przyszłaś do mnie z awanturą!

- Bo spieprzyłeś mi związek, rozumiesz?!

- Zrozum do kurwy, że to nie ja!! - przekrzykuję ją.

- Nienawidzę cię, słyszysz?! - podchodzi jeszcze bliżej i odpycha mnie do tyłu - Żałuję, że kiedykolwiek cię poznałam! - łapie za stojący na stoliku szklany kubek i rzuca nim o ścianę, a ten się rozbija.

- Powiedz to jeszcze raz.

- Żałuję, że cię poznałam! - powtarza.

Podchodzę do niej i chwytam jej twarz w swoje dłonie i łącze nasze usta w namiętnym pocałunku, który brunetka od razu odwzajemnia.

Nie przerywając naszych pocałunków pcham ją lekko do tyłu, aż w końcu wpada plecami na ścianę.

Chwytam za jej nadgarstki i przyciskam je do ściany tuż obok jej głowy, dalej składając namiętne pocałunki na jej ustach.

- Igor... - mówi między pocałunkami.

- Csii, nic.nie mów - odpowiadam i wracam do całowania jej ust.

- Przestań - znów się odzywa.

Przestaję ją całować, a nasze spojrzenia spotykają się. Opieram swoje czoło o jej, a jej twarz znów chwytam w swoje dłonie.

- Przepraszam - szepczę po chwili.

- Czyli... dalej twierdzisz, że to nie ty napisałeś ten list?

- Naprawdę.

- To czemu mnie pocałowałeś?

- Bo... nie wiem - wzdycham - Chyba... brakuje mi ciebie.

- Czyli miałeś powód.

Wzdycham przewracając oczami i odchodzę od niej.

- Czemu jesteś taka uparta, do kurwy? - wkładam dłonie do kieszeni dresów.

- Bo wszystko wskazuje na ciebie do cholery. Nie myśl, że to, że mnie pocałowałeś sprawi, że zamydlisz mi oczy. Jesteś okropny.

- Mimo to nie przeszkadzało ci to - patrzę na nią.

- Co? - marszczy brwi.

- To, że cię pocałowałem.

- Oczywiście, że przeszkadzało - krzyżuje ręce pod piersiami.

- To czemu nie zaprotestowałaś?

- Zaprotestowałam.

- Jasne, po jakimś czasie - parskam.

- Daruj sobie - przerywa naszą wymianę zdań - Jeśli nie ty, to kto by miał to zrobić?

W tym momencie coś sobie przypominam.

- N-nie wiem - odpowiadam wbijając wzrok w ścianę.

- Ugh, jasne. Nienawidzę cię - po tych słowach dziewczyna wychodzi zostawiając list na stole.

Chwilę na niego patrzę, po czym go podnoszę.

No, Kuba... porozmawiamy sobie jak wrócisz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro