4 - Masz szlaban
4 na dobranoc 👍❤
(Niesprawdzony)
- Myślisz, że uda mi się ją znaleźć? - pytam Majkę, gdy wchodzimy do naszej ulubionej knajpy, do której przychodzimy na szejki w piątki po lekcjach.
- Przecież nie mogła zapaść się pod ziemię. Na pewno ją znajdziesz. Tylko jak? - siadamy przy jednym ze stolików.
- Zacznę od internetu - wyciągam telefon - A, jak mogłem zapomnieć. Napijesz się czegoś? Albo może głodna jesteś?
- Um, w sumie to... ale czekaj, ty stawiałeś w zeszłym tygodniu - zauważa.
- No i? - wzruszam ramionami - Po prostu wybierz coś, a ja zapłacę. Proste - posyłam jej uśmiech i sam otwieram menu.
Po chwili zamawiamy dwa kawałki naszego ulubionego ciasta i dwa kubki gorącej czekolady. Po kilku minutach kelner przynosi nasze zamówienie.
- Nie mogę znaleźć jej na fejsie. Boże, jacy ludzie w dwudziestym pierwszym wieku nie używają facebooka? - pytam, gdy nie mogę znaleźć brunetki na portalu.
- A numer telefonu?
- No przeciez nie miałem telefonu jeszcze dwa lata temu - wzdycham - Nie mam jej numeru.
- Hmm... a Sonia?
Teraz sobie przypominam, że przecież się przyjaźnią. Muszą mieć jakiś kontakt.
- Faktycznie - zgadzam się - Masz rację. Sonia musi mieć numer do Lary. Ale wątpie, ze mi go poda.
- Kto powiedział, że ona musi ci go dać? - uśmiecha się do mnie znacząco siorbiąc napój przez rurkę.
- Czy ty masz na myśli... mam go wykraść?
- Co to dla ciebie? - parska śmiechem - Dasz radę.
- W sumie... tak - przytakuję - Masz rację. Jesteś genialna - posyłam blondynce uśmiech, który ta odwzajemnia.
Igor
Właśnie czekam przed gabinetem dyrektorki razem z Natalią w szkole naszych dzieci. Nie wiem co się stało, ale oboje zostaliśmy tutaj wezwani.
- Wiesz może o co chodzi? - pyta blondynka stojąca naprzeciwko mnie.
- Nie mam pojęcia. Dyrektorka przez telefon nie chciała mi nic powiedzieć.
- Mi tak samo - wzdycha.
- Pani Borowska i Pan Bugajczyk? - słyszymy głos starszej kobiety. Podchodzi do nas i gdy przytakujemy, podaje nam dłoń i zaprasza do gabinetu - Proszę usiąść - wskazuje dłonią na dwa wolne miejsca naprzeciwko biurka.
- O co chodzi? - pytam po chwili - Dlaczego nas pani wezwała?
- Otóż... Kuba i Majka zrobili sobie dzisiaj wagary.
- Słucham? - upewnia się Natalia - Majka wagary? To jakieś żarty?
- Nie - odpowiada od razu kobieta - Widziałam ich dzisiaj razem przed szkołą. A później Majka nie pojawiła się na mojej lekcji polskiego, na której był sprawdzian. Zapytałam innych nauczycieli i Kuba także nie pojawił się dziś na lekcjach.
- Dobrze, załatwimy to z naszymi dziećmi - wtrącam się - Dziękujemy za informację.
Po chwili oboje wychodzimy z gabinetu.
- Igor, ja wiem, że tobie jest ciężko... - zaczyna nagle Natalia stając naprzeciwko mnie - Wychowujesz dzieci... praktycznie sam, bo Laura jednak nie jest ich matką. I naprawdę, nie zrozum mnie źle, ale Kuba ostatnio bardzo się zmienił, sprowadza Majkę na złą drogę.
- Żartujesz? - marszczę brwi - To tylko jedne wagary, Majka ma tak dobre wyniki w szkole, że nie zrobi jej to różnicy.
- Tylko jedne wagary? - unosi brwi do góry - Od jednych sie zaczyna. Skoro Kuba namówił Majkę pierwszy raz, uda mu się i kolejny.
- Chyba przesadzasz - parskam.
- Słuchaj Igor. Bardzo cię lubię, serio. Wiesz o tym, znamy się nie od dziś. Ale nie chcę, aby Kuba zadawał się z Majką.
- Nie no ty chyba nie mówisz poważnie? Jak ty sobie to wyobrażasz? Przyjaźnimy się, często na spotkania zabieramy dzieciaki ze sobą, chodzą do tej samej szkoły... będą się widywać.
- Ale nie zadawać. Wybacz Igor, cześć - po tych słowach odwraca się i odchodzi w swoim kierunku.
Okej. Kto jej wsadził taki kij w dupę? Od kiedy ona jest taka spięta? Natalia zawsze była wyluzowana. Nie wiem co z nią.
●●●
Wracam do domu po kilkunastu minutach. Wchodzę do salonu i od razu zauważam Laurę.
- Kuba już wrócił? - pytam.
- Tak, jest u siebie. Chyba - odpowiada - A czemu dyrektorka cie wezwała?
- Kuba i Majka poszli dziś na wagary. Natalia się wściekła, zabroniła Kubie kolegować się z Majką.
- Co? Bez przesady, co jej odbiło?
- Też chciałbym wiedzieć - odpowiadam - Kuba! - wołam, po czym czekam, aż szatyn zejdzie na dół.
Mija chwila, gdy Kuba pojawia się na dole.
- Co jest? - pyta wkładając dłonie do kieszeni spodni.
- Jak było w szkole? - mrużę oczy.
- Dobrze - wzrusza ramionami - A co cie tak nagle naszło o szkole?
- Wiesz gdzie właśnie byłem?
- Um, pewnie w studiu, a gdzie mogłeś być?
- W twojej szkole - odpowiadam - U twojej pani dyrektor.
- Co?
- A no właśnie to - wzdycham - Byłeś na wagarach.
- Ugh, no okej. Byłem i co? Przecież to nie pierwszy raz. Poza tym, gdy zdarzało mi się od czasu do czasu, nigdy nie miałeś pretensji. Też wagarowałeś.
- Namówiłeś na wagary Majkę - kontynuuję.
- No tak, to fakt. Ale jej jeden dzień nieobecności nic nie zmieni.
- Owszem, zmienił. Bardzo wiele.
- To znaczy?
- To znaczy, że Natalia zabroniła wam się kolegować - wyjaśniam.
- Co?! - podnosi głos - Żartujesz?
- A wyglądam? Słuchaj Kuba, mam tego dosyć. Musiałem się dziś za ciebie wstydzić. Na za dużo sobie pozwalasz. Odzywasz się bez szacunku do mnie, obrażasz Laurę, do tego zrywasz się ze szkoły i namawiasz do tego Majkę. Jak tak dalej pójdzie zniszczysz moją przyjaźń z Adrianem! - podnoszę na szatyna głos.
- Wyluzuj, tato. Przesadzasz.
- Nie, Kuba. Nie wyluzuję. Za dużo luzu miałeś, myślałem, że jesteś rozsądniejszy. Zawiodłeś mnie, przykro mi. Masz szlaban.
- Co? Szlaban? Ty mi dajesz szlaban?!
- Tak, masz do cholery szlaban, rozumiesz?! - przekrzykuję go - W tej chwili oddaj telefon - wyciągam rękę w kierunku chłopca.
- Chyba sobie żartujesz - parska.
- Powiedziałem coś - odpowiadam ostro - Telefon.
Kuba przewraca oczami i wyjmuje urządzenie z kieszeni, po czym podaje mi je do ręki.
- Po szkole żadnych wyjść, wracasz prosto do domu. Zrozumiałeś?
- Tak... - odpowiada zrezygnowany.
- Nie wiem jeszcze do kiedy. Zastanowię się.
- Ale tato...
- Nie ma żadnego ale - przerywam mu - i przeproś Laurę.
- O nie, teraz to już przesadziłeś - parska wyrzucając ręce w powietrze.
- Mam ci przeliterować? W tej chwili ją przeproś! Myślisz, że nie wiem jak dzisiaj rano się do niej odzywałeś?
- Mam to gdzieś. Nie przeproszę jej, wolałbym już do końca życia mieć szlaban, niż przeprosić tę małpę.
- Kuba! - upominam go.
- Dajcie mi spokój! - krzyczy i wbiega po schodach na górę.
Czuję się kompletnie bezradny. Nigdy nie miałem z nim aż takich problemów. Nie wiem co zrobić.
W tym momencie słyszę dźwięk swojego telefonu. Na ekranie zauważam numer Adriana.
- Cześć stary - mówię po odebraniu.
- Siema Igor. Musimy się spotkać. Wpadniesz?
- Jasne, daj mi dwadzieścia minut.
- Czekam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro