Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Célia

Odepchnęłam go szybko, po czym z całym impetem wymierzyłam siarczysty policzek. Część z gości było świadkiem tej sytuacji i zrobiło się cholernie niezręcznie. Łapiąc oddech, rzuciłam wkurzona w jego stronę:

— Co to miało być?!

Antonio przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, mierzył mnie wzrokiem, a następnie złapał moją dłoń i ciągnąc za sobą, wyprowadził z budynku w stronę ogrodu. Wyrywałam się, ale jego mocny uścisk uniemożliwiał mi to.

— Dokąd mnie prowadzisz?! Antonio! – krzyczałam, ale on lekceważył moje słowa.

Przez ogród doszliśmy na parking. Młody policjant rozglądając się nerwowo po otoczeniu, szukał zaparkowanego samochodu. Nie miałam siły już za nim biec, stopy odmawiały mi posłuszeństwa, a na dodatek czułam, jak obcierają mnie buty. Jeszcze krok, a przewrócę się tutaj z bólu.

Nagle padł strzał.

Wystraszona spojrzałam na Antonio. Ten, w mgnieniu oka wyciągnął broń i wymierzył w moją stronę. Ja pierdole. Czy to właśnie nadszedł koniec Céli Rojas? Czułam, jak paraliżował mnie strach. 

— Célia, schowaj się za mną! – krzyknął w moją stronę i wtedy zrozumiałam, że to nie do mnie celuje, tylko do kogoś za moimi plecami. Serce stanęło mi w miejscu. Odwracając się niepewnie, zobaczyłam za sobą Carrerę.

— Cristóbal... – wyszeptałam, a w moim oczach od razu zebrały się łzy. Carrera rzucił mi zimne spojrzenie, po czym wkurwiony wrzasnął w stronę policjanta:

— Puść ją albo zmusisz mnie bym zabił nie tylko ciebie – jego słowa mnie zszokowały. Chce zabić mnie? Naprawdę już dla niego nic nie znaczę? Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. To wszystko ma się nijak do tego, co jeszcze wczoraj było między nami. Jak można było tak udawać?

Cristóbal podniósł rękę do góry i oddał w powietrze dwa strzały. Schowałam twarz w dłoniach, bojąc się następnego. Wówczas Antonio z całym impetem rzucił się w stronę Carrery. Uderzył go mocno pięścią w twarz, powalając na ziemię. Cristóbal nie był mu dłużny. Obaj zaczęli się bić i szarpać, ale to Antonio miał wyraźną przewagę. Każda pięść lądowała na twarzy Carrery i po chwili przybrała ona kolor czerwieni. Zakrwawiony śmiał mu się prosto w twarz, prowokując do dalszych ciosów. Nie mogłam już na to patrzeć.

— Antonio! Przestań! Zabijesz go! – krzyczałam, próbując go odciągnąć.

— Célia odsuń się – wycedził policjant i w dalszym ciągu uderzał mocno Carrerę.

Wyglądał już strasznie, cała twarz pokryta była krwią, ale mimo to uśmiech nie schodził mu z twarzy. Z pewnością to zasługa narkotyków. Spanikowana szukałam kogoś kto mógłby mi pomóc, ale jak zwykle w takich momentach nikogo nie było obok. Wtedy zauważyłam broń leżąca pod moimi stopami. Chwyciłam za nią i podnosząc ją nad głowę, oddałam strzał. Antonio odpuścił. Wstał z Cristóbala, po czym podchodząc do mnie, rzekł:

— Od dwóch lat prowadzę śledztwo przeciwko tej rodzinie. Handel narkotykami, nielegalne przemyty bronią i burdele. Zabijają z zimną krwią i krzywdzą niewinnych ludzi. Tacy właśnie są. Wspominałaś mi o układzie z Hectorem, wiedz, że jesteś naiwna sądząc, że kiedykolwiek podałby ci nazwisko zabójcy twojego ojca – jego tembr głosu był niezwykle stanowczy.

— Czemu? – zapytałam szybko, bowiem trafiło do mnie tylko to ostatnie zdanie. To co od kilku lat spędza mi sen z powiek i popchnęło mnie do tego pieprzowego ślubu z Hectorem.

— Bo to oni za tym stoją.

W tym momencie myślałam, że świat runął mi na głowę. Nie potrafiłam nic z siebie wydukać. Stałam patrząc w leżącego Cristóbala i całkowicie odcięłam się od tego co mówił dalej Antonio. Nie słuchałam go ani nie zwracałam na nic uwagi. W myślach ciągle powtarzałam te ostatnie słowa. Oni stoją za śmiercią mojego ojca. Oni. Upadłam na ziemię. Chciałam wyć z bólu, ale moje gardło odmawiało mi posłuszeństwa. Czułam, jak ktoś ciągnął mnie za ramię, ale nawet nie byłam w stanie spojrzeć na tą osobę. Łzy strumieniem spływały po moich policzkach, przysłaniając już cały obraz. Zamknęłam oczy i jak na zawołanie zobaczyłam twarz mojego ojca. Bolało. Chciałam prawdy, ale ta prawda sprawia, że mam ochotę krzyczeć. Pokochałam mężczyznę, którego rodzina zabiła mi ojca, a może on sam za tym stoi. Nic do mnie nie docierało, jakbym była w zupełnie innym świecie. Później poczułam tylko małe ukłucie i zemdlałam. 

Przebudziłam się na chwilę, ale moje powieki były zbyt ciężkie, bym mogła cokolwiek zobaczyć. Słyszałam tylko szczątki rozmów i jakiś krzyk mężczyzny. Czułam, jak ktoś niesie mnie na rękach i na tym koniec.

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Przecierając oczy zaczęłam rozglądać się dookoła. Białe ściany, drewniane meble, a do tego dwa duże ratanowe fotele stojące obok przesuwnych drzwi na taras, z którego słychać było szum morza. Nie znałam tego miejsca i byłam tym przerażona. Powoli wstałam z łóżka i zauważyłam, że dalej miałam na sobie czerwoną sukienkę. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi i jednym pociągnięciem ręki, odsunęłam je. Słońce mocno oślepiało moją twarz, a wiatr rozwiewał włosy. Rozglądałam się na wszystkie strony próbując pojąc, gdzie jestem, ale to na nic. Dookoła był tylko palmy, krzewy i pojedyncze kwiaty. Nic więcej.

— Zemdlałaś – podskoczyłam, wystraszył mnie głos Cristóbala. Odwróciłam się na pięcie i widząc go przed sobą, powoli zaczęłam się wycofywać.

— Nie podchodź – wyciągnęłam rękę, by szybko zdystansować się od niego.

— Chyba musimy porozmawiać o wczorajszym wieczorze, co? – założył dłonie na torsie, a ja odsuwałam się od niego coraz dalej. Wyglądał źle, kilka siniaków na twarzy i podkrążone oczy, oto efekt bójki z Antonio.

Po chwili podbiegł do mnie i chwytając mocno w pasie, zaciągnął siłą do domu.

— Nie! – krzyczałam przerażona.

Cristóbal rzucił mnie na łóżko, a następnie w rozkroku usiadł na moich udach i nachylając się nad twarzą, wysyczał:

— Nie będę tolerował twojej lekkomyślności. Mam już tego dosyć! Wkurwiasz mnie coraz bardziej i mam ochotę dać ci nauczkę!

— Pieprz się – wycedziłam przez zaciśnięte zęby, a następnie odwróciłam głowę w bok, tak by na niego nie patrzeć.

— Chętnie cię wypieprzę. Jeśli chcesz możemy nawet teraz. Célia! – kpił ze mnie, po czym łapiąc mocno za dłonie, przyparł je do łóżka nad moją głową i wykrzyczał: — Porozmawiaj ze mną!

— Po co ten cały teatrzyk, co?! Kurwa! Dlaczego mnie porwaliście i więzicie? Nie chciałam zostać żoną Hectora, a wszystko dzieje się na opak. Mam dosyć tego! Zresztą już wszystko wiem, Cristóbal. To wasza rodzina stoi za śmiercią mojego ojca. Skrzywdziliście tatę, a teraz robicie to ze mną, tylko dlaczego?! Co takiego zrobiła wam moja rodzina? – zobaczyłam w jego oczach szok. Chyba nie tego się spodziewał, ale czas najwyższy zakończyć tą historię.

— O czym ty do cholery mówisz?! – krzyknął zdenerwowany.

— Antonio wszystko mi powiedział, to wasza rodzina za tym stoi, więc chcę poznać teraz całą prawdę. Kto strzelił do ojca? Ty? Hector? A może Pablo?

— Célia, ja naprawdę nic nie wiem... W dniu, w którym dowiedziałem, że mam cię sprowadzić, nie miałem pojęcia, że mój ojciec wymyślił jakiś chory układ. Nic nie wiedziałem na temat twojego ojca, musisz mi w to uwierzyć.

— W nic już ci nie uwierzę. Kłamałeś mi prosto w twarz. Mamiłeś, jakimiś wyimaginowanymi uczuciami, a tak naprawdę chciałeś tylko utrzeć nosa Hectorowi. Nie jestem zabawką, mam uczucia, których ty najwidoczniej nie znasz. Brzydzę się tobą, żałuje że dałam się nabrać na te wszystkie słodkie słówka, na tą pojebaną miłość! – byłam wściekła na niego, zranił mnie i musi wiedzieć, jak bardzo wszystkiego żałuję.

— Do cholery Célia! Przestań, natychmiast! Kocham Cię! Słyszysz? Kocham!

— Wsadź sobie tą miłość w dupę albo daj ją Susi – chciałam wstać, ale w dalszym ciągu przytrzymywał moje nadgarstki, tym samym unieruchamiając mnie.

— Posłuchaj mnie! Na przyjęcie poszedłem sam. Miałem tam spotkanie z inwestorem i naprawdę nie mogłem cię zabrać, zrozum. Susana jest córką jednego ze wspólników mojego ojca, więc jej obecność tam była czymś normalnym. Naćpała się, a potem bezpardonowo zaczęła mi się narzucać. Ten pocałunek, który widziałaś nic dla mnie nie znaczył, po prostu odbiło jej, gdy cię zobaczyła. Sądziła, że coś ugra, chociaż ja ostatnio dałem jej mocno do zrozumienia, że to do ciebie należy moje serce, a nie do niej. Célia, nie mogłem podejść, tam byli wszyscy, którzy pracują dla ojca. Gdyby wyszło na jaw, że coś między nami... zresztą i tak po wczorajszej akcji  już wszyscy wiedzą.

— Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej o tym przyjęciu? Pablo... on mówił mi okropne rzeczy o tobie i później ta dziwka uwieszona na twojej szyi... co mogłam sobie pomyśleć? Zakochałam się w tobie, oddałam ci moje serce, ale teraz... – patrzyłam w jego oczy, słuchając uważanie każdego słowa.

— Wiem, co powiedział ci Pablo, bo dzisiaj rano przyznał mi się do tego. Wszystko to było prawdą, ale tylko do momentu, w którym przekroczyłaś próg mojego domu. Zawładnęłaś moim sercem i umysłem. Moja piękna, blondynka. Pierwszy raz poczułem coś takiego do kobiety i nie pozwolę ci odejść. Kocham Cię, Célia  – zbliżył usta do moich, a ja nie potrafiłam się oprzeć. Delikatny pocałunek połączył na krótką chwilę nasze usta.

— Kochaj się ze mną...  – wyszeptałam mu wprost do ucha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro