8 - Nie chcę cię znów stracić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 ⭐ i działamy dalej 😁
Niesprawdzony

Lara

Za pięć minut wybije dwunasta. Wchodzę do knajpy. Od razu zauważam wolny stolik przy oknie, z którego widać dzisiejszą jesienną pogodę. Jesień - spoko, ale deszcz - nie spoko.

Wzdycham cicho i zerkam na zegarek. Właśnie wybiło południe.

W tym momencie do knajpy wchodzi chłopiec. Z początku nie przyciąga on mojej uwagi, ale gdy nasze spojrzenia się spotykają dociera do mnie, że doskonale go znam.

Szybkim krokiem podchodzi do mnie i nim cokolwiek powiem owija ręce wokół mojej szyi i mocno mnie przytula.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem - wyznaje, a ja w totalnym szoku przytulam szatyna do siebie.

- Kuba... co tutaj robisz? - pytam, a on odkleja się ode mnie i siada naprzeciwko przy stoliku.

Ciężko mi stwierdzić jak się teraz czuję. Jestem naprawdę w szoku, ale z drugiej strony też za nim tęskniłam i cholernie się cieszę, że mogę go zobaczyć.

- Dzwoniłem, ale Dawid powiedział, że masz zablokowane nieznane numery, więc poprosiłem go o pomoc - wyjaśnia - Naprawdę musiałem się z tobą spotkać.

- Oh, okej - posyłam chłopcu uśmiech - Zamówić ci coś?

- Nie musisz - zaprzecza.

- Daj spokój - wzdycham, po czym wołam kelnera i zamawiam gorącą czekoladę dla Kuby i sobie kawę - Więc... co u ciebie? - przenoszę wzrok na chłopca, a z mojej twarzy nie schodzi uśmiech.

- Lara - zaczyna, a ja posyłam mu pytające spojrzenie - Ja mam wszystkiego dosyć.

- Co się dzieję? - marszczę brwi.

- Tata oświadczył się Laurze - wyznaje, a ja nabieram więcej powietrza do płuc i spuszczam wzrok na swoje dłonie, przygryzając wargę.

- To chyba dobrze - odpowiadam po chwili ciszy znów przenosząc wzrok na chłopca - W końcu będziesz mieć znów pełną rodzinę i... Igor będzie szczęśliwy.

- Co ty w ogóle mówisz? - pyta z niedowierzaniem mrużąc na mnie oczy - On tego naprawdę wcale nie chce.

- Czemu tak uważasz? - przechylam głowę na bok.

- Znam mojego tatę. On to robi ze strachu.

- Ze strachu? Nie rozumiem.

- Nie chce zostać sam, pogubił się. Lara, ja jej tak cholernie nienawidzę, nie mogę na to pozwolić.

- Ej, poczekaj - wzdycham - Igor jest dorosły, na pewno wie co robi.

- Przestań udawać - parska - Przecież wiem, że dalej go kochasz.

- Wcale nie - zaprzeczam od razu.

- Kogo chcesz oszukać, Lara? - opiera łokcie o stół i plącze ze sobą palce nachylając się w moją stronę. Igor robi dokładnie tak samo. Są tak cholernie do siebie podobni - Myślisz, że jestem ślepy? Widziałem, jak reagujesz, gdy tylko wspominam o tacie.

Wpatruję się w niego chwilę bez słowa. To niemożliwe, że on tak szybko dorasta. Niedawno był taki mały, a teraz... potrafi mnie przejrzeć na wylot.

- Posłuchaj Kuba - wzdycham - Twój tata sam wybrał. Jak ja mam ci pomóc?

- Wróć do nas, błagam cię.

- Nie, nie mogę.

- Możesz, jestem pewny, że gdy tata tylko się z tobą spotka zrozumie wszystko i zostawi Laurę.

- Igor jej się oświadczył, to znaczy, że ją kocha. Nie mogę wchodzić mu w życie i tak po prostu wywracać go do góry nogami, musisz to zrozumieć - nie odpuszczam.

- On nie może się z nią ożenić, do cholery - chowa twarz w dłoniach - Nie może, rozumiesz?

- Dlaczego tak jej nienawidzisz? - dopytuję.

- Ona zniszczyła mi wszystko dwa razy, sama dobrze wiesz - wyjaśnia - Proszę cię, zrób to dla mnie. Ja... w końcu cię znalazłem, cholernie mi ciebie brakuje, jesteś dla mnie bardzo ważna... wiem, że dla taty też.

- Kuba, cieszę się, że chociaż ty o mnie nie zapomniałeś - wysilam się na lekki uśmiech - Mi też ciebie brakuje, bardzo. Ale musisz postawić się w mojej sytuacji.

- Nie wierzę - wzdycha i wplata palce we włosy, lekko ciągnąc za ich końcówki - Co mam zrobić, abyś chociaż spotkała się z tatą?

- Jak będziesz starszy to zrozumiesz, że po prostu nie mogę tego zrobić.

- Powiedz mi, dlaczego dwoje ludzi, którzy się kochają, uciekają od tego zamiast dać sobie szansę? - patrzy prosto w moje oczy.

- Twój tata jest... dosyć...

- Kłamliwy? Niewierny? Nie umie się powstrzymać, aby odpuścić sobie kolejną dziewczynę? - wymienia, a mnie aż zatyka - Wiem o tym. Nie myśl, że przez całe swoje życie tego nie zauważyłem.

- On bardzo cię kocha. Ciebie i Sarę - tłumaczę, ale nawet nie wiem czemu go usprawiedliwiam - Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiał, gdy przez chwilę pomyślał, że mógłby was po raz kolejny stracić. Byliście i jesteście dla niego wszystkim.

- Może kiedyś - parska - Ale teraz bardziej zależy mu na tej idiotce, która pewnie i tak leci tylko na jego kasę. Pewnie nawet go nie kocha - dodaje odwracając ode mnie wzrok.

- Odwiozę cię do domu, okej? - proponuję łagodnie.

- Lara...

- Odpuść to Kuba - przerywam mu - Naprawdę.

- Serio nie da się nic zrobić? Nawet spróbować? - pyta z nadzieją w głosie.

- Nie ma co wracać do przeszłości i rozdrapywać stare rany - wzdycham - No chodź.

Na twarzy szatyna pojawia się ogormny smutek i zrezygnowanie. Jest mi przykro i szkoda mi go, ale naprawdę nie mogę mu pomóc. Nawet jeśli bardzo bym chciała.

●●●

Podjeżdżam pod dom Bugajczyka. Całą drogę Kuba patrzył za okno, nie odezwał się do mnie nawet słowem. Może i jest na mnie obrażony, ale zrozumie to. Jest już duży.

- Kuba, jesteśmy na miejscu - przerywam ciszę, gdy zgaszę silnik auta.

- Wiem, widzę - rzuca bez emocji - Ale nie chcę tam wracać.

- Spójrz na mnie - nalegam, a on przenosi na mnie wzrok - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... jeśli tylko zmienisz swoje nastawienie jestem pewna, że jakoś to będzie.

- Nie chcę, żeby było "jakoś" - wzdycha - Chcę, żeby było jak kiedyś. Jak wtedy, gdy ty byłaś z nami.

Zaciskam usta w wąską kreskę i patrzę na niego smutno. Przyciągam szatyna do siebie i mocno przytulam.

- Obiecaj mi, że będziesz silny.

- Spróbuję - wzdycha - Lara? - odkleja się ode mnie i patrzy w moje oczy - Możemy mieć chociaż jakiś kontakt? Nie chcę cię znów stracić.

- Oczywiście - uśmiecham się smutno i przejeżdżam dłonią po włosach szatyna - Podaj mi swój numer.

Po chwili Kuba dyktuje mi szereg cyferek, które ja zapisuję w swoich kontaktach.

- Okej, jakoś się zgadamy - informuję odkładając telefon - A teraz leć do domu.

Chłopiec jeszcze raz mocno mnie przytula, co odwzajemniam. Po chwili wysiada z auta, a ja śledzę go wzrokiem do momentu, w którym wchodzi do środka.

Wiem, że cholernie cierpi. To widać w jego oczach. Jest bezsilny.

Chciałabym mu pomóc.

Ale nie mogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro