Rozdział 45

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Célia

Czy kiedykolwiek mogłabym wymarzyć sobie piękniejszy dzień niż ten, który właśnie minął? Nie - zdecydowanie ta odpowiedź jest zbyt prosta. Spoglądam na obrączkę, po czym szybko przerzucam wzrok na mojego męża... cholera! Muszę to powiedzieć jeszcze raz: Mam męża! Jestem pieprzoną panią Carrera, żoną najseksowniejszego mężczyzny na świecie i jedynego, którego kocham całym sercem. Tak, to jest najpiękniejszy dzień w moim życiu i do pełni szczęścia brakowało w nim tylko mojego taty... Pamiętam, jak marzył, by mnie zobaczyć w sukni ślubnej, a ja za każdym razem powtarzałam mu, że nie dam się zdominować mężczyźnie i nigdy nie wyjdę za mąż. Jaki to los bywa przewrotny? Po jego śmierci pojawił się Ethan, a wraz z nim bolesna prawda co do związków i definicji, czym właściwie jest ta miłość. Nie chcę pamiętać złych chwili, bo uważam, że każda w jakiś sposób ukształtowała mój charakter. Teraz będąc w ramionach Cristóbala wierzę, że wszystko ułoży się dobrze. Mój układ z Hectorem zostanie zerwany i oboje będziemy mogli się cieszyć się własnym szczęściem. Oby to było takie proste, jak się wydaje.

W nocy wybudziły mnie słowa, przez które natychmiast zerwałam się z łóżka. Oddychając głęboko, rozglądałam się po sypialni. Nie było nikogo... czy ja właśnie zwariowałam?

— Cristóbal obudź się! – wrzasnęłam, po czym zaczęłam szarpać go za ramię.

— Co się dzieje? – przetarł leniwie zaspane oczy.

— Słyszałeś to? Powiedz, że tak. Cris, ktoś tu jest... – spanikowana wtuliłam się w jego ramiona.

— Kochanie, przecież nikogo tutaj nie ma. Na dole stoi trzech ochroniarzy, może oni coś krzyknęli albo to był tylko zły sen. Przytul się do mnie i spróbuj zasnąć, jutro czeka nas ciężki powrót do domu – pocałował mnie w czubek głowy, ale jego słowa w ogóle mnie nie uspokoiły.

— Boję się reakcji Pablo, zresztą on już wszystko wie o nas – przytuliłam się mocno do jego nagiego torsu, na co on zaczął delikatnie muskać moje ramię.

— Nie myśl o tym. Jesteś moją żoną i zarówno Pablo, jak i mój ojciec muszą to zaakceptować. Takie mamy zasady, których musimy przestrzegać.

— A jeśli... – nie dał mi dokończyć.

— Célia rozmawiałem dzisiaj z ojcem przez telefon i nic nie wie, nawet się nie domyśla, że może łączyć nas coś więcej. Chociaż prawdę mówiąc sądziłem, że Pablo zaraz po przyjęciu o wszystkim mu doniesie. A tu taka miła niespodzianka. Nie martw się tym. Kocham Cię i zrobię wszystko byś była bezpieczna i szczęśliwa – odwróciłam głowę w stronę Cristóbala, po czym delikatnie pocałowałam jego pełne usta.

To niesamowite, jak z nienawiści, którą czułam do niego od pierwszego dnia, moje uczucia zmieniły się w miłość. Może to głęboko irracjonalne i trywialne, ale stało się. Otworzyłam dla niego serce, a on wypełnił je niesamowicie szybko.

Leżąc wtulona w Cristóbala, poczułam jak mój pęcherz zaraz pęknie, zerwałam się natychmiast z łóżka i pobiegłam do łazienki. Nie zwracałam na nic uwagi, musiałam jak najszybciej załatwić swoją potrzebę. Dopiero, gdy myłam dłonie w odbiciu lustrzanym zobaczyłam coś, co całkowicie odebrało mi mowę. Odwróciłam się gwałtownie i trzymając w dłoniach ręcznik, niepewnie podeszłam w tamtym kierunku.

— Cristóbal! – krzyknęłam, zasłaniając usta dłonią. Moje serce waliło jak oszalałe, a z oczu natychmiast zaczęły płynąć łzy.

Carrera wtargnął do łazienki i obejmując mnie, próbował jakoś uspokoić.

— Moja suknia... – wyszeptałam bezdźwięcznym głosem.

Cristóbal mimowolnie spojrzał w kierunku, który pokazywałam mu dłonią. To było przerażające. Suknia ślubna, którą miałam na sobie wisiała na kabinie prysznicowej. Była cała pokryta krwią, a na biuście widniał napis: ŚMIERĆ.

Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Rozpacz, w którą teraz wpadłam, nie pozwalała mi zebrać myśli.

— Wróć do sypialni i ubierz się, zaraz stąd wyjeżdżamy.

Cristóbal próbował zachować zimną krew, ale byłam tym tak oszołomiona, że całkowicie nie słuchałam tego co do mnie mówił. Siłą wyprowadził mnie z łazienki, posadził w fotelu, stojącym obok wyjścia na ogród. Wyciągnął z szafy sweter, jeansy i bieliznę, po czym rzucił mnie tym.

— Célia! Ocknij się! – szarpnął moim ramieniem i dopiero wtedy spojrzałam na niego.

— Kto? Cristóbal, co się dzieje? – nie byłam w stanie powstrzymać swojego rozpaczliwego płaczu.

— Zaraz wszystkiego się dowiem. Proszę, nie wychodź z pokoju – w minutę założył na siebie spodnie oraz koszulę, a następnie wyciągnął z szuflady broń i odbezpieczając ją kierował się do wyjścia.

W pośpiechu założyłam na siebie ubrania, ale nie mogłam pozwolić by poszedł tam sam. Bałam się o niego... te słowa, które słyszałam w nocy nie były koszmarem, ktoś wszedł do naszej sypialni. Jak tylko zamknęłam drzwi od pokoju, zauważyłam światło zapalone w salonie. Po chwili usłyszałam głos Cristóbala, który wkurwiony wykrzykiwał jakieś słowa w języku francuskim. Trzęsącą się ręką wytarłam łzy i powoli na palcach ruszyłam przed siebie. Do cholery! Gdzie podziała się moja cała odwaga?! I właśnie wtedy usłyszałam tą samą barwę głosu, co w nocy. Ten sam odpychający ton, który sprawia, że mam ochotę uciec na drugi koniec świata. Zamknęłam oczy i w myślach policzyłam do trzech, może to jedyna szansa bym jakoś uspokoiła swoje dygoczące serce.

— Célia tam jest twój mąż, musisz być silna – powtarzam pod nosem słowa, które powoli stają się moją mantrą.

Zaczynam nerwowo obgryzać paznokcie, by po chwili usłyszeć dźwięk odbezpieczanej broni. Przełykam ślinę, czując zimną lufę przyłożoną do mojej skroni.

— Bonjour mademoiselle – na dźwięk tych słów, moja głowa sama odwraca się w stronę łysego goryla, który posyła mi cwaniacki uśmieszek. Nim cokolwiek jestem w stanie z siebie wydusić, mężczyzna chwyta mnie mocno za ramię i z przystawioną bronią prowadzi w stronę salonu.

Gdy tylko przekraczamy próg, od razu zauważam Cristóbala, który zwrócony do mnie plecami rozmawia z Hectorem. Jak on się dowiedział, że jesteśmy tutaj?! Przecież nic o nas nie wiedział. To niemożliwe, by tak po prostu zjawił się w tym domu. Przerzucam wzrokiem po salonie, szukając jakiejkolwiek drogi ucieczki, ale cały dom obstawiony jest jego ludźmi. Na dodatek ochroniarze, którzy nas pilnowali, leżeli za kanapą z dziurami w głowach. Koszmar, z którego chciałabym się obudzić jak najszybciej powrócił.

— Kogo my tu mamy... moja wspaniała, piękna... – Hector oderwał się od Cristóbala i idąc w moją stronę uśmiechał się szeroko.

W tym czasie mój mąż odwrócił się gwałtownie, posłał mi gniewne spojrzenie i już wiem, że nie był zachwycony tym, iż wyszłam z sypialni. Chciałam się wycofać, gdy Hector zbliżał się niebezpiecznie, ale stojący za mną ochroniarz skrzętnie mi to uniemożliwił. Kiedy ojciec Cristóbala stanął przede mną, goryl opuścił broń i odszedł.

— Chyba nie dokończyłem – pogłaskał mnie po twarzy, po czym zamachnął się i policzkując mocno, rzucił wrogo: — dziwka!

Złapałam się za twarz, oddychając głęboko. Bałam się podnieść wzrok, bałam się wszystkiego co zaraz nastąpi. Cristóbal od razu rzucił się w stronę ojca, wściekły szarpnął go za marynarkę, po czym rzucił nim o ścianę, mówiąc:

— Nigdy więcej jej nie dotkniesz, zrozumiano?!

— Bo co? Uderzysz mnie? Proszę synku, możesz próbować. Chętnie zobaczę i przekonam się na własnej skórze jakiego zdrajcę wychowałem – po tych słowach Cristóbal puścił ojca. Wycofał się, a gdy tylko podszedł do mnie, stary Carrera nie odpuścił: — jest zwykłą dziwką, a ty poleciałeś na nią jakby była coś więcej warta!

Cristóbal nie wytrzymał. Zerwał się w jednej chwili i z całym impetem uderzył ojca w twarz. Hector przewrócił się na podłogę, śmiejąc się na cały głos. To było przerażające, jakby bawiło go to co właśnie się dzieje.

— Jest więcej warta niż wszystko to, co od ciebie dostałem przez całe życie. Célia jest moją żoną i czy ci się to podoba czy nie, należy jej się szacunek. Wstąpiła do naszej rodziny, więc jest chroniona. Nie waż się nawet dotknąć jej palcem, bo osobiście ci go odrąbię. Naprawdę chcesz się przekonać na co mnie stać, broniąc własnej żony?! – podeszłam do Cristóbala, chcąc odciągnąć go od leżącego Carrery. Ciągnęłam go mocno za rękę w swoją stronę, ale ten był zupełnie nieugięty. Mierzył ojca groźnym wzrokiem, jakby chciał przekazać mu, to że wygrał tę rundę.

— Własnej żony... – powtórzył cicho Hector, po czym poprawiając garnitur podniósł się.

— Czego od nas chcesz?! – wykrzyczałam z tej bezsilności.

— Chcę ci tylko przekazać jedną wiadomość, skarbie. To Cristóbal stoi za śmiercią twojego ojca.

Te słowa sprawiły, że w jednej sekundzie zostałam ogłuszona. Patrzyłam w stronę mojego męża i kompletnie nie słyszałam, co do mnie mówił, bowiem w głowie miałam już tylko jedno... Cristóbal z zimną krwią zamordował mojego tatę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro