﴿ 6.10 Ku zniewoleniu ﴾

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tamtejszej nocy pierwsza księżniczka potajemnie próbowała znaleźć księgi sprzed powstania Muru Śmierci. Szukała czegoś o mieszaniu się ras, a głównie o związkach międzyrasowych. Gdy tylko nastał świt, wtargnęła do komnaty Arii. Siadając na jej łóżku, rzuciła grubą książkę tuż obok siostry. Ciemna skórzana okładka uderzyła głośno o blok zżółkłych kartek, wyszczerbionych w niektórych miejscach. Zaskoczona druga księżniczka niemrawo podniosła głowę, aby sprawdzić cóż ciężkiego znalazło się w jej pobliżu. Sam fakt, iż ktoś nawiedzał ją o tak wczesnej porze napełniał ciemnowłosą dziwnym przeczuciem. Jednego była pewna, osobą, która bez najmniejszych przejawów litości przerwała jej sen w taki sposób, musiała być Kiza.

- Co się dzieje, że przychodzisz tu tak wcześnie? – spojrzała zaspanymi oczyma na siostrę.

- Muszę ci coś pokazać.

- Nie możesz przyjść później? – ziewnęła zmęczona po ciężkiej nocy.

- Nie.

- Eh, to co tam masz? – niechętnie przysunęła się do książki.

- Dobrze wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej, dlatego muszę cię ostrzec.

- Przed czym?

- Spójrz, w tej księdze są spisane prawa i zasady Zjednoczonych Królestw. Tutaj jest punkt odnośnie związków. – wskazała palcem lekko wyblakły szereg słów.

- „Związki międzyrasowe są zakazane dla bezpieczeństwa i dobra wspólnego." – Aria zmarszczyła brwi.

- Tu masz opisaną przyczynę.

- „Potomstwo partnerów różnych gatunków nazywane jest hybrydami. Ze względu na to, że zazwyczaj dziedziczą cechy obu rodziców oraz posiadają niezwykłe zdolności, stanowią nie tylko zagrożenie dla innych, ale i dla siebie samych." – lekko się ożywiła.

- Tak więc...

Kiza nie zdążyła dokończyć, gdyż jej twarz doznała spotkania z poduszką. Raczej tej sytuacji się nie spodziewała. Może gdyby nie nocne poszukiwania, zdołałaby zauważysz miękki obiekt zawczasu. Niestety, jej czujność musiała zostać uśpiona przez zmęczenie. Zapewne zaufanie do siostry również sprawiło, że nie pomyślała o tego typu nagłym ataku. Zaskoczona spojrzała na Arię. Napastnik wyglądał na co najmniej oburzonego. W tym momencie ucieszyła się, że była to jedynie poduszka. W dodatku samo uderzenie posiadało w sobie cząstkę delikatności. Bez użycia mocy i miękkim przedmiotem. Było to niezwykle pocieszające. Zdecydowanie druga księżniczka miłowała Kizę i nawet negatywne emocje nie potrafiły nakłonić ją do skrzywdzenia siostry.

- Nie w głowie mi takie rzeczy! – wykrzyknęła ciemnowłosa.

- Ale to nie znaczy, że do tego nigdy nie dojdzie.

- Dlaczego ty zawsze musisz wyprzedzać fakty? – powiedziała, kładąc głowę na drugiej poduszce.

- Tak jest przecież napisane w najstarszych księgach. Chcę po prostu, byś była bezpieczna.

- To mnie zabij. Nie jestem już małym dzieckiem. – wymamrotała zasypiając.

- Nigdy się nie zmienisz. – uśmiechnęła się.

Do śniadania było jeszcze trochę czasu, zatem Kiza pozwoliła sobie na drzemkę w łóżku drugiej księżniczki. W końcu był to zasłużony odpoczynek po wytrwałych poszukiwaniach tych starych zapisków. W rozległej bibliotece nie łatwo było znaleźć tę konkretną książkę. Ponadto miała ona dwie wersje. Mianowicie była spisana w dwóch językach, Lebalskim i Medo. Pierwszy był pierwotnym językiem Furiozów, natomiast drugi stanowił uniwersalny sposób porozumiewania się dla wszystkich królestw. Z czasem lud sanuji odstąpił od własnego i przeszedł wyłącznie na tamten powszechny. Tylko nieliczni pamiętali swój ojczysty język, a jeszcze mniejsza grupa potrafiła się nim swobodnie posługiwać. Przeważnie takie osoby wykorzystywano do tłumaczeń starych książek i zapisków. Na szczęście większość została spisana wraz z przyjmowaniem nowego języka. Oczywiście oryginały pozostawiono jako pozostałość kulturową. Jak można się domyśleć, nie każdemu spodobał się pomysł odrzucenia odrębności językowej. Było to przyczyną wojny domowej i długotrwałych walk. Unikano potyczek, jednak wydawało się to nieuniknione. Nie było zakazu nauki ojczystego języka, ale mieszkańcy królestwa nie mogli posługiwać się nim w miejscach publicznych. Nawet taka koncepcja nie zdołała ugasić sprzeciwu ludności. Mimo kar, władza nie potrafiła zmusić Furiozów do takiego trybu życia. Powstał specjalny ruch, który nie godził się na porzucenie swojej kultury. W tej grupie byli nawet wpływowi arystokraci. Jeden z nich wymyślił symbol dla rozpoznawalności sprzymierzeńców. Był nim kwiat podobny do lotosu, czarnej barwy o końcach płatków przechodzących w błękit. Do tej pory można spotkać oznaki starej manifestacji. Niestety, wtedy Furiozi jeszcze nie mieli nad sobą opieki wyższych istot, dlatego ta historia posiadała tragiczny koniec. Dokonano mordu dla zlikwidowania tego problemu i tylko niewielka część buntowników się ostała. Były to głównie ważniejsze osoby. Przyjęli oni warunki tylko po to, aby ocalić swoje rodziny oraz musieli przysiąc posłuszeństwo. Oczywiście byli oni obserwowani, dlatego umiłowanym językiem posługiwali się jedynie w swoich domach.

Chwilę przed śniadaniem Aria obudziła Kizę, żeby ta poszła się przygotować. Podczas posiłku druga księżniczka była pogrążona w myślach o planach na tamtejszy dzień. Nawet nie zauważyła jak czas przemknął wokół niej. Muzyka pozwalała jej jeszcze bardziej odpłynąć. Nieobecny wzrok dziewczyny od razu zbywał Garona, który spoglądał momentami w stronę księżniczki. Zaraz po śniadaniu Aria chciała ruszać na akcję ratunkową, jednak urokowiec szedł za nią. Udawała, że nie zwróciła na to uwagi. Wiedziała, jak nieuprzejmie postępuje, ale odbicie Miry było teraz jej priorytetem. Miała komnatę tylko trochę dalej niż on, więc jego śledzący krok na razie nie musiał o niczym świadczyć. Minęli jego drzwi, a on wciąż za nią podążał. Aria już wiedziała, że jednak czegoś chce. Zatrzymała się przy swoim pokoju, on również stanął. Obróciła się w jego stronę ze zmęczoną miną.

- Wybacz mi Garonie, jednak nie mam siły dziś się tobą zajmować. Nie przespałam połowy nocy i potrzebuję jeszcze wypocząć.

- To zajmie tylko chwilę. Chciałbym coś ci dać.

Aria spojrzała na niego zdziwiona, a w jej głowie pojawiło się wiele pytań. Twarz Garona nic nie zdradzała, co wywoływało u niej dziwne obawy. Zastanawiała się, co takiego dla niej ma. Nie chciała marnować czasu, ale przynajmniej tę krótką chwilę mogła dla niego poświęcić. W końcu nie chciała go tak bez przerwy odrzucać. Nie zasłużył na takie traktowanie. Może czasami miał drobne potknięcia, jednakże księżniczce było go żal. To uczucie ją oplatało za każdym razem, kiedy widziała u niego chwilę zamyślenia. Wtedy dostrzegała w nim jakąś dziwną samotność. Razem z tym robiło jej się głupio przez tamto trochę dziecinne zachowanie, które pokazała na samym początku. Już nie bała się Garona, a jedynie samej myśli, iż król chce ich zaręczyć. Gdyby nie to, z wielką przyjemnością by się nim zajęła. W końcu nie czuła z jego strony zagrożenia. W przeciwnym razie zachowałaby przy nim większą ostrożność.

– Dlaczego nie podszedłeś do mnie wcześniej? – zapytała łagodnie.

– Próbowałem, ale zaraz po śniadaniu szłaś tak szybko do komnaty. Nie chciałem cię przestraszyć. – tłumaczył lekko zakłopotany.

- Nie denerwuj się tak, przecież nic ci nie zrobię, jeśli mnie nie sprowokujesz. – zaśmiała się lekko – Poza tym, nie musisz mi niczego dawać. Przybyłeś z rodziną w gości do króla, a nie do mnie.

- Podarek król już otrzymał. Chciałem podziękować za opiekę nade mną, więc nie odtrącaj tego, co dla ciebie mam.

Garon wyciągnął z kieszeni pudełko nie dłuższe niż jego palec i trzymał tuż przed nią, jakby chciał przekazać je do rąk drugiej osoby. Aria ani drgnęła, a jej mina mówiła, że jest zaskoczona tą sytuacją. Urokowiec poczuł się trochę niezręcznie i pojawił się u niego lęk, iż adresat tego podarunku zaraz ucieknie. Nie chciał tego doświadczyć. Znaczyłoby to jedynie, że księżniczka naprawdę nie chce mieć z nim nic wspólnego. Zatem jej przyjazne zachowanie było wyłącznie narzuconą z góry uprzejmością. Wbrew tym przypuszczeniom, Aria wciąż stała przed nim. Uznał, że jej reakcja nie była sztuczna. Trochę nie rozumiał tego zaskoczenia, gdyż należała do rodziny królewskiej. Podarki nie powinny być dla niej niespodzianką. Nie mógł już dłużej czekać i postanowił działać. Chwycił jej dłoń, obrócił oraz położył na niej pudełeczko. Księżniczka obawiała się jego zawartości. Stała wpatrując się w nie, jakby nieodpowiedni ruch miał uaktywnić śmiercionośną broń skrytą pod lekko przyozdobionym wieczkiem.

- Proszę otwórz teraz, bo chcę wiedzieć czy ci się podoba.

Aria spojrzała na mężczyznę, a potem na pudełko i powoli je otworzyła. Jej oczom ukazała się piękna, srebrna spinka. Ozdobna jej część składała się z dwóch małych gałązek złączonych grubszymi końcami. Ułożeniem przypominały skierowaną w dół klamrę. Zamiast liści miały białe kryształki, które pięknie połyskiwały w świetle. Księżniczka wpatrywała się w nią jak w cudo. Skromna, a jednocześnie zapierająca dech w piersi ozdoba, doskonale wpasowywała się w jej gust. Miała również wrażenie, że ta biżuteria idealnie odzwierciedla delikatną stronę Garona, skrytą pod nieco ponurym wyglądem. Zadziwiały ją działania urokowca, przez co coraz bardziej rozbudzał jej ciekawość. W końcu był osobą, o której nic nie wiedziała, zatem mogła go odkrywać bez obawy, że będzie już to wiedziała. Oczywiście istniała jeszcze jedna taka osoba. Niestety, zbyt daleko. Na szczęście Iku mógł się cieszyć podbiciem jej serca, które nieodwracalnie go sobie umiłowało. To do niego najczęściej uciekała myślami, choć towarzyszyły temu obawy. Niepokój o jego samopoczucie i wytrwałość w rozłące. Arii było tęskno za nim w każdej sekundzie. Pragnęła spojrzeć w jego zielone oczy, pogładzić te białe włosy. Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że jest to takie odległe. Niestety, w tamtej chwili nie mogła nic na to poradzić.

- Podoba ci się? – zapytał po chwili, skupiony na jej osłoniętej twarzy.

- Jest przepiękna.

- Naprawdę? Jeśli coś ci nie odpowiada, mogę ją przerobić. – z lekka się ożywił.

- Nie, jest idealna. – po chwili zrozumiała, co miał na myśli i spojrzała na niego zaskoczona – Sam ją zrobiłeś?

- Tak, miałem wczoraj trochę czasu.

Aria zmieszana nie wiedziała, co powiedzieć. Fakt, że samodzielnie wykonał dla niej upominek miało dla księżniczki ogromne znaczenie. Najbardziej doceniała właśnie takie rzeczy. Co prawda, wyżej niż to był sam gest i jego szczerość. W tym przypadku urokowiec pałał niewinną aurą. Nie potrafiła dostrzec u niego ukrytych motywów. Nie rozumiała tylko, dlaczego jest to podziękowanie za opiekę, której prawie nie doświadczył. Czy te kilka sytuacji miało dla niego aż takie znaczenie? Zamyślona spojrzała gdzieś w podłogę. Przez jej głowę przechodziło coraz więcej pytań. Zastanawiała się czy ten młodzieniec miał na tyle ciężko, że docenił jej drobne przejawy uprzejmości? Razem z tą wizją jego przeszłości, księżniczkę przejął jeszcze większy żal niż dotychczas. Zapomniała o absurdzie jakim były zaręczyny i zapragnęła ofiarować mu więcej czułości. Zresztą ta misja ratunkowa miała być ostatnią rzeczą, jaką Aria musiała zrobić przed przerwą w swoich tajnych spotkaniach z rasą Akise. Dzięki temu jej grafik zrobił się bardziej pusty. Już nawet rozmyślała, co będzie mogła z nim robić. Wykorzystując jej zamyślenie, Garon wyciągnął spinkę z pudełka. Przeszedł za nią i chwycił dwa pasma włosów Arii z przodu, po czym upoił je z tyłu. Dopiero gdy powrócił przed nią, księżniczka zorientowała się co zrobił.

- Dziękuję. – powiedziała z łagodnym uśmiechem.

- Nie dziękuj, ponieważ to moje podziękowania. - otworzył jej drzwi od komnaty i wskazał ręką, aby weszła - Już ci nie przeszkadzam. Wypoczywaj dobrze.

Lekko pochylił głowę, a Aria weszła do komnaty w dalszym ciągu niedowierzając tej sytuacji. Zamyślona przystąpiła do ostatecznych przygotowań. Garon szybko poszedł do swojego pokoju, gdzie w klatce trzymał karisa. Był to niewielki ptak, którego jasne pióra połyskiwały niczym drogocenne kamienie. Jedno z nich, na czubku jego głowy było dłuższe. Unikatową zdolnością tych zwierząt było odnajdywanie kryształów. Odpowiednio wyszkolone potrafiły znaleźć pokazany im wcześniej minerał bez względu na odległość. Zawdzięczały ten dar świetnej wrażliwości na moc. Przeważnie używano je do odnajdywania złóż cennego materiału, lecz również były wykorzystywane do odszukiwania osób. Urokowiec przykrył go i wyszedł do królewskiej stajni, gdzie znajdował się jego neka. Wsiadł na niego i wypuścił ptaka z klatki. Ten usiadł na zewnętrznym parapecie komnaty Arii. Gdy tylko księżniczka przeteleportowała się do kryjówki, ptak ruszył w kierunku miejsca pobytu dziewczyny. Garon zagwizdał, a skrzydlaty przewodnik zleciał na jego wysokość.




25.09.2022

Dostatek uśmiechu wszystkim
   ヽ(✿゚▽゚)ノ

Nie wiem jak u Was, ale ledwo szkoła się zaczęła, a  ja mam już dość 
Chyba standardowo brak nauczycielom organizacji, choć są wyjątki 
Niemniej jednak mam wrażenie, że wielu rzeczy nie ogarniają 
Tak samo jak sama placówka, która musiała otworzyć więcej klas niż dotychczas i brakuje przez to miejsca    

Bardzo chciałam sobie porysować - cokolwiek 
Niestety nie potrafiłam się za to zabrać 
Po prostu kocham ten stan tak jak jego przyczynę, czyli miejsce, na które narzekałam powyżej 
Szkoda gadać 

O tyle dobrze, że znalazłam motywację do pisania 
Długi czas mi to zeszło, gdyż pisałam niewielkie części - ale zawsze do przodu 
W sumie jeszcze trochę się pociągnie ten rozdział 

Heh pewnie możecie się domyśleć, co wydarzy się w następnej części
O tym czy są to trafne przypuszczenia dowiecie się w czasie bliżej nieokreślonym 
Póki co grafik mam trochę wypchany szkołą 

Mam nadzieję, że macie się lepiej 
  (╯▽╰ )


Niech wena będzie z Wami (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro