Rozdział 34

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Célia

Chciałam wierzyć, że to tylko jakiś pieprzony sen. Ale kurwa nie! To dzieje się naprawdę. Ta podła suka dobrze wie co robi i doskonale się przy tym bawi. Przeciąga językiem po szyi Cristóbala, a ja w tej chwili mam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że jest totalnym palantem. Nawet nie reaguje na jej pocałunki czy dotyk, siedząc na kanapie pozwala Susanie na wszystko. Muszę stąd odejść, bo jeszcze chwila a zaczną się pieprzyć na moich oczach. Ohyda.

Wycofując się na schodach, ostatni raz spoglądam w ich stronę. Susi posyła mi triumfalne spojrzenie, po czym zaczyna rozpinać koszulę Cristóbala. Wygrała. Nawet nie musiała się starać. Dostała go na tacy, a on... zwykły dziwkarz. Jestem wściekła, ale nie na niego tylko na siebie. Kolejny raz dałam się mu omamić. Ślub? Dobre sobie. Jest taki sam jak ojciec. Rani drugą osobę nie licząc się z konsekwencjami.

— Célia? – słyszę nagle głos Pablo za plecami i w tym momencie mam ochotę zapaść się pod ziemię. Susana wraz z Cristóbalem natychmiast odwracają na mnie wzrok i czuję się z tym fatalnie.

— Chciałam... muszę iść do kuchni – wymamrotałam cokolwiek, byleby tylko nie stać w tym miejscu i nie czuć się tak zażenowana.

Wbiegając do kuchni liczyłam, że spotkam w niej Evę, ale nic z tego. Był już wieczór i pewnie wróciła do swojego domu. Nerwowo otworzyłam lodówkę, by znaleźć w niej coś zimnego do picia. Biorąc butelkę wody, upijam mały łyk po czym uderzam pięścią w drzwi lodówki. Szlag! Nie chciałam by mnie zobaczył. Teraz wyszłam na zdesperowaną i zazdrosną idiotkę, bo na pewno tak pomyśli. A ja mam w dupie, co robi i z kim. Célia, uspokój się. Musisz myśleć o przyszłości, ten dupek nie jest ci do niczego potrzebny – mówię sama do siebie i to jest bardzo dziwne.

Chodząc po kuchni tam i z powrotem, przeklinam siebie w myślach. Dlaczego musiałam zejść na dół? Stop! Célia, przecież to ten dupek się ośmieszył, nie ty. Chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i nie wyszło. Kłamał mi prosto w oczy, że się rozstał z Susaną, co za idiota. Wypiłam resztkę wody i wyrzucając butelkę, postanowiłam wrócić do pokoju. Przemknę szybko przez salon, może jakimś cudem mnie nie zauważą – mówię kolejny raz do siebie. Wychodzę z kuchni i mimochodem spoglądam w stronę tej nieszczęsnej kanapy. Nikogo jednak tam nie ma. Wzdycham głośno, a w głowie pojawia się myśl, którą szybko mówię na głos:

— Pewnie pieprzą się w sypialni.

— Powtórz! – podskoczyłam ze strachu, a po chwili przede mną stanął Cristóbal.

— Nie mówiłam nic do ciebie. Przepuść mnie, chcę pójść do swojego pokoju – odpowiadam oschle i robię mały krok do przodu, ale Carrera szybko zastawia mi drogę.

— Jesteś zazdrosna? – boleśnie ujmuje mój podbródek i podnosi go lekko do góry, tak bym spojrzała mu prosto w oczy.

— Chyba sobie kpisz. Nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę zazdrosna o takiego dupka! Zejdź mi z drogi! – odpycham go mocno i ruszam przed siebie.

Nawet nie zdążam wejść na pierwszy stopień, kiedy Cristóbal przerzuca mnie przez swoje ramię i wnosi na górę.

— Puszczaj mnie! – krzyczę, a następnie uderzając go mocno pięściami w plecy próbuję się uwolnić.

Carrera zanosi mnie do swojej sypialni, po czym rzuca na łóżko, jak niepotrzebną rzecz. Chciałam wstać i wykrzyczeć, jakim jest palantem, ale gdy tylko podniosłam się do pozycji siedzącej Cristóbal rzucił się na mnie. W rozkroku usiadł na moich nogach, a następnie siłą chwycił za lewą rękę i przykuł ją łańcuchem, zakończonym skórzaną klamrą do stelażu łóżka.

— Puszczaj! – wrzasnęłam i chciałam go spoliczkować, ale zrobił szybki unik i po chwili moja prawa ręka również została unieruchomiona.

Szarpałam rękoma, próbując wyrwać się z tych łańcuchów, ale to na nic. Cristóbal stanął przede mną i posyłając mi cwaniacki uśmieszek, złapał za prawą nogę.

— Nie! – krzyknęłam, gdy zauważyłam, że wyciągnął kolejny łańcuch. Broniąc się przed tym, zaczęłam kopać i rzucać się na łóżku. Carrera był silniejszy. Mocno chwycił moją stopę, po czym zapiął na niej skórzaną klamrę. Zrezygnowana, już nie walczyłam. Poddałam się.

Gdy unieruchomił już moją ostatnią wolną kończynę, stanął przede mną i rzucając mi wygłodniałe spojrzenie przygryzł delikatnie wargę.

— Chcesz się ze mną droczyć? – wyrzuciłam wściekła.

— Nie. Chcę się z tobą pieprzyć.

Na dźwięk tych słów zaczęłam głośniej oddychać, a bicie mojego serca znacznie przyspieszyło. Nie wiem, co to za popieprzona gra Cristóbala, ale chcę z tego zrezygnować.

Usadowił się między moimi udami i opuszkami palców, muskał wewnętrzną stronę. Kiedy jego dłonie znalazły się tuż przy nogawce szortów, jęknęłam cicho.

— Chyba nie tylko ja mam na to ochotę – mówiąc to spojrzał mi głęboko w oczy, a ja czułam już jak cholernie robię się mokra. Ja pierdole.

— Nie będę twoją dziwką, Cristóbal. Wróć do Susany, ona z pewnością godnie mnie zastąpi.

— Zazdrosna Célia. Podnieca mnie to... – wsunął dłoń w moje satynowe spodenki.

W tym momencie wściekałam się sama na siebie, że przebrałam się w piżamę i nie miałam na sobie tej pieprzonej bielizny. Poczułam jego palce na wzgórku i powstrzymując się od wydania z siebie jakiegokolwiek dźwięku, zacisnęłam dłonie w pięści. Wyciągnął dłoń z moich spodenek, po czym nachylając się nade mną, rzekł:

— Otwórz usta – pokiwałam głową przecząco, a on chwytając za brodę, odchylił moją głowę do tyłu, tak by usta samoistnie się otworzyły. Następnie włożył w nie dwa palce i dodał: — chcę dzisiaj czuć jak twoja cipka zaciska się na moim kutasie. Pragnę cię, Célia.

Wyciągnął zwilżone palce, po czym wsunął je z powrotem w spodenki. Stymulował łechtaczkę doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Nie mogłam już dłużej powstrzymywać się. Z moich ust padł pierwszy bezdźwięczny jęk. Cristóbal wpatrywał się we mnie cały czas, chłonął to w jaki sposób przez moje ciało przechodzi podniecenie. Wiłam się na łóżku, kiedy on przyspieszał swoje ruchy. Pieszcząc moją łechtaczkę kciukiem, wsunął we mnie dwa palce. Zawyłam.

— Patrz na mnie – rzucił, po czym zaostrzając swoje ruchy doprowadzał mnie do obłędu. Czułam, jak fala rozkoszy nadchodzi coraz szybciej i nie mogę jej powstrzymać.

— Kurwa! – wykrzyczałam, gdy orgazm zawładnął moim ciałem.

Głośno oddychając, oparłam głowę o zagłówek. Było mi tak kurewsko dobrze. Carrera w wyuzdany sposób zaczął oblizywać swoje palce, po czym nachylając się nade mną, rzekł:

— Moja słodka...

— Ruchałeś się z nią?! – przerwałam mu natychmiast, rzucając gniewne spojrzenie. Cristóbal uśmiechnął się pod nosem, po czym zbliżając swoją twarz do mojej, wyszeptał mi prosto w usta:

— Célia podniecaj mnie tak dalej. Uwielbiam, kiedy jesteś zazdrosna.

— Jesteś obrzydliwy! – wyrzuciłam wściekła.

— Obrzydliwie napalony na ciebie, to fakt. I nie mam zamiaru tego przerwać.

— Będę krzyczeć... – odpowiedziałam patrząc, jak rozpina swoją koszulę.

— To niewątpliwie, ale po tym jak wejdę w ciebie – przełknęłam ślinę i chociaż nie chciałam tego, to moje ciało mówiło zupełnie inaczej. Czułam, jak cipka robi się z powrotem mokra i jak cholernie jest na niego napalona.

Cristóbal jednym ruchem ściągnął z siebie spodnie, po czym stanął przede mną zupełnie nagi. Chociaż broniłam się przed tym, to mój wzrok podążył w jedno miejsce. Jego nabrzmiały penis był całkowicie gotowy na mnie. Momentalnie poczułam, jak moja cipka na niego zareagowała. Przygryzając wargę, patrzyłam mu prosto w oczy. Wtedy on gwałtownym ruchem chwycił rękoma za łańcuchy przymocowane przy moich nogach i ciągnąc je w swoją stronę, rzekł:

— Zerżnę cię, czy będziesz tego chciała czy nie.

Nie wiem, jakie uczucie teraz mną kierowało. Strach? Niepewność? Pożądanie i namiętność? Miałam wrażenie, że wszystko to ze sobą się miesza. Pragnęłam go, ale z drugiej strony bałam się, tej brutalności, którą teraz mi pokazał.

— Cristóbal... – wyszeptałam prawie niesłyszalnym głosem, na co on marszcząc czoło roztargał satynowe szorty.

— Należysz do mnie Célia, a ja do ciebie – złapał mocno za uda, po czym wbił się we mnie mocno.

Jęknęłam. Czułam każdy centymetr jego wypełniającej mnie męskości. Patrząc mi prosto w oczy zaczął wykonywać powolne ruchy. Po chwili przyzwyczaiłam się, gdy nacierał na mnie coraz mocniej. Zagryzając usta próbowałam jakoś przezwyciężyć lekki ból, który mi zadawał. Namiętność i podniecenie wypełniały, już każdy milimetr mojego ciała. Pragnęłam go coraz mocniej. Zaciskając dłonie na moich udach, Cristóbal znacznie przyspieszył. Wchodził i wychodził za każdym razem dając mi kurewską przyjemność. Oboje głośno dyszeliśmy, chłonąc się nawzajem. Podniecał mnie jego widok, był taki władczy i dominujący. Dałam się ponieść jego ruchom i przymykając na chwilę powieki, poczułam jak kolejna fala rozkoszy nadciąga. Nasze ciała obijały się o siebie, a jęki słychać były już w całym pokoju. Wiedziałam, że dłużej tak nie wytrzymam. Napierał na mnie coraz szybciej i mocniej. Z każdą sekundą czułam, jak orgazm zbliża się wielkimi krokami.

— Mocniej! – wyrzuciłam stłumionym głosem.

Kolejne mocne pchnięcia sprawiły, że zaczęłam głośno krzyczeć. Przegrałam walkę z orgazmem i oddałam się temu uczuciu. Po chwili poczułam, jak Cristóbal zalewa mnie ciepłą falą, a następnie całując mnie w brzuch, szepta:

— Naucz mnie kochać, Céli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro