Rozdział 42

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng




Célia

Jeśli to tylko sen, nie chcę nigdy się obudzić. Jego silne ramiona tak mocno mnie obejmowały, czułam dreszcze na swoim ciele, a kiedy złożył czuły pocałunek na ustach, chciałam krzyczeć ze szczęścia. W tym momencie liczył się tylko Cristóbal. Nie obchodzili mnie ludzie, którzy nam się przyglądali, choć ich szepty słychać było w całym biurze. Tak, staliśmy się sensacją, ale czy nas to w ogóle obchodzi? Jesteśmy razem, choć los kolejny raz próbował nas rozdzielić. Cristóbal pocałował mnie w czubek głowy, po czym pewnym siebie głosem westchnął:

— Witaj, Daniel – słysząc to od razu wyrwałam się z ramion męża i spoglądając niepewnie na swojego szefa, wtrąciłam się:

— To jest mój mąż, nie wiem, czy pamiętasz – byłam spięta tą sytuacją, bo w głowie natychmiast pojawił mi się ten nic nieznaczący pocałunek w gabinecie Navarro.

— Pamiętam doskonale. Witaj, Cristóbal – podszedł do nas i podając dłoń Cristóbalowi, uśmiechnął się szeroko. Carrera niepewnie wyciągnął swoją rękę, ale gdy wreszcie ją uścisnął, Daniel dodał pewnym siebie głosem: — dzisiaj twoja żona ma urodziny, jeśli pamiętasz. I właśnie mieliśmy iść na kolację, może dołączysz do nas?

Słyszałam ten sarkazm, ale starałam się zachować zimną krew. Wiem, że Daniel mówił to w złości i przede wszystkim chciał dać małego pstryczka w nos mojemu mężowi, ale to tak nie działa. Cristóbal potrafi być opanowany na wszelkie zaczepki słowne. Jednak moją jedyną obawą może być ich spotkanie sam na sam.

Spojrzałam na męża, który z zaciekaniem słuchał Navarro. Uśmiechnęłam się lekko, po czym ujmując jego dłoń, zacisnęłam ją mocno. Cris czując to, przerzucił wzrok na mnie i wpatrzony rzucił poważnym tonem:

— Znam każdy szczegół na ciele mojej żony, myślisz, że byłbym w stanie zapomnieć o jej urodzinach? – słysząc te słowa, na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Nie, to wszystko idzie w złym kierunku. Jeśli tego nie przerwę, opanowanie mojego męża zakończy się jedną wielką walką kogutów.

— Przepraszam, że się wtrącam, ale czy możemy jechać już do restauracji? Gabriela czeka tam od kilku minut.

— Naturalnie. Jedziesz ze mną? – wyciągnął dłoń w moim kierunku Navarro, a ja całkowicie zmieszana, rzekłam:

— Pojadę z mężem, adres wyślę ci SMSem – objęłam w pasie Cristóbala, na co Daniel uśmiechnął się cwaniacko i poprawiając wyciągniętą do mnie ręką włosy, rzekł:

— Do zobaczenia na miejscu, państwo Carrera.

Pobiegłam szybko po torebkę i kurtę, po czym wyszliśmy z Cristóbalem z biura. Na dole czekał na nas Mateo oraz dwóch nowych ochroniarzy. Przywitali się ze mną skinieniem głowy, po czym mój mąż wydał im polecenie, by jechali za nami. Następnie Carrera otworzył mi drzwi w swoim czarnym mercedesie i zanim zdążyłam zapiąć pas, on zajął miejsce kierowcy.

Całą drogę wpatrywałam się w niego, jak głupio zakochana nastolatka. Przygryzałam dolną wargę, marząc o pocałunku oraz dotyku. Nagle poczułam ciepłą rękę Cristóbala na wierzchu swojej dłoni. Musnął palcami delikatnie skórę, sprawiając, że przez moje ciało przeszedł dreszcz podniecenia. Po chwili wplótł place w moje i przenosząc nasze dłonie na prawe kolano, westchnął:

— Już nic nam nie zagraża. Jesteś bezpieczna.

— A Hector? – na samo wspomnienie poczułam ukłucie w żołądku.

— Hector Carrera nie żyje.

— Boże... – wyszeptałam, zasłaniając drugą dłonią usta. Nigdy tego nie pragnęłam, nigdy nawet nie życzyłam nikomu śmierci, ale ten sukinsyn w imię krzywd jakie wyrządził Susanie otrzymał najwyższą karę. I nie żałuję tego.

— Kontaktowałem się też z prawnikiem odnośnie tej cholernej umowy. Mój ojciec wcisnął nam dobrze podrobiony akt.

— Nie wierzę. Czyli nadal jesteśmy małżeństwem? – byłam tak podekscytowana, że w tym momencie miałam ochotę krzyczeć z radości.

— Tak, jesteśmy – ucałował moją dłoń, a ja patrząc na nasze obrączki, mruknęłam pod nosem:

— Kocham cię. Tak bardzo cię kocham, Cristóbal.

Carrera zaparkował samochód pod wejściem do restauracji i odwracając się w moją stronę, rzekł:

— Nie chcę dzisiaj rozmawiać o ojcu oraz Monte Carlo. To twój dzień i pragnę, byś spędziła go jak najlepiej – słysząc to, dotknęłam zewnętrzną stroną dłoni jego policzka, po czym chłonąc ten przenikliwy wzrok, westchnęłam:

— Chcę spędzić go z tobą, czy może być jeszcze lepiej?

Cristóbal jednym gwałtownym pociągnięciem, przysunął mnie do siebie, a następnie nie czekając na mój ruch, zaczął namiętnie całować. Jego gorący język wyznaczył tempo, które z sekundy na sekundę stawało się coraz szybsze. Nie byłam w stanie się oprzeć, wręcz przeciwnie pragnęłam więcej. Niestety telefon dzwoniący w mojej torebce przerwał ten namiętny pocałunek. Odskoczyłam od męża i wyciągając smartfon zobaczyłam na wyświetlaczu numer mamy.

— Czekają na nas – powiedziałam przygryzając górną wargę.

— Chodźmy więc – wyszliśmy z samochodu, kierując się prosto do wejścia.

Była to elegancka restauracja, która słynęła z mojej ukochanej Hiszpańskiej kuchni. Stoliki pokryte białymi obrusami, a w tle przygrywała skrzypaczka. Trochę filmowy klimat z romansideł, ale mnie to pasuje. Kelner wziął moją kurtkę, a po chwili zaprowadził nas do stolika. Gabriela siedziała wraz z Danielem przeglądając kartę dań.

— Mamo... – wykrztusiłam z siebie, na co rodzicielka od razu podniosła wzrok. Wstała natychmiast z krzesła widząc mojego towarzysza i witając się ze mną czule, powiedziała:

— Ktoś odrobił lekcje – poklepała Cristóbala po plecach, na co mój mąż ujmując jej dłoń, pocałował wierzchnią stronę i posyłając cudowny uśmiech, rzucił:

— Dzień dobry, Gabrielo.

Zajęliśmy miejsce przy stoliku i mając po lewej stronie Cristóbala, a po prawej Daniela czułam się bardzo niekomfortowo. Żałowałam, że zaprosiłam Navarro na tę kolację, ale cóż człowiek uczy się na błędach. Matka, co jakiś czas posyłała mi dziwne znaki oczami, które ja próbowałam lekceważyć.

Zamówiliśmy dania oraz butelkę czerwonego wina i oczekując na podanie, czułam dziwną, napiętą atmosferę. Mężczyźni siedzący obok mnie wymieniali się złowrogimi spojrzeniami, a moja matka miała z tego frajdę.

— Co u ciebie, Cristóbal? Jak funkcjonuje najbogatszy Monakijczyk po rozwodzie? – Gabriela, jak zwykle wie co powiedzieć. Chciałam ją kopnąć pod stołem, ale jak na złość trafiłam tylko w krzesło.

— Rozwód był farsą mojego ojca, ale na szczęście moje i Céli to tylko fałszywe dokumenty, które zgodnie z prawem nic nie znaczą – stresowałam się każdym słowem, które mówił. Rozglądając się nerwowo za kelnerem, czułam ścisk w żołądku.

— Czyli jesteście nadal małżeństwem? – wtrącił się Daniel, a wtedy do naszego stolika podszedł kelner. Nalewając każdemu, oprócz matki, po kieliszku wina, odszedł zostawiając butelkę. Może to głupie, co zrobiłam, ale nie zważając na nic przechyliłam kieliszek, wypijając całą zawartość.

— I to się nazywa świętowanie urodzin – zażartowała mama, która doskonale wiedziała, jak chujowo odnajduję się w tej sytuacji.

Zjedliśmy kolację w całkowitej ciszy. Tylko co jakiś czas spoglądałam nieśmiało na Cristóbala, ale jego twarz nie wyrażała kompletnie nic. Kiedy kelner zabrał nasze talerze, z ust matki padły słowa, na które nie byłam gotowa:

— Czas na prezenty! – krzyknęła, aż kilku gości na sali spojrzało w naszą stronę. Następnie wyciągając z torebki małe pudełeczko postawiła je przede mną.

— Mamo, nie trzeba było.

— Otwórz! – syknęła, posyłając mi wymowne spojrzenie.

Nie tracąc czasu, otworzyłam pudełko. W środku był złoty pierścionek z pięknym, zielonym oczkiem. Wyglądał na dość stary i z pewnością musiała za nim kryć się jakaś historia.

— Ten pierścionek dostałam od matki, tuż po ślubie. Był w naszej rodzinie od dwóch wieków i teraz chcę przekazać go tobie. Twoja babcia dając mi go, mówiła, że przynosi on szczęście w miłości. Pragnę, byś przekazała go w przyszłości swojej córce albo synowi, Cristóbal słyszysz? – puściła mu oczko, a mnie kolejny raz oblał wstyd. Nie chcę mówić o dzieciach, a zwłaszcza teraz. Wypijając drugą lampkę wina, poczułam pod stołem dłoń mojego męża, która wędrowała po kolanie. Ścisnął je mocno, potakując matce na dalsze wywody na temat dzieci. To niesamowite, ile ta kobieta widzi zalet w ich posiadaniu. Nagle ten pseudowychowaczy bełkot przerwał Daniel, stawiając przede mną pięknie zapakowany prezent.

— To od całej ekipy – uśmiechnął się, a ja natychmiast otworzyłam karton. W środku znajdowała się czarna, skórzana torebka Chanel.

— Całej ekipy? Daniel chyba sam nie wierzysz w te słowa – znałam wartość markowych produktów i zdecydowanie na taki gest nie liczyłam od moich kolegów z pracy.

— Może troszkę im dołożyłem. Mam coś jeszcze dla ciebie i to jest prezent wyłącznie ode mnie. Miałaś dostać w poniedziałek, ale dzisiejsza okazja będzie znacznie lepsza – położył przede mną czarną teczkę z logo firmy, którą ja natychmiast otworzyłam. W środku był kontrakt.

— Co.... Daniel? – nie wiedziałam, co mam powiedzieć.

— Nie potrzebuję już sekretarki. Potrzebuję asystentki, która będzie moją prawą ręką. Célia wiesz doskonale, że razem tworzymy team, o którym każdy marzy. Powinienem zrobić już to dawno, ale przez ten cały wypadek...

— Dziękuję Daniel, to naprawdę dużo dla mnie znaczy – w tym momencie poczułam kolejny uścisk na swoim kolanie. Odwróciłam głowę spoglądając na Cristóbala, a jego mina mówiła wszystko: nigdy na to się nie zgodzi.

— Moja żona bardzo dziękuje za tą ofertę, ale nie skorzysta – Cristóbal zamknął teczkę, a następnie rzucił ją pod nos Danielowi.

— Ty za nią decydujesz? Od kiedy? – wkurzył się Navarro i już wiem, że będą problemy.

— To nie decyzja, a przysięga, którą sobie składaliśmy. Przyleciałem tu po nią i zabieram ze sobą do Monako, także zacznij zbierać Cv od kandydatek, bo będzie ci też potrzebna asystentka – Cristóbal wstał od stołu, po czym wyciągając portfel z kieszeni marynarki, rzucił na stół trzysta euro, dodając: — dziękuję za kolację.

Chwycił mnie za dłoń i ciągnąc w swoją stronę, prowadził do wyjścia. Goście patrzyli na nas, a ja czułam się w tym momencie zażenowana. Wzięłam swoją kurtkę od kelnera i wychodząc za mężem z restauracji, rzekłam wściekła:

— Serio, Cristóbal?! Kiedy ty w końcu zaczniesz traktować mnie, jak żonę?! – Carrera nie odpowiadając przerzucił mnie przez ramię, po czym siłą wsadził do samochodu. Odjechaliśmy z piskiem opon.

Przez całą drogę parzyłam w boczną szybę, nie odzywając się do niego ani słowem. Ręce zarzuciłam na piersi, a usta mimowolnie zacisnęły się tworząc zgorzkniały grymas. Czułam na sobie wzrok Cristóbala, lecz za wszelką cenę chciałam pokazać mu swoją wściekłość. Po chwili zatrzymaliśmy się pod hotelem w samym centrum Walencji.

— Zawieź mnie do domu – rzuciłam oschle, co nie umknęło mojemu mężowi. Parsknął śmiechem, a następnie wyciągając mnie siłą z samochodu, rzekł:

— Twój dom jest tam, gdzie jestem ja.

— To z jakiegoś filmu? – ironizowałam. Chciałam odejść, ale on szybko zagrodził mi drogę.

— Célia zaczynasz mnie irytować.

— Doprawdy? To patrz na to! – popchnęłam go do tyłu, po czym zaczęłam biec w prawą stronę. Sprinterką nie byłam, a zwłaszcza w szpilkach, ale widok rozwścieczonego Cristóbala był najlepszą nagrodą. Drugi raz przerzucił mnie przez ramię i odbierając w recepcji kartę zaniósł po schodach prosto do pokoju. Kilku ludzi patrzyło na mnie, szeptając sobie coś na ucho, wtedy ja z wielkim uśmiechem na twarzy pomachałam im. Nie lubię takich sytuacji, ale jak widać mój mąż kocha być w centrum zainteresowania.

Wchodząc do pokoju, rzucił mnie od razu na łóżko. Podniosłam się, odsłaniając z twarzy włosy, a wtedy on burknął:

— Jak mam cię ukarać za to dziecinne zachowanie? – przełknęłam ślinę, a mój oddech na dźwięk tych słów natychmiast przyspieszył.

— Zacznij mnie pieprzyć, Cris – mruknęłam, przesuwając dłonią po jego torsie.

Cristóbal w ekspresowym tempie zrzucił ze mnie kurtkę oraz czarny golf, a następnie natarł na moje usta językiem. Ta dzikość i pożądanie, które teraz zawładnęły nami były zbyt silne. Tęskniliśmy za sobą, a ja od kiedy go tylko dzisiaj zobaczyłam marzyłam, by pójść z nim do łóżka. Nie przerywając pocałunku zaczęłam chaotycznie rozpinać mu koszulę. Borykając się z każdym kolejnym guzkiem, wreszcie dotarłam do samego końca. Zsunęłam z niego koszulę wraz z marynarką i muskając palcami jego obłędny brzuch, wydałam z siebie cichy pomruk.

Cristóbal oderwał się ode mnie, taksując wzrokiem moje ciało. Następnie ściągnął mi buty oraz spodnie i nachylając się nade mną, zaczął wodzić nosem w okolicach szyi oraz ucha. Uwielbiałam to. Czułam dreszcze i uczucie cholernego podniecenia. Musnął językiem tuż za uchem, by po chwili nadgryźć delikatny płatek. Mruknęłam. Cris zaczął wyznaczać ścieżkę językiem od szyi docierając, aż do moich piersi. Rozpiął biustonosz, uwalniając je i z wielką rozkoszą wtopił w nie usta. Całował, nadgryzając nabrzmiałe sutki. Pojękiwałam, wbijając w jego ramiona paznokcie. Cristóbal na zmianę pieścił moje piersi, ściskając je mocno i doprowadzając mnie tym do obłędu. Ulęgnę mu, nawet gdybym chciała się przed tym bronić. Po chwili poczułam jego dłoń, która powoli sunęła po moim brzuchu, docierając do krawędzi koronkowych majtek. Carrera wkradając się ponownie językiem do moich ust, zaczął delikatnie pieścić przesiąknięte podnieceniem miejsce. Moje uda, jak na zaproszenie lekko się rozszerzyły, a wtedy dłoń męża szybko wsunęła się pod majtki. Pieścił kciukiem łechtaczkę, wsuwając we mnie wskazujący palec. Jęknęłam głośno, zaciskając mocno uda.

— Kocham cię – westchnął, właśnie tego potrzebowałam. Przyciągnąłem go mocno do siebie i całując namiętnie, powrotnie rozszerzyłam nogi.

Cristóbal przyspieszył swoje ruchy i po chwili dołożył jeszcze jeden palec. Pieprzył mnie nimi mocno, dając cholerny orgazm, którego nie byłam w stanie powstrzymać. Krzyczałam, wbijając dłonie w materac.
Uwalniając mnie na chwilę, ściągnął z siebie spodnie wraz z bielizną i stając między moimi nogami, przesunął dłonią wzdłuż penisa. Mój wzrok skupiał się już tylko na nim.

— Tęskniłam – wyszeptałam dyszącym głosem, a on rzucając mi prowokujące spojrzenie, rozstawił mi nogi i drażniąc wejście główką penisa, zapytał:

— Jak bardzo?

— Nie drocz się ze mną – jednak on nie przerwał swojej zabawy. Wchodził we mnie tylko czubkiem kutasa, by po chwili szybko wyjść. Byłam cholernie napalona na niego, a on ciągle mnie zwodził.

— Też tęskniłem, Céli – mówiąc to, wbił we mnie swojego nabrzmiałego kutasa.

Poczułam lekki ból, do którego szybko się przyzwyczaiłam. Cristóbal zaczął od powolnych ruchów, wchodząc coraz głębiej. Czułam, jak cudownie jego penis wypełnia moje wnętrze, ocierając się o ścianki. Napawaliśmy się sobą, chłonąc wzajemne spojrzenia, w których jedynym uczuciem było pożądanie. Pragnę być jego, tak jak przedtem i nigdy nie chcę tego zmieniać.

Carrera przyspieszył napierając na mnie coraz mocniej, a po chwili trzymając za kostki, oparł moje nogi o ramiona. Czułam, jak kolejna chwila rozkoszy napływa i wiem, że nie dam rady stłumić tego uczucia. Cristóbal wbijając we mnie wygłodniałe spojrzenie, nacierał z wielką siłą. Jęczałam, zakrywając wargi dłonią, ale to na nic. Z ust mojego męża także wydobywały się gardłowe jęknięcia, a kiedy zaciskał mocno dłonie na moich udach wiedziałam, że jest u kresu.

— Mocniej! – wyrzuciłam zdyszana.

Dla Cristóbala było to zielone światło. Obejmując moje nogi w kostkach, wbił się w cipkę do samego końca. Krzyknęłam, przymykając na chwilę oczy.
W całym pokoju słychać było tylko nasze głuche jęki i ciała, które bezwiednie odbijały się od siebie. Nie mogłam dłużej powstrzymać napływającego orgazmu. Krzycząc głośno, pozwoliłam sobie na rozkosz. Zaraz za mną doszedł Cristóbal, wypełniając mnie ciepłą falą nasienia. Opadł na łóżko zmęczony i obejmując w pasie, złożył mi czuły pocałunek na czole, mówiąc:

— Kocham cię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro