﴿ 5.4 Splatające się życia ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tej nocy Aria długo zastanawiała się, co powinna zrobić. Przejmowało ją silne przeczucie, że król i tak dowie się o jej tajemnicy. W jego oczach godnej potępienia. Przez chwilę księżniczka poczuła się jak zdrajca. Z początku była tym przejęta, ale po chwili przestało jej to przeszkadzać. Zapragnęła doświadczyć jeszcze raz tego uskrzydlającego szczęścia. Pomyślała o Ikim i jego słowach, gestach. Tym spojrzeniu skupionym wyłącznie na niej, jakby nic innego się nie liczyło. Uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła w swoją poduszkę. Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.

Obudzona przez świergot ptaków za oknem, powolnie usiadła. Przywdziała jedną ze swych skromnych sukni i wytworzyła mniejszą maskę, którą nosiła na terenie zamku. Nie chciała uczestniczyć we wspólnym śniadaniu, więc udała się do kuchni. Krzątające się tam kobiety jedynie na nią spoglądały i wracały do obowiązków. Taki był urok Arii, że traktowano ją jak powietrze. Miała nawet niewielkie stanowisko w tym obszernym pomieszczeniu, gdzie właśnie w takiej sytuacji mogła przygotować i spożyć posiłek. Od razu przygotowała co nieco dla Ikiego. Ułożyła wszystko w glinianym naczyniu i schowała je do torby. Szybko wyszła, udając się wprost do opuszczonego lochu, gdzie zdjęła maskę oraz zarzuciła na siebie płaszcz. Później podążała najszybciej jak mogła do miejsca, w którym odczuwała szczęście.

Iku odpoczywał sobie na trawie niedaleko domku, obok niego siedział Cario. Czuwał nad nim i gdy tylko zobaczył Arię, szturchnął lekko leżącego. Iku podniósł się niemrawo, lecz po zauważeniu księżniczki zerwał się z ziemi i w pełni ukłonił. Ta również się skłoniła na powitanie.

– Jak się dzisiaj czujesz? – zapytała, dochodząc do niego.

- Dobrze, ale po wczorajszym to ja powinienem o to zapytać.

- Nie musisz się tym martwić. – uśmiechnęła się do niego.

Iku objął ją ręką i zaprowadził do domku, a obrońca wszedł za nimi.

- Cario opowiadał mi trochę o waszych zwyczajach i ogólnie o twojej rasie. Tak więc ty możesz pytać mnie o co zapragniesz.

– Opowiedz mi o innych rasach. O twojej już coś wiem, ale jestem ciekawa Otire.

- Mam ci opowiedzieć o tych potworach? – przez jego głos przemawiała nienawiść.

Otire byli dość silną rasą. Charakterystyczne były dla nich smocze skrzydła, których błon nie można było przebić. Cechowali się olbrzymim głodem wiedzy i potrafili zrobić wszystko, żeby ją zdobyć. Z tego powodu zamożniejsi przedstawiciele tej rasy posiadali gigantyczne zbiory ksiąg. Ze wzgląd na zasób wiedzy, często stawali się zarozumiali.

- Jeżeli nie chcesz nie będę cię do tego zmuszała. – odpowiedziała lekko przestraszona.

- Muszę ci o nich powiedzieć, abyś była świadoma jacy są. Zapewne wiesz, jak wyglądają te latające monstra. Oni są tak chciwi wiedzy, że nie ma dla nich znaczenia jej cena. Nie wiesz, do czego są w stanie się posunąć. Poświęcają nawet swoich bliskich i przyjaciół, byleby dowiedzieć się czegoś więcej. Najcenniejsza jest dla nich wiedza o innych rasach. Porywają jednego lub kilaka osobników, a potem robią na nich doświadczenia. A mistrzem tej dziedziny jest Tekere. Najgorszy z nich wszystkich, który sam już nie jest czystej krwi. Ale nadal ma władzę na równi z królem, przez co nikt nie jest w stanie go powstrzymać. – mówił coraz mniej obecny i z każdym zdaniem stawał coraz bliżej księżniczki.

Po ostatnim zdaniu wyglądał jakby chciał ją uderzyć. Aria przerażona tym, co słyszy jak i zachowaniem Ikiego zaczęła się powoli odsuwać. Cario wyczuwając jej emocje, chwycił Ikiego za ramię. On potrząsnął głową, jakby wybudził się z transu i spojrzał na księżniczkę.

– Przepraszam, poniosło mnie.

Jak przestraszone dziecko usiadł na podłodze i przesunął się skulony pod ścianę. Aria zrozumiała wszystko. Teraz było dla niej jasne zachowanie Ikiego, jak również pochodzenie jego blizn. Usiadła tuż przed nim i jedną ręką pogładziła białą czuprynę młodzieńca. Zdziwiony podniósł lekko głowę. Spojrzał na dziewczynę, która patrzyła na niego z takim żalem, że mogłaby zaraz się rozpłakać.

- Och nie, tylko nie płacz.

Przesunął się bliżej do niej i niczym rodzic w panice podniósł lekko ręce, ale nic więcej nie zrobił, jakby miało to doprowadzić do wylewu łez.

- Przepraszam, że wybrałam akurat tę rasę. – powiedziała, wtulając się w niego.

- Nie musisz mnie przepraszać. To ja zrobiłem coś złego, więc nie ty powinnaś przepraszać. Prędzej czy później bym ci o nich powiedział, ale im wcześniej tym lepiej. Są najbardziej brutalnymi istotami jakie znam, więc proszę, uważaj na nich. – oparł swoją głowę o jej i siedzieli tak przez jakiś czas.

- Iku, mam pytanie, ale nie wiem, czy powinnam je zadać. – wyszeptała.

- Możesz pytać.

- To przez niego masz te blizny, prawda?

Znała prawdę, ale chciała zobaczyć reakcję Ikiego.

- Widzę, że szybko dochodzisz do takich rzeczy. – lekko się uśmiechnął – Odpowiadając na twoje pytanie to tak, ale wolałbym o tym nie mówić. A twoja blizna?

Aria wewnętrznie zamarła. Posiadała tylko jedną bliznę, której nie potrafiła się pozbyć. Nienawidziła jej i dobrze ją zakrywała. Inni nie najlepiej na nią reagowali, dlatego tak bardzo przeszkadzała ona księżniczce.

– Jak ją zauważyłeś i ile jej widziałeś? – zapytała przestraszona.

Jej blizna szła od pępka przechodziła przez pierś, potem obojczyk. Opadała na łopatkę, skręcała i nachodziła na kark. Płynęła jak rzeka po prawej stronie kręgosłupa i kończyła się lekko na pośladku. Rozchodziła się również na ramieniu a kończyła trochę za łokciem. Miała rozgałęzienia w wielu miejscach, więc przypominała żyłę, ale znajdowała się tylko na jednej stronie ciała.

- Jak zemdlałaś to rozpiąłem ci trochę suknię, żebyś mogła swobodniej oddychać i zauważyłem ją na twoim obojczyku. – odpowiedział lekko zakłopotany.

Aria na te słowa odetchnęła z ulgą. Zachowanie to zdziwiło Ikiego, gdyż sądził, że dziewczyna pomyśli o nim jak o zwyrodnialcu, który chciał ją wykorzystać. Tymczasem ona nie wyglądała na przejętą tym, co zrobił. Po pytaniu jakie zadała domyślił się, że ta blizna musi być większa. W sumie był teraz jej bardzo ciekawy.

– Jaką ma historię? – zapytał.

- Nie zapanowałam nad mocą na treningu i zaczęła mi rozrywać skórę. Gdyby nie szybka reakcja trenera, rozerwałoby mi całe mięśnie i wszystko inne. Tak przynajmniej mi powiedziano, bo nie pamiętam zupełnie nic z tego wydarzenia. Od tamtego czasu bardziej zżyłam się z moim sanuji.

Opowiadała spoglądając w dół, a kiedy podniosła wzrok Iku patrzył na nią, jakby nie dowierzał temu, co powiedziała.

- To wasza moc jest w stanie zabić was samych?

- Jeżeli jej nie okiełznamy to tak. Można to porównać do pokonywania toru przeszkód. Trzeba się trochę przygotować, a i tak nie jest łatwo. Wiele rzeczy ci nie wychodzi, ale z czasem pokonujesz go idealnie.

- Czyli jest ona jakby osobnym organizmem, tyle że uwięzionym w waszych ciałach? – zapytał, analizując informacje.

- Można tak powiedzieć.

- Niesamowite.

Iku patrzał na Arię z zafascynowaniem, co było dla niej trochę krępujące. Mimo to odczuwała ekscytację tym, że ktoś jest tak zaciekawiony tym samym, co ona i może mu przekazywać swoją wiedzę.

- Najbardziej jest to widoczne u kobiet w ciąży, gdzie chroni dziecko.

- Całkiem przydatne. A tak normalnie to was nie chroni?

- Niestety nie, ale jeżeli zżyjesz się z nią to jest się w stanie kierować ją jedynie nieznacznymi gestami. Oczywiście przy osiągnięciu kolejnego etapu zwiększa się jej ilość i trzeba na nowo ją wyczuć. Podobno nie sprawia to już wtedy tak dużych trudności.

- Jak wiele jest tych etapów?

- Najwyższy odnotowany w ostatnich czasach to piąty. Ale w starszych zapiskach są wzmianki nawet o dziesiątym.

- A co się dzieje, kiedy jesteście w stanie furii?

- Dajemy upust naszemu sanuji i mocy. Jako że jesteśmy z nimi połączeni to po tym nasz stan fizyczny jest bardzo obniżony. Zresztą sam widziałeś.

- Faktycznie, to było wtedy, jak zabiłaś sungi.

- No dobrze, jadłeś już coś?

- Trochę wczorajszej zupy.

- To jak zgłodniejesz zjesz obiad. – wstała i wyciągnęła gliniane naczynie z torby.

Iku stanął tuż za nią i przełożył głowę przez jej ramię. Dodatkowo swoje ręce oparł po bokach księżniczki o blat.

– Smacznie pachnie.

- Przyniosłam to, co sama lubię najbardziej. – odpowiedziała ze spokojem.

- Niesamowite jaka ty dla mnie dobra mimo tego, że jestem Akise. – objął ją swoimi rękoma i przymilał się.

Aria czuła się przy nim niezwykle bezpiecznie. To uczucie towarzyszyło jej jedynie, kiedy przebywała ze swoimi czterema mistrzami, których nie widziała już od kilku lat. Na chwilę zapomniała o tym, co tak kurczowo trzymało przy władcach jej królestwa.

– Chciałabym zostać tu na zawsze.

- Ja nie mam nic przeciwko, ale obawiam się reakcji twojej rodziny. – odpowiedział, puszczając ją.

- Rodzina królewska nigdy mi na to nie pozwoli. – zasmuciła się, uświadamiając sobie jak to, co robi jest niedorzeczne – Ale gdy tylko spłacę dług opuszczę królestwo. – odwróciła się i uśmiechnęła w stronę Ikiego, który słysząc te słowa również się ucieszył.

Nagle do domku wpadł jakiś mężczyzna, przerywając tę chwilę beztroski. Iku szybko się odwrócił i schował Arię za plecy. W tym czasie Cario chwilowo zastygł z boku w bezruchu niczym posąg.

- Iku, nareszcie cię znalazłem! – zawoałał uradowany nieznajomy.

- Sakaro? Co ty tu robisz?

- Tekere cię szuka. Wpadł do kolejnej wioski. Wielu uciekło, ale nie każdy zdołał. – mówił, próbując złapać oddech – Dałeś innym nadzieję po tym, jak zdołałeś mu uciec. Tekere powiedział, że nie da nam spokoju, dopóki się nie odnajdziesz. Musisz uważać.





07.08.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim 
  ヽ(✿゚▽゚)ノ

Mam nadzieję, że jakoś przez to przebrnęliście 

Wybaczcie, jeśli nie ma gdzieś przecinków, ale to też słabo ogarniam 

Hmmm muszę wykonać redraw Sakaro 
  (●'◡'●)
Ten rysuneczek, który widniej w artbooku nie pokazuje go takiego jak widzę go obecnie
Ostatnio trochę o nim myślałam i wyszło trochę o nim informacji 

Napisałabym tu więcej, ale się spieszę 


Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro