Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Célia

Wyrwałam swoją dłoń z uścisku Cristóbala, po czym słysząc gwizdy naćpanych facetów, wybiegłam z sali. Wzrok mijanych gości hotelu był bezcenny. Każdy z nich nie omieszkał posłać mi wymowne spojrzenie, po tym jak bezczelnie obcięli mój tyłek. Banda rasowych zboczeńców! Weszłam do toalety, w której zostawiłam swoje rzeczy i nachylając się nad umywalką, wzięłam łyk zimnej wody. Kilka dziewczyn, które wówczas poprawiały makijaż, patrzyły na mnie z pogardą. Nawet nie musiałam zgadywać, o czym myślały, na dodatek widząc ich miny w odbiciu lustrzanym, zauważyłam, jak posyłały między sobą wredne uśmieszki, kpiące ze mnie. Już chciałam się odezwać, by zmyć z ich twarzy ten żałosny wyraz, gdy do łazienki wpadł Cristóbal.

— Wypierdalać stąd, wszystkie! – krzyknął, na co dziewczyny wystraszone wybiegły w pośpiechu. Na mnie on jednak nie zrobił wrażenia, lubiłam tą stanowczość i cholera... tęskniłam za tym.

Stałam oparta o umywalkę, trzymając mocno jej krawędź. Patrzył posępnie – chociaż to nie jest zbyt dobre określenie. Obejmował mnie spojrzeniem, chłonąc widok, który miał przed sobą. Pragnął mnie – tak! Widziałam dokładnie, jak rozszerzały mu się nozdrza, kiedy skupił wzrok na moim roznegliżowanym ciele. Oddychałam głęboko, gdy zrobił pierwszy krok w moją stronę. A kiedy znalazł się już wystarczająco blisko, zagrodził mi drogę, opierając dłonie o blat. Czułam, jak dziwne uczucie zabiera mi kontrolę nad własnym ciałem... ja pierdolę! cholernie go pragnę...

— Wszędzie poznam twoje oczy, ciało i dotyk – wyszeptał mi prosto w twarz, po czym musnął zewnętrzną stroną dłoni mój policzek. Wzięłam głęboki wdech, zamykając na chwilę oczy.

— Dostałam zaproszenie... – westchnęłam cicho, a wtedy on gwałtownym ruchem odwrócił mnie do siebie plecami i popychając do przodu, trzymał mocno za moje ręce.

— A ja dostałem prezent, który chcę teraz rozpakować – kciukiem przesunął wzdłuż mojego kręgosłupa, po czym nachylając się nade mną, zerwał z mojej twarzy maskę.

— Cristóbal... – wyszeptałam, próbując wyrównać oddech.

— Jesteś moja. Tylko moja – wtopił twarz w tył mojej głowy, po czym składając na niej pocałunek, dodał: — możesz mnie przeklinać, ile tylko chcesz. Możesz nienawidzić i złościć się na mnie za ten cholerny rozwód, ale wiedz, że nigdy go nie dostaniesz. Nigdy, Célia – zacisnęłam mocno powieki, słysząc jego słowa.

Zdecydowanie nie było to coś, co teraz pragnęłam usłyszeć. Wyswobadzając się z jego uścisku, odwróciłam twarz i chłonąc pożądliwe spojrzenie Cristóbala nie mogłam dłużej wytrzymać. Rzuciłam się w jego ramiona, wpychając mu język w usta. Zaczęliśmy się namiętnie całować, nie zwracając żadnej uwagi na to co było dookoła. Podniósł mnie, po czym posadził na blacie obok umywalki i nie przerywając pocałunku, zaczął błądzić dłońmi po moim ciele. Nasze języki prowadziły ze sobą otwartą walkę o przejęcie kontroli, ale ja nie miałam zamiaru się poddać. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek przybierał na intensywności, której cholernie pragnęłam. Złapałam go mocno za biodra i przyciskając mocno do siebie, nie potrafiłam pohamować tej dzikiej rządzy. Cristóbal zaczął ściskać moje piersi, po czym próbując zerwać ze mnie body, odepchnęłam go szybko.

— Nie tutaj... – zeskoczyłam z blatu i podnosząc z podłogi swoją torebkę, rzuciłam prowokacyjnie: — jeśli chcesz wypieprzyć dziś swój prezent... chodź ze mną – chwyciłam za dłoń Cristóbala i starając nie patrzeć w jego obłędne oczy, zaciągnęłam go do swojego pokoju.

Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi, rzuciłam torebkę na stojący pod oknem fotel i drocząc się z Carrerą, zaczęłam oblizywać dolną wargę.

— Usiądź wygodnie w fotelu i rozkoszuj się tym, co za chwilę dostaniesz – rzuciłam kokieteryjnie, po czym stając przed nim tyłem, schyliłam się, by odpiąć paski przy szpilkach.

Mój tyłek znajdował się idealnie przed jego twarzą, czułam na sobie to gorące spojrzenie, ale pragnęłam rozpalić go jeszcze mocniej. Uwalniając stopy z tych wysokich butów, usiadłam mu na kolanach. Jego nabrzmiały penis wbijał się przez spodnie wprost w moje pośladki i wtedy właśnie zaczęłam wykonywać delikatne ruchy tyłkiem, drażniąc go. Z ust Cristóbala padł pierwszy bezdźwięczny jęk, na co natychmiast zareagowałam. Oparłam się o jego tors i chwytając go za rękę, sunęłam nią wzdłuż swojej klatki piersiowej, zatrzymując się na czymś, co cholernie za nim tęskniło. Rozłożyłam szerzej nogi i powoli zaczęłam pieścić się jego dłonią. Masował moją cipkę, dociskając mocniej palcami, a kiedy przejął nad tym całkowitą kontrolę, odchyliłam głowę do tyłu i zaciskając mocno zęby, wydałam z siebie cichy pomruk.

— Mam kurewską ochotę zerwać to z ciebie i dać ci nauczkę – wysyczał do mojego ucha, co jeszcze bardziej mnie pobudziło. Dokładnie wiedział co lubię.

— Ukarz mnie... zadaj ból, a potem mnie zerżnij – wymamrotałam całkowicie podniecona.

Cristóbal szybko zareagował na moje słowa i podnosząc się gwałtownie z miejsca, rzucił mnie brzuchem na łóżko. Leżąc w całkowitym bezruchu, czekałam na to co się wydarzy. Po chwili poczułam jego dłoń na pośladku. Masował go, a następnie zadał bolesnego klapsa. Jęknęłam.

— Odeszłaś ode mnie – kolejny klaps: — związałaś się z tym dupkiem – znów mocne uderzenie: — a ja umieram z tęsknoty – po tych słowach roztargał ze mnie body i rzucając je na podłogę razem z rajstopami, dodał: — pół roku Célia, pół pieprzonego roku!

Nie odpowiedziałam. Natomiast on, chwycił za moje ręce, a następnie krępując je w nadgarstkach swoim paskiem od spodni, pocałował moje plecy.

— Wypieprzę cię tak mocno, że do końca życia zapamiętasz tą karę.

— Tęskniłam Cristóbal... – wydusiłam z siebie, po czym usłyszałam, jak jego ubrania wyładowały na podłodze. Zagryzłam dolną wargę, czekając aż nabije mnie na swojego kutasa.

Pociągnął mocno za pasek, sprawiając że mimowolnie podniosłam się w górę, po czym bezceremonialnie wbił się we mnie. Jęknęłam. Moja cipka zalewała się podnieceniem, które dawał jej nabrzmiały penis Cristóbala. Byłam cholernie mokra i napalona na niego. Pragnęłam go, pragnęłam tej brutalności, którą mnie zalewał. Wbijał się we mnie coraz mocniej, trzymając za skrępowane dłonie. Moja twarz wtapiała się w miękką poduszkę, która doskonale tłumiła wychodzące z ust krzyki. Chcę by mnie tej nocy zerżnął, tak jak robiliśmy to przedtem. Mocno i brutalnie.

Jego kutas napierał na mnie coraz mocniej, powodując, że fala spełnienia zaczęła napływać bardzo szybko. Czułam, jak wypełnia każdy centymetr mojej cipki, dając mi ogromną rozkosz. Pieprzył mnie szybko, wydając z siebie gardłowy jęk. W całym pokoju słychać było tylko odbijające się od siebie ciała i głośne krzyki, które wypadały z naszych ust. Czułam, że dłużej nie wytrzymam i kiedy byłam już na skraju, Cristóbal wyciągnął ze mnie fiuta i pochylając się nade mną, rzekł:

— Jeszcze nie, Célia. To ma być kara, nie przyjemność.

— Pieprz mnie! – wykrzyczałam wkurwiona, że pozbawił mnie w brutalny sposób orgazmu.

Po chwili znów poczułam jego dłoń na pośladku, a następnie uwalniając moje nadgarstki, pocałował delikatnie szyję. Przeszły mnie dreszcze. Rozluźniając obolałe ręce, czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Krzyknęłam, kiedy poczułam wślizgujący się palec Cristóbala do mojej drugiej dziurki. Zesztywniałam, bojąc się bólu, który chce mi zadać.

— Odpręż się, Célia, a zobaczysz jakie to przyjemne.

Zamknęłam oczy, a on w tym czasie wsunął z powrotem penisa do mojej cipki. Powoli zaczął mnie pieprzyć nie tylko fiutem, ale także palcem. Kilka pchnięć i z moich ust słychać było głuche jęki. Fala rozkoszy z powrotem przyjmowała kontrolę nad moim ciałem. Cristóbal dołożył drugi palec i pieprząc mnie mocno, wydobył z siebie dziki krzyk, a następnie szybko wypełnił cipkę falą potężnej spermy. Doszłam zaraz po nim.

— Moja cudowna. Kocham cię, Célia.

Nakrył mnie swoim ciałem i leżąc tak przez kilka minut, nie miałam ochoty tego zmieniać. Po chwili jednak Cristóbal ułożył się obok na łóżku i przyciągając mnie mocno do siebie, rzekł:

— Nie pozwolę ci już odejść. Możesz zapomnieć o Antonio i Walencji.

— Cristóbal, ja... nie byłam z tobą szczera – czułam, że w tym momencie powinnam powiedzieć mu prawdę.

— Co masz na myśli? – spojrzał na mnie badawczo, a ja dotykając jego lekkiego zarostu, westchnęłam:

— Okłamałam cię mówiąc, że kocham Antonio. Wymyśliłam to na poczekaniu, by zadać ci ból. Żałuję, bo to była tania zagrywka. Nic mnie z nim nie łączy.

Jego oczy w tym momencie, błyszczały jeszcze mocniej. Nie wiem, czy to był powód radości, czy też żalu, ale cieszyłam się z tego, że wyznałam mu prawdę.

— Wybaczysz mi Célia? – przełknęłam gulę, kompletnie nie spodziewałam się tego pytania. I chyba nie do końca chcę odpowiedzieć mu na nie prosto w oczy.

— Cristóbal chodźmy spać... proszę.

— Dobrze, ale porozmawiamy rano, nie odpuszczę ci tego. I możesz pożegnać się z powrotem do Hiszpanii, jutro wracamy do domu Céli, do naszego domu.

Wtuliłam się mocno w jego ramiona, nie odpowiadając na słowa, które... Które rano okażą się gorzką lekcją.

Zasnęliśmy, a przynajmniej zrobił to Cristóbal. Czekałam na to dość długo, aż w końcu się udało. Gdy tylko odwrócił się do mnie plecami, wstałam z łóżka i cicho na palcach założyłam na siebie ubrania, w których tu przyjechałam. Wyciągnęłam z torebki list, a następnie zostawiając go na poduszce, wymknęłam się z pokoju.

— Żegnaj Cristóbal – westchnęłam, po czym wybiegając z hotelu, złapałam taksówkę, która odwiozła mnie prosto na lotnisko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro