Rozdział 50

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Célia

Byłam zaskoczona propozycją Cristóbala, w sumie to była ostatnia rzecz jakiejkolwiek bym się po nim mogła spodziewać. Ale nie ukrywam tego, że sprawiła mi ogromną radość. Zawsze chciałam mieć dzieci. Nawet będąc w związku z Ethanem, gdy było jeszcze między nami dobrze myślałam o tym. On, ja i dwójka cudownych maluchów biegająca między nami. Niestety, ta idylliczna przyszłość, szybko została brutalnie zweryfikowana i próżno było mi szukać w Ethanie przyszłego ojca.

Patrząc w zatroskaną twarz Cristóbala, mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale przed tym muszę sama się uszczypnąć, czy to, aby na pewno rzeczywistość.

— Cristóbal, nawet nie masz pojęcia... – w moich oczach zebrały się łzy, a serce biło tak mocno, że miałam wrażenie, iż zaraz wyskoczy mi z piersi.

— Kochanie coś nie tak... wiem, że to może wydawać się za wcześnie, ale nie mamy na co czekać.

— Zamknij się i pozwól mi w końcu powiedzieć – przerwałam mu, lekko podirytowana: — odstawiłam tabletki od tej felernej imprezy, gdzie pobiłeś się z Antonio. Chciałam też o tym z tobą porozmawiać, ale... ciągle coś i po części bałam się twojej reakcji. Wiem, jak to wygląda... Cristóbal marzę o dziecku, ale nie za wszelką cenę – poczułam, jak po policzkach spadają pojedyncze łzy, które starałam się szybko łapać.

— Célia, kocham cię – ujął moją twarz w dłonie i przybliżając się, zaczął namiętnie całować.

Odwzajemniałam ten gorący pocałunek, bo pragnęłam go tak samo mocno jak on. Cristóbal napierał na mnie swoim ciałem, zachłannie całując każdy centymetr moich ust. Uwielbiałam to. Wieszając mu ręce na szyi, przyciągnęłam go jeszcze bliżej, chciałam się nim nasycić. Nasz pocałunek nie przypominał w żadnym momencie idealnie – delikatnego całusa z filmów romantycznych, to była dzikość, która nami kierowała. Jak dwoje wygłodniałe zwierzęta, które walczą między sobą o pokarm, tak właśnie my walczyliśmy, o jak największe doznanie.

Nie przerywając pocałunku Cristóbal popchnął mnie lekko na łóżko. Leżąc na plecach, chaotycznie próbowałam ściągnąć z niego koszulę. Guziki ze mną nie współpracowały, co powoli wywoływało we mnie frustrację. Carrera oderwał się od moich ust i posyłając mi cwaniacki uśmieszek, zaczął sprawnie rozpinać część garderoby, która cholernie działała mi na nerwy. Jednym pociągnięciem zerwał ją z siebie i rzucając na podłogę, pozwolił, bym napawała się jego idealnie wyrzeźbioną sylwetką. Zero tkanki tłuszczowej, same mięsnie i ten kurewsko - obrzydliwy kaloryfer. Nie wiem, ile przedtem kobiet śliniło się na ten widok, ale to ja zostałam na stałe jego szczęśliwą posiadaczką i nikomu go nie oddam.

Przesunęłam delikatnie opuszkami palców po opalonej skórze Cristóbala, po czym przygryzłam górną wargę. Mam cholerną ochotę na niego i nikt mi tego nie odbierze. Podnosząc się do pozycji siedzącej zaczęłam składać czułe pocałunki na jego torsie. Centymetr po centymetrze. Nagle poczułam, jak jego dłonie bezwstydnie wkradają się pod sweter. Muskając delikatnie plecy, rozpiął mi biustonosz.

— Pragnę cię, Cristóbal – wyszeptałam mu wprost do ucha, półdźwięcznym tonem.

— Połóż się! – stanowczym głosem wydał mi polecenie, którego nawet nie śmiałam zlekceważyć.

Leżąc na plecach, chłonęłam spojrzenie, które rozpalało mnie do czerwoności. Czuję, jak szybko robię się wilgotna i niesamowicie mnie to kręci. Carrera rozpiął guziki w moim swetrze, po czym natychmiast go ze mnie ściągnął, a zaraz za nim na podłodze wylądował koronkowy biustonosz. Moje sutki były już dość mocno nabrzmiałe i twarde, gotowe by zanurzyć się w gorących ustach Cristóbala. Nie musiałam długo czekać na reakcję męża. Siadając na łóżku między moimi nogami, zassał lewą pierś. Jęknęłam cicho, a po chwili jego dłoń wylądowała na prawej piersi. Na zmianę pieścił je i całował, co chwilę nadgryzając sutki. Językiem zataczał wokół nich małe kółeczka, by następnie wyznaczyć ścieżkę idąca aż do krawędzi jeansów. Odrywając się od mojego ciała, rzucił mi prowokacyjne spojrzenie. Przez dłuższy moment oboje chłonęliśmy siebie nawzajem, po czym przerywając ten błogi stan, westchnęłam:

— Zaczniesz mnie wreszcie pieprzyć, czy mam ci wysłać specjalne zaproszenie? – jego wzrok w jednej chwili pociemniał i już zaczęłam żałować tych słów.

Gwałtownym ruchem przerzucił mnie brzuch, po czym ściągnął mi jeansy wraz z majtkami. Chciałam się odwrócić, ale gdy tylko próbowałam wykonać jakikolwiek ruch, dostawałam mocnego klapsa w tyłek. Po kilku silnych uderzeniach czułam, jak skóra zaczęła mnie piec. Syczałam, z każdym kolejnym klapsem, a wtedy on ścisnął dłonią mocno pośladki i nachylając się nad moich uchem, wydusił z siebie:

— Wejdę w ciebie tak głęboko, by poczuć jak idealnie zaciska się na moim kutasie twoja cipka – zamruczałam na te słowa, a następnie wbijając dłonie w poduszki, westchnęłam:

— Chcę byś mnie dzisiaj przeleciał, jak dziwkę. Chcę nią być dla ciebie – byłam pewna tych słów i strasznie kręciło mnie to, w jaki sposób do mnie mówił.

— To zacznij ssać! – wydał kolejne polecenie, po którym zadał bolesnego klapsa.

Trzymając mocno za włosy, ściągnął mnie z łóżka, po czym usadowił przed sobą na podłodze. Klękałam przed nim, patrząc w jego niepohamowany, dziki wzrok. Pragnął mnie tak samo mocno, jak ja jego. To wiem na pewno. Nie tracąc, więc czasu rozpięłam mu spodnie, a następnie szybkim pociągnięciem ręki, zsunęłam w dół. Jego nieziemsko nabrzmiały kutas był już gotowy. Objęłam go dłonią, po czym wykonując kilka ruchów góra – dół, bezceremonialnie wsunęłam do ust. Ssałam wolno, wbijając w niego swoje wygłodniałe spojrzenie. Chcę, by widział, jak cholernie jestem na niego napalona i jak bardzo go pragnę. Po chwili przyspieszyłam, a z jego ust wydobył się bezdźwięczny jęk. Złapał mnie mocno za włosy i dociskając penisem do mojego gardła, zaczął je rżnąć. Ledwo łapiąc oddech, trzymałam go mocno za biodra. Krztusiłam się, jego wielkością, która całkowicie wypełniała moje usta. Po kilku mocniejszych pchnięciach, doszedł. Zacisnął dłonie we włosach, by po chwili uwolnić mnie od nabrzmiałej erekcji. W dalszym ciągu utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, po czym uwodzicielsko wytarłam kciukiem resztkę jego nasienia z ust.

— To nie koniec – pociągnął mnie za ramię w swoją stronę, po czym w brutalny sposób rzucił na łóżko. Nim zdążyłam się odwrócić, Cristóbal pociągnął mnie za nogi w swoją stronę: — lubisz się pieprzyć? – słysząc to, patrzyłam na niego, ale nie odpowiadałam. Czekałam, aż zatopi we mnie swojego twardego penisa.

Podciągnął mi nogi w górę, kładąc je na ramieniu, po czym bezceremonialnie wbił się mocno. Zawyłam głośno.

— Pytałem... – mocno pchnął: — o coś... – kolejne zdecydowane pchnięcie.

— Jestem twoja Cristóbal, tylko twoja i tylko z tobą kocham się pieprzyć – jęczałam z rozkoszy, którą teraz mi dawał.

— Grzeczna dziewczynka – przygryzł dolną wargę, po czym wsunął we mnie całego penisa.

— Tak! – mój okrzyk, słychać było w całym pokoju.

Czułam, że fala napływającej rozkoszy powoli przejmuje nad moim ciałem kontrolę. Wbijając w materac paznokcie przyjmowałam kolejne mocne pchnięcia. Po chwili Cristóbal przyspieszył i nacierając na mnie, zaczął ostro pieprzyć. Oboje głośno oddychaliśmy, czerpiąc przyjemność z tego co nawzajem sobie dawaliśmy. Namiętność oraz pożądanie mieszały się z uczuciem pragnienia i zaspokojenia. Może to zabrzmi zbyt kolokwialnie, ale kurewsko kocham się z nim rżnąć. Cristóbal napierał na mnie coraz bardziej, a ja nie dałam rady już dłużej powstrzymać tego uczucia. Krzycząc na cały głos, pozwoliłam by zawładnął mną orgazm. Chwilę po mnie, z ust mojego męża wybrzmiał gardłowy jęk, który przyniósł ze sobą falę gorącej spermy. Całując mnie delikatnie w czubek głowy, położył się obok.

Wtuliłam się w jego silne ramiona i drażniąc kilkudniowy zarost, cieszyłam się tą chwilą. Kocham go miłością, której sama nie jestem w stanie opisać... to zupełnie inne uczucie od tego, które żywiłam do Ethana. To przede wszystkim uczucie, które nie jest kreowane wyidealizowanym związkiem i pomimo wielu złych chwil potrafimy zbudować tak silną więź. Jestem szczęśliwa, że mam go obok, a oddając mu serce, oddałam całą siebie.

Leżąc naprzeciwko, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nie chciałam, by ta chwila kiedykolwiek minęła, ale mój żołądek zaczął o sobie przypominać.

— Zjemy kolację? – zapytałam, gdy burczenie brzucha było już zbyt głośne.

— Célia zamówię ci coś do pokoju. Mam jeszcze dzisiaj jedno ważne spotkanie i wrócę późno w nocy, ale obiecuję, że jutro jestem cały twój – nie spodobało mi się to, co właśnie usłyszałam. Spotkanie biznesowe podczas naszej podróży poślubnej? Serio?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro