26 - Nie pożałujesz, choćby nie wiem co się stało

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor

Siedzę w salonie gapiąc się jak głupi w pustą ścianę, gdy do domu wraca Kuba.

Pojawia się w salonie, a ja przenoszę na niego wzrok.

- Aż tak źle było? - przygryzam dolną wargę.

- Nie - wzdycha i siada na wolnym miejscu - Ona została zupełnie sama... i to przeze mnie.

- Nie jest sama - zaprzeczam od razu - I nie będzie. Zrobię wszystko, aby do nas wróciła, obiecuję.

Szatyn wbija we mnie wzrok i skina głową.

- Powinieneś sam z nią porozmawiać, tato - odzywa się po chwili.

- Wiem, pojadę do niej od razu. Teraz - wstaję na równe nogi.

- Powodzenia - odpowiada.

- Dzięki, pewnie się przyda - wzdycham czochrając jego włosy - Niedługo wracam.

Po tych słowach zakładam buty, ściągam z wieszaka swoją bluzę i wychodzę z mieszkania. 

Wsiadam do auta i odjeżdżam w kierunku mieszkania brunetki.

Wiem, że właściwie to ona powinna tu przyjechać i przeprosić mnie za to, że niewłaściwie i bezpodstawnie oskarżyła mnie o to, że zniszczyłem jej życie tym listem.

Ale z drugiej strony, na jej miejscu pewnie też bym w ten sposób pomyślał. W końcu miała do tego prawo po tym wszystkim.

Mimo wszystko, jadę do niej. Nie chcę czekać aż sama się namyśli. Już naprawdę za długo czekałem.

Dorosłym ciężko jest to przyznać, a szczególnie rodzicom, że ich dziecko miało rację.

Ale... w końcu nigdy nie byłem zbyt rozsądny. A Larę kocham i zależy mi na niej, dlatego udowodnię jej, że jest dla mnie najważniejszą kobietą na ziemi.

Dojeżdżam pod blok dziewczyny i parkuję tuż przy klatce. Wysiadam z auta i kieruję się do wejścia. Po chwili znajduję się już na klatce pod drzwiami Lary, do których od razu pukam.

Mija chwila, gdy drzwi otwierają się, a w nich staje brunetka.

- Igor - zdycha przymykając oczy - Co ty tu robisz?

- Musimy porozmawiać - odpowiadam i wchodzę od razu do środka zamykając za sobą drzwi.

Dziewczyna skanuje mnie wzrokiem, a po chwili nasze spojrzenia się spotykają.

- Mów - popędza mnie - Kuba już był, wszystko wiem.

- Tak, wiem o tym - odpowiadam, po czym nabieram więcej powietrza do płuc - Przyszedłem w innej sprawie... posłuchaj, chcę żebyś wróciła ze mną do domu, jeszcze dzisiaj, teraz - oznajmiam bez owijania w bawełnę.

- Co? - brunetka marszczy brwi - Ja... nie mogę... Ty już wybrałeś Igor... dwa lata temu sam zdecydowałeś z kim chcesz być - dodaje ciszej, a w jej oczach wyraźnie pojawiają się łzy.

- To wcale nie tak, że tego chciałem - wzdycham - Ja po prostu nie chciałem cię po raz kolejny ranić, naprawdę, musisz mi uwierzyć.

- A teraz chcesz?

Patrzymy sobie chwilę w oczy i zdaje sobie sprawę jak cholerną ochotę mam ją teraz pocałować.

- Zmieniłem się - przerywam ciszę między nami.

- Zmieniłeś? Igor... jesteś pewny, że ty jesteś w stanie się zmienić? Chyba nie muszę ci przypominać ile razy to mówiłeś.

- Błagam cię, do cholery! - podnoszę głos i zmniejszam odległość między nami tak, że nasze ciała prawie się stykają - Ktoś musi we mnie w końcu uwierzyć... a tylko ty robisz to bezbłędnie. Kocham cię. Zrozum, że naprawdę. I przysięgam, że jeżeli tylko dasz mi szansę udowodnić ci, że starego mnie już nie ma, obiecuję ci, że nawet nie spojrzę na inne. Przysięgam. Tylko wróć ze mną - patrzę prosto w jej oczy i chwytam jej dłoń w swoją - Ty też nadal czujesz to samo, przecież wiesz. Oboje to wiemy.

- Dlaczego musisz być tak cholernie pewny siebie - wzdycha spuszczając wzrok.

- Przecież to tak naprawdę zaczęło cię we mnie kręcić - chwytam za jej twarz, by na mnie spojrzała - Prawda?

- Okej, posłuchaj... - wzdycha - Nawet jeśli... byłabym w stanie do was wrócić... co będzie z Laurą?

- Powiedzmy, że wiem już co zrobić - uśmiecham się lekko - Ona zniknie. Od razu. Przysięgam, że nawet jej nie zobaczysz. To jak, hm? Wrócisz do nas?

Patrzymy sobie chwilę w oczy bez słowa, a ja próbuję z nich coś wyczytać. Nie ukrywam, że cholernie boję się, że nie udało mi się  jej przekonać.

W końcu brunetka przymyka oczy i lekko wzdycha.

- To jest naprawdę twoja ostatnia szansa, Igor. Więcej nie będzie - odpowiada w końcu.

Na moje usta wdziera się szeroki uśmiech. Podnoszę dziewczynę na ręce i obkręcam dookoła, na co reaguje piskiem.

- Nie pożałujesz choćby nie wiem co się stało - zapewniam gdy odstawiam ją na podłogę, po czym chwytam jej twarz w swoje dłonie i składam czuły pocałunek na jej ustach, który brunetka od razu odwzajemnia wplatając palce w moje włosy.

Gdy się od siebie odsuwamy, Lara uśmiecha się szczerze w moją stronę.

- Pójdę się spakować - informuje, na co skinam głową i patrzę jak dziewczyna kieruje się do właściwego pomieszczenia.

Teraz musi być tylko lepiej.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to dopiero początek naszych problemów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro